Pov: Haru Ozuru
Spojrzałem na łóżko.
- K-Kaoru..?- nagle znowu się rozpłakałem
-E-Ej zamiast beczeć jak małe dziecko podzielił byś się ze mną-
Ignorując go mocno go przytuliłem
-H-Haru ś-ściskasz m-mnie- słysząc to lekko poluzowałem uścisk
- um.. więc gdzie jesteśmy?- spytał niepewnie
- n-nie pamiętasz?- spytałem
- pamiętam tyle że... Spadaliśmy.. nic ci nie jest?!-
-KUŹWA KTO TU LEŻY NA ŁÓŻKU SZPITALNYM?! - Kaoru gdy byliśmy sam na sam nigdy nie martwił się o siebie, zirytowało mnie to, ale trochę przesadziłem-
-na pacjentów się nie podnosi głosu- zaśmiał się. Jednak mi nie było do śmiechu..
-czy ty nie rozumiesz w jakiej sytuacji jesteś?- zapytałem go już łagodniej
-no proszę, oświeć mnie-
Widziałem że znowu robi sobie żarty, ale przypominając sobie o wszystkim w moich oczach ukazała się następna fala płaczu.
- n-nie płacz, przecież żyje- chłopak złapał mnie za rękę próbując usiąść- ngh..-
-Nie przemęczaj się- mruknąłem
-wcale się nie przemęczam-
-um... Haru?- spytał trochę ciszej chłopak, na jego twarzy był lekki rumieniec.
-Tak?-
- przeczytałeś ten list który został tam na dachu?-
-oh no tak chciałeś mi coś wtedy powiedzieć,nie przeczytałem ale teraz możesz mi powiedzieć osobiście!-
-ejj no tak nie ma zabawy, przeczytaj tamten liist-
-nie mam go przyy sobiee-
-to po nieeego pójdź-
-nie chcee cię zostawiać-
- no przecież nie umieraaam czuję się super-
Spojrzałem na pielęgniarkę.
-R-Racja... J-J-Jego s-stan j-jest s-stabilny..-
-widzisz? Możesz już iść-
Pożegnałem się z chłopakiem i wyszedłem.
Pov: Shuichi Saihara
Od czasu kiedy Ouma-kun wyszedł, minęło dość sporo czasu. Zaczynałem się martwić, powinienem tam pójść?
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Byłem pewny że to Kokichi więc szybko pobiegłem mu otworzyć.
Nie byłem w błędzie. Jednak coś przykuło moją uwagę. Chłopak trzymał się za swoje lewe oko.
- wszytko w porządku?- spytałem wpuszczając go do środka.
-mhm-
- jak widzę matka zdięła ci obroże- uśmiechnąłem się, lecz coś dalej nie dawało mi spokoju.
-umm... Shumai?- odezwał się
-tak?-
- erm.. opatszysz mi.. to?- chłopak zdjął rękę że swojego oka... Jednak to co tam zobaczyłem..
-K-Kokichi?!-
- no weź.. pośpiesz Downa, to mnie trochę boli-
Pod ręką była masa krwi i... Białe oko... nie było tęczówki..
-...- bez zbędnego słowa pobiegłem do kuchni po apteczkę i zacząłem opatrywać jego oko.
- m-mogę zapytać dlacze--
-nie-
Po chwili Ouma się uśmiechnął
-nehehe mój kochany Saihara się o mnie martwiii-
-wiesz wróciłeś do domu z masakrowanym oku i się dziwisz-
-ale powinieneś się cieszyć booo już nie mam tego i mogę tu zostać do końca swojego życiaaa-
- jesteś głodny?-
-masz pante?-
Jakiej ja się spodziewałem odpowiedzi.
-zrobię tosty- zignorowałem go i poszedłem do kuchni.
Podczas gdy tosty się zapiekały, ja przeglądałam jakieś portale społecznościowe.
Po chwili tosty były gotowe. Biorąc je, przy okazji wyciągałem z szafki jedną pante i poszłedłem do salonu.
Podszedłem do Oumy, lecz ten już zasnął. Odłożyłem jedzenie na stół i podniosłem chłopaka niczym panną młodą i zanosiłem go do jego łóżka.
Zjadłem koalicję, poszedłem się szybko umyć i sam też położyłem się spać.
-------------------------------------------
496 słów
CZYTASZ
Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]
Randomogólnie ze mnie to taki leniwy śmieciuszek jest ale mam nadzieję że pisanie tego mi się nie znudzi. opis co jeżeli Atua daje drugą szansę każdej duszy która umarła przez Danganronpe? MY AU TROCHĘ Ship pierwszoplanowy: Kokichi X Shuichi (Saiouma) Shi...