Fragment 24

521 39 10
                                    

Nikki

Dake nic mi nie powiedział w sprawie Izzy, nawet, gdy wyszedł Lysander, milczał jak grób. Nie byłyśmy może zżyte, czy coś, ale chciałam wiedzieć na, co tak zareagowała. W końcu lody czkoladowe to nie żarty.

Zauważyłam Lysandra na korytarzu. Od rana zbierałam się, aby go przeprosić za wczoraj, nie powinien być świadkiem załamania nerwowego mojej siostry, ale wcześniej jakoś nie umiałam do niego podejść.

Od razu ruszyłam w jego kierunku zostawiając koleżanki. Stanęłam tuż przy nim, chwilę się zastanawiając jak zacząć. Chłopak otworzył szafkę i zanim zdążyłam się odsunąć, oberwałam drzwiczkami w twarz.*

- Ał - syknęłam, chwytając się za nos i cofając się o krok.

Lysander nie zareagował. Dalej szukał czegoś w szafce. Po chwili zamknął drzwiczki. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Co ci się stało? - zapytał, przekrzywiając głowę.

- Nie ważne - odparłam, zabierając dłonie z twarzy. - Chciałam przeprosić za wczoraj - dodałam z wymuszonym uśmiechem.

Kiwnął głową. Nie wyglądał na skupionego.

- Co do randki...- dalej nic.

Pomachałam mu dłonią przed twarzą.

- Przepraszam, zamyśliłem się.

- Zauważyłam - mruknęłam niezadowolona.

*Z myślą o kółku dyskusyjnym spod fragmentu 3 ❤️




Izzy

Maltretowałam materiał piżamy. Roza przeczesywała mi włosy szczotką. Dziwnie się czułam, nocowałam tylko u Kentina, więc to była dla mnie nowa sytuacja, spanie u koleżanki. Zaprosiła mnie, aby porozmawiać, ale ja nie miałam na to ochoty, więc paplała sama. O butach. Za cholerę nie wiedziałam jak można tyle powiedzieć o parze butów. Uśmiechałam się lekko. Poprawiała mi humor. Nie rozumiałam, dlaczego, przecież nieznosiłam słuchać o takich głupotach.

- Może coś zjemy? Mam szafkę pełną przekąsek na takie okazje - zmieniła temat.

- Czekolada?

- Przyniosę - powiedziała, wypuszczając moje włosy z dłoni.

Wybiegła z pokoju w podskokach. Wróciła po chwili z trzema tabliczkami. Rzuciła je na łóżko i usiadła na przeciwko mnie.

- Lysander był na randce z Nikki - powiedziałam cicho.

Roza skrzywiła się.

- Alexy mówił, ale spokojnie - uśmiechnęła się szeroko. - Dziś przywalił jej szafką w nos. Drugiej randki nie będzie.

Zaśmiałam się.

- Nie żartuj.

- To był piękny widok - otworzyła pierwszą czekoladę. - Rozmawiałam z nim po szkole i nawet o niej nie wspomniał. Musiałam dopytywać, aby czegoś się dowiedzieć. Wiesz, co powiedział? To nie ważne. Rozumiesz Izzy? Nie ważne! Droga wolna dziewczyno! Do boju! Mamy już z Alexym nawet plan.

Lysander na prawdę stwierdził, że randka z Nikki była nieważna, czy nie chciał odpowiadać? To duża różnica.

- I dopiero teraz mi mówisz? - zapytałam, biorąc rządek mleczej czekolady.

Roza wzruszyła ramionami.

- Byłam bardzo zajęta - puściła mi oczko.

Prychnęłam śmiechem.

- Mam coś dla ciebie - powiedziała po chwili.

Pobiegła do biurka. Otwierała i zamykała szuflady, szukając czegoś. Wyjęła jakąś kopertę. Z szerokim uśmiechem podała mi ją. Zmarszczyłam brwi, zastawiając się, co mogło być w środku. Zajrzałam. Zdjęcia. Wyjęłam je i obejrzałam. Na pierwszym Lysander. Śpiewał do mikrofonu. Wyglądał jakby występował na koncercie. Drugie, również Lys z królikami. Mógł mieć tu z dziesięć góra dwanaście lat. Spojrzałam zaskoczona na Rozę.

- Teraz jest czas na docenianie moich zdolności fotograficznych i wyciągania zdjęć z dzieciństwa z albumów- mówiła, zbierając włosy na lewą stronę.

- Co?

Przewróciła oczami.

- Spokojnie to odbitki. Oryginały musiałam oddać Leo.

Czasami zapominałam, że chodziła z bratem Lysandera



Westchnęłam, słysząc słowa Dakea. Dureń jeden. Uparty idiota. Słyszałam szmery rozmów, czułam na sobie ciekawski wzrok uczniów. Wkurzało mnie to, nawet bardziej niż on.
- Nie wsiadę do twojego auta - powtórzyłam.
- Chcesz przykuć jeszcze większą uwagę? - zapytał z tym swoim aroganckim uśmiechem.
- Chcę, abyś odjechał - powiedziałam stanowczo.
Dake przeczesał dłonią włosy.
- Mówiłem ci już, że odjadę tylko z tobą.
Przewróciłam oczami. Od jakiś dziesięciu minut tłumaczyłam mu, iż nie życzę sobie, aby przyjeżdżał pod moją szkołe i namawiał do wejścia do tego przeklętego auta.
- Przykro mi, ale jestem zmuszony cię rozczarować - usłyszałam za sobą głos Nataniela.
Spojrzałam za siebie. Wyglądał na zmęczonego. Poprawił krawat.
- To teren szkoły, a ty do niej nie uczęszczasz, więc nie masz prawa tu być. Wyjedź stąd - mówił z powagą.
- Za kogo się masz? - zapytał Dake, stawiając krok w stronę Nataniela.
Zmęczenie zastąpiła irytacja. Gospodarz westchnął.
- Opuść teren szkoły.
Dake prychnął, oparł się o maskę samochodu. Posłał Natanielowi lekceważące spojrzenie.
- Zajmij się swoimi sprawami - powiedział, unosząc brodę.
- To znowu ty?! - zabrzmiał wkurzony głos Kastiela.
Jego jeszcze tu brakowało...
Obejrzałam się. Był z Lysandrem. Białowłosy przyglądał się Dakeowi uważnie, wydawał się spokojny, ale wiedziałam, że to tylko pozory. Wyczuwałam to.
Znak drogowy ruszył w naszą stronę szybkim krokiem. Chwycił mnie za ramię.
- Idziemy - powiedział, ciągnąc mnie za sobą.
- Może tak delikatniej - warknęłam.
Kątem oka zauważyłam, że Lysander do nas doszedł.
- Kas Izzy może iść sama - wtrącił się, najwyraźniej słysząc, co mówiłam.
- Mogła to zrobić wcześniej.
Przewróciłam oczami. W co oni wszyscy się dzisiaj bawią. Załatwiłabyn to sama. Potrwałoby to pewnie z godzinę, ale przynajmniej miałabym pewność, że Dake jutro nie przyjedzie. Teraz wiedziałam, że na pewno się zjawi. Wyszarpnełam ramię. Kastiel przystanął, aby na mnie spojrzeć. Wyminęłam go i poszłam w kierunku lodziarni. Lysander dalej szedł obok. Kas dobiegł po chwili.
- Radziłam sobie.
- Przepraszamy Izzy, ale ten...młody mężczyzna działa nam na nerwy - mówił Lys.
Prychnęłam słysząc "młody mężczyzna". Ewidentnie kryło się pod tym gorsze określenie.

Ta drugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz