Fragment 34

272 30 6
                                    

Dwa kierunki na raz są jednak bardziej pracochłonne niż przewidywałam xD życzcie mi powodzenia na tych studiach

- Daj zaniosę ci - powiedział, wyciągając rękę po mój plecak.
- Nie trzeba - odparłam, chcąc, aby odjechał jak najszybciej.
- Nawet nie wysiądziesz sama - zauważył rozbawiony Dake. Nikki bez słowa wyszła z auta, a chłopak zignorował to, wpatrując się w moje odbicie w lusterku.
- Jeszcze się przekonamy - mruknęłam wkurzona.
Najwyżej się wywrócę. To i tak lepsza opcja. Otworzyłam drzwi samochodu, Dake zrobił to samo. Kretyn. Spróbowałam wystawić kule i wypełznąć z tego durnego pojazdu, zanim palant spróbowałby mi pomóc. Oczywiście był szybszy.
- Izzy, nie bądź uparta - powiedział z uśmiechem, biorąc ode mnie kule.

***

Ta przeklęta kobieta chyba chciała mi pokazać kto tu rządzi, bo poszalała z zadaniami. Było ich niby tyle samo, ale bardziej skomplikowane. Chciała mnie sprawdzić, robiła to partiami. Zastanawiałam się, czy podjąć wyzwanie, czy mieć to gdzieś. W sumie jeśli opowiedziałabym o wszystkim mojej mamie...
- Zastanawia mnie jedno - odezwał się Nataniel. Spojrzałam na niego od niechcenia. - Dziś do szkoły przywiózł cię ten sam chłopak, którego niedawno wyganiałaś z pod szkoły?
- To długo historia - spróbowałam go zbyć.
- Jest matma, masz czas.
Przewróciłam oczami.
- Jakbyś nie zauważył mam sporo do zrobienia. - Ostentacyjnie wskazałam karti z zadaniami od pani "zakaz gapienia w okno".
Spojrzał się na mnie tak, jakby doskonale wiedział, że nie chcę ich robić, w sumie to nie trudno zauważyć. Rozmowa kontra ćwiczenia.
- Wygrałeś.- Poświęciłam chwilę na zastanowienie się nad faktami, które zamierzałam ujawnić. - To były Nikki, nie lubię go, ale on lubi mnie, no i dalej się przyjaźni z moją siostrą, więc czasem ją odwozi. Moja matka pomyślała, że idealnym pomysłem będzie to, aby mnie podwiózł skoro ona nie może.
- Myślałem, że to będzie ciekawsza historia - powiedział bez wzruszenia. - Miałem wrażenie, że coś jest w tym.- Musiałam się wzdrygać na te słowa, bo po chwili dodał. - Czyli jednak... Lubię zagadki.
- To pobaw się z tym - mruknęłam, przesuwając jedną z kartek w jego stronę.
Telefon zawibrował. Wyjęłam go z kieszeni, zupełnie ignorując, to jak zareagował Nataniel i jego osobę. SMS od Lysandra. Otworzyłam od razu.
"Słyszałem, że Dake cię dziś podwiózł"
"Ta... To pomysł mojej mamy" odpisałam niemal od razu.
"Jutro też to zaplanowała?"
"Nie, na szczęście nie"
"Już się martwiłem"
"Niepotrzebnie"
"O ciebie to zawsze potrzebnie"
Zatrzymałam się na tej wiadomości, zastanawiając się, czy spróbował być uroczy, czy podkreślić mój talent do wpadania w kłopoty.
- Izabelo - zabrzmiał złowieszczy głos. - Oddaj komórkę.
Spojrzałam na nauczycielkę.
- Nie - odparłam bez zastanowienia.
- Powiedziałam, że masz ją oddać.
- Nie ma pani prawa konfiskować mojej własności.
- A ty używać telefonu na lekcji - była coraz bardziej poirytowana.
- Może więc pani wyciągnąć konsekwencje na poziomie szkoły, ale nie ma pani prawa zabierać mi mojej własności.
- Do dyrektora!

***

Oczywiście dostałam całą pogadankę, wykład moralny, naganę i znów próbowano odebrać mi telefon, ale się nie dałam. Dyrektorka nawet zadzwoniła do mojej mamy.
- I dobrze zrobiła - odparła zdecydowanie ku zdziwieniu staruszki. - Nauczyciel nie ma takiego prawa.
- Ale to...
- Nie ma żadnego ale, znam jej prawa i obowiązki, w pełni rozumiem i akceptuję naganę, to jest w kompetencjach szkoły, lecz jeśli usłyszę drugi raz, że ktoś z pani pracowników próbuje nadużywać swoich kompetencji przy pani aprobacie, złoże skargę do kuratorium. I proszę jej nie ciągać po korytarzach! Ona ledwo na tych kulach chodzi! A jeśli by spadła jeszcze raz?! Albo potknęła się po drodze?!
Dyrektorka patrzyła z niedowierzaniem na swój telefon, przez który prowadziła rozmowę tak głośną, że słyszałam ją tak, jakby włączyła tryb głośnomówiący.
Mama rzuciła jeszcze parę uwag do tego jak powinno się dyscyplinować pracowników do nie nadużywania władzy, po czym się rozłączyła. Będę miała szlaban, ale warto było.
- Mówiłam - odparłam zadowolona
- A idź żesz ty - warknęła wściekła.
- Z przyjemnością - odparłam, biorąc kulę.
- Zawołaj tego, kto z tobą tu przyszedł, nie zamierzam kolejny raz rozmawiać dziś z twoją matką.
- Kujonie!
Dyrektorka mruczała pod nosem, jaka to ze mnie rozpuszczona małolata.
Drzwi się otworzyły.
- Miłe - mruknął niezadowolony Nataniel.
Wzruszyłam ramionami. Pomógł mi wstać, gdy moja pierwsza, samodzielna próba się nie udała. To niby nie było takie trudne, ale jednak jakimś cudem, udawało mi się to zawalić.
- Jak ci się udało ją tak wkurzyć? - zapytał gospodarz.
- Nie mi, mojej mamie, a z nią lepiej nie zadzierać. Robiła swojego czasu w prawie cywilnym. Pogroziła jej kuratorium za łamanie praw uczniów i tak dalej.
- Czemu robisz sobie wrogów wśród nauczycieli?
- Ktoś musi ich uświadomić, że nie są bezkarni.

Ta drugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz