Siedziałam patrząc tępo w telewizor, nawet nie oglądając tego, co leciało. Dostałam szlaban życia. Kentin pakował się do wyjazdu. Ojciec wysyłał go do szkoły wojskowej. Łzy zbierały mi się w oczach, gdy o tym myślałam. Nie chciałam go stracić i to jeszcze na tak długo.
- Dzwoniła dyrektorka - usłyszałam głos mamy. - Zostałaś wydalona ze szkoły.
Nie zareagowałam, zastanawiając się, czy to nawet nie lepiej. Poczułam, że tata szturchnął mnie łokciem.
- Nie martw się szkołą i mamą, ja tam jestem dumny - szepnął.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Tylko to nie ty jesteś przeważnie w domu...
- Jakoś ją udobruchamy - powiedział już trochę głośniej.
- O ile nie będzie pozwu to może się uda...
Skrzywił się.
- Należało mu się - stwierdził.
Przytaknęłam.
- I nie bój się o pozew. Mama zrobi wszystko, aby go nie było, a ja wszystko, aby się tak nie wkurzała... Nawet jeśli założą sprawę to wiedz, że jestem po twojej stronie nie ważne od tego, co by się wydarzyło. Nikt nie jest nietykalny i warto o tym pamiętać, zwłaszcza jak się jest takim gnojkiem...
- Przestań - przerwała mu mama. - Nie chwal jej za przemoc! To nie była samoobrona. Okulary to przedmiot, można odkupić. Dowody można było inaczej zdobyć, jeśli chciała się z nim policzyć, a nie rozwalać mu nos. Nie tak ją wychowałam!
- Widać, że ci pomagałem - zażartował tata.
Wzrok matki, gdyby mógł, poćwiartowałby go na miejscu.Zamknęłam się w swoim pokoju i nie zamierzałam z niego wychodzić dopóki matka mnie nie zmusi. Pożegnałam Kentina. Pojechał. Ostatnio nie widzieliśmy się dłużej niż przez kilka dni, gdy byliśmy w podstawówce, a teraz miało go nie być... Ocierałam łzy, słuchając dołującej muzyki, bo tylko taka pasowała do mojego nastroju. Co jakiś czas piosenki przerywało dzwonienie telefonu.
Odebrałam wkurzona.
- Czego? - warknęłam.
- Chciałem cię przeprosić za tego debila... Przykro mi, że wyrzucili cię ze szkoły.
Milczałam.
- Wiem, że nie chcesz mnie już widzieć i pewnie teraz nie będziesz... Chciałbym się pożegnać, nie przez telefon. Ostatnia kawa.
Dalej ta cholernie naiwna i żałosna część mnie chciała wierzyć, że byłam dla niego ważna. Na tyle ważna, że potrzebował się pożegnać osobiście jak ja z Kentinem. Miałam złe przeczucia. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale zostałam już bez nikogo...
- Mam szlaban - powiedziałam cicho.
- Powiemy twojej mamie, że idziemy po twoje rzeczy. Zgodzi się, lubi mnie.
- Zapytam.Dake miał rację. Mama pozwoliła mi z nim wyjść zabrać rzeczy z szafki. Chłopak namówił ją nawet, abym nie musiała od razu wracać. Zgodziłam się pojechać z nim na kawę w ramach pożegnania. Dake zawsze jeździł w nowe miejsce, więc długo nie reagowałam, gdy oddalaliśmy się od centrum. Dopiero, gdy wyjechaliśmy za miasto zaczęłam się stresować.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- Hmm? - mruknął.
- Gdzie ty nas wieziesz?
- Na kawę.
- Ale gdzie?!
- Kwadrans drogi stąd jest mała miejscowość z ciekawą kawiarnią.
Pokręciłam głową.
- Nie zamierzam z tobą wyjeżdżać z miasta.
Nie zawracał. Nie wyglądał nawet jakby się nad tym zastanawiał.
- Dake zawracaj!
- Spokojnie Śnieżko, przecież cię później odwiozę. Tylko sobie najpierw porozmawiamy, wypijemy kawę, może zmienisz zdanie z...
- Nie! - przerwałam mu. - Jeśli teraz mnie nie odstawisz do domu to będzie uprowadzenie. Nie wyrażam zgody na to, abyś mnie wywoził z miasta.
Zaśmiał się.
- Przesadzasz.
Przerażał mnie.
Zastanawiałam się, co zrobić. Właśnie mu powiedziałam, że mnie porywa, a ten zaczął się śmiać... Miałam ochotę się rozpłakać ze strachu. Za oknem zobaczyłam tabliczkę z przekreśloną nazwą miasta.
- To z prawnego punktu widzenia naprawdę jest porwaniem. Wiesz, że mama była prawnikiem, wiem, co mówię.
Nie zareagował.Siedzieliśmy w tej cholernej kawiarni już ponad kwadrans. Nie wiedziałam gdzie byliśmy. Sprawdziłam to na telefonie. Piechotą do miasta szłabym koło dwóch godzin... Nie tak źle. Dake wciąż gadał głupoty, w które już mu nie wierzyłam. Chciał, abym się z nim zeszła. Odmowy jakie dostawał wydawały się nie docierać. Prośby o odwiezienie również. Już przestałam się bać. Myślałam tylko o tym, że chciałam wrócić do domu. W końcu poszedł do łazienki. Wzięłam plecak i korzystając z okazji uciekłam stamtąd. Powrót okazał się trudniejszy niż się spodziewałam. Bagaż był ciężki, a zasięg uciekał. Szłam również przez różne niezbyt wygodne tereny, aby unikać drogi, którą chłopak mógł wracać. Dotarłam do domu zmęczona i wkurzona. Zdjęłam brudne od błota buty i zakradłam się do swojego pokoju. Udało mi się nie trafić na nikogo. Zamknęłam pokój na klucz i położyłam się na łóżku.
- Nigdy więcej - szepnęłam do siebie.
Postanowiłam też poprosić mamę o nowy numer telefonu, aby Dake nie mógł już do mnie dzwonić.
CZYTASZ
Ta druga
FanfictionPiękna, złotowłosa, nowa dziewczyna, do której chłopcy ustawiają się w kolejkę. Nie, to nie ja, ale moja siostra. Ja to ta druga bliźniaczka. Mam nie najlepszą opinię. Klasa raczej woli mnie unikać. Dyrka wydaje się czekać, aby mnie wyrzucić, a do t...