Fragment 11

789 64 10
                                    

       Na co ja głupia liczyłam? Sama sobie wciąż powtarzam, jak to nikt nie zwraca na mnie uwagi, jak za mną nie przepadają, a złoszczę się za to, że Lysander nie zareagował. Czułam się rozdarta. Chyba ludzie mają rację, gdy mówią, że nastolatki często się wahają. To było jedno z moich wtachań dotyczące mojego zdania o innych, jak i o samej sobie. Czego ja w końcu chciałam?

       Nie powinnam się przejmować tym, co zaszło, a jednak bolało. Pewnie dlatego, iż to był ON. Ktoś, kogo uwagi pragnęłam bardziej niż kogokolwiek innego. Wkurzało mnie to masakrycznie, bo to przecież takie niedorzeczne. Ehhh.... Te nastoletnie uczucia....

       Za Alexym przestanę się uganiać. Rozalia czasem się stara, więc zostanie. Aneta... Jak wróci to pomyślimy. Wyjęłam telefon.

  " Mam nadzieję, że cię tam nieźle przycisnęli"

  " Może jak wrócisz to będziesz w stanie donieść wodę do domu ze sklepu"

       Te i wiele innych SMS-ów wysłałam Kentina. Często się tak droczyliśmy. Na innych by się wściekł, ale ja to ja. Dla siebie zawsze mieliśmy specjalne traktowanie. Gdy był koło mnie nie miałam tych durnych dylematów. Wystarczał on i tyle. Niestety teraz przebywał daleko.

  " Też cię lubię"

      Wytrzeszczyłam oczy. Odpisał!

      Chwila, on w tygodniu nie mógł mieć telefonu. Od razu zadzwoniłam. Odebrał.

  - Tak wiem. Nie, nie dali mi go. Włamaliśmy się z kolegą. Ja po telefon, on po fajki. Tak, tak nie poznajesz mnie.

  - Stałeś na czatach?

  - A co innego mógłbym robić we włamaniu? Do tej pory nie wiem, co ja w ogóle robię we włamaniu. Zaraz kończę, bo trzeba odłożyć rzeczy na miejsce, aby nikt się nie zorientował, Chciałem tylko cię usłyszeć.

        Aż mi się miło zrobiło na serduszku. Potrzebował mnie tak samo jak ja jego. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio tak długo byliśmy osobno. Zaprzyjaźniliśmy się w podstawówce i od tamtej pory byliśmy wręcz nierozłączni. Nawet wspólnie jeździliśmy na wakacje. Nikki to denerwowało, ale kot by się nią przejmował.

  - Brakuje mi ciebie - szepnęłam.

  - Cholera zaraz tu będą!

        Rozłączył się.

       Ta szkoła naprawdę na niego wpłynęła. Nie wierzyłam jego ojcu, gdy mówił, iż tak będzie. Zmienił się, a ja nie wiedziałam, czy to mi odpowiada. Zawsze nałam go najlepiej, a teraz mogłam go nie poznać jak wróci.




       Jak co sobotę sprzątałam pokój. Obowiązkowo nałożyłam słuchawki, bez nich ani rusz. Włączyłam muzykę i zanurzyłam się w swoim świecie. Ścierałam kurze, śpiewając i podrygując, a momentami nawet tańcząc. W sumie to nie byłam pewna czy można to tak nazwać. Ścieranie się zgadza, ale reszta to raczej fałszowanie i dziwne ruchy w jakimś stopniu do rytmu muzyki. Zawsze byłam amuzykalna. Na szczęście wcale mi to nie przeszkadzało.

      Zaczęła się moja ulubiona piosenka. Na chwilę przerwałam ścieranie kurzów i ze ścierką jako mikrofonem zaczęłam jeszcze bardziej się wygłupiać i głośniej piać. Uwielbiałam to robić, zawsze miałam po tym lepszy humor. Lubiłam muzykę, no przynajmniej taką, której ja słuchałam, bo czasami gdy Nikki puszczała coś na swoim głośniku to myślałam, że nerwicy dostanę. Bawiłam się świetnie. Kątem oka zauważyłam coś w drzwiach. Spojrzałam tam zaciekawiona.

      Pięknie. Lysander. Zamurowało mnie.

      Cholera! Serio? akurat teraz? Nie mógł stanąć tu jakieś dziesięć minut wcześniej, gdy jeszcze nie robiłam z siebie idiotki?!

       Opanowując narastający we mnie niepokój zauważyłam, że wstrzymuje oddech. Wypuściłam powietrze. Zaraz... Skąd on się tu wziął? Przecież to mój dom.

      Wpatrywaliśmy się w siebie przez moment nie wiedząc co powiedzieć. Chciałam zapytać co on tu do cholery robi, ale jakoś nie mogłam nic wydusić z siebie. Może z zaskoczenia, może z tego ogłupiającego ciepła. Lekko się uśmiechnął. To dodało mi odrobinę odwagi, aby jednak zapytać.

  - Drzwi dalej - usłyszałam głos Nikki.

       No jasne, gdy już robiło się dobrze to musiało się coś zepsuć. Dzięki życie. Dzięki Nikki.

       Mama podśpiewywała, szukając czegoś w szafkach.

  - Co on tu robi? - spytałam, trochę zbyt nerwowo.

  - Mówisz o tym chłopaku Nikki?

  - To nie jest jej chłopak - syknęłam.

       Mama spojrzała na mnie z rozbawieniem. Wyjęła dwie duże, szklane miski i postawiła na blacie. Kręciła powoli głową, zawsze tak robiła, gdy coś ją śmieszyło. Bałam się spytać, co tam sobie w głowie uroiła.

  - Przepraszam nie wiedziałam, że cię to tak zdenerwuje - zaśmiała się.

       Ja tam nie widziałam w tym nic śmiesznego.

  - Robią coś na dzień nauczyciela. Jest jeszcze trochę czasu, ale za ich ostatni wybryk dostali prace na rzecz szkoły -cały czas szeroko się uśmiechała. - Znasz go?

  - Siedzę z nim na angielskim.

  - Fajtnęło ci się w środku roku znaleźć miejsce koło kogoś kto ci się podoba - powiedziała, unosząc podbródek.

  - Mamo uspokój się, jeszcze niedawno chciałaś mnie zeswatać z Alexy'm.

         Wzruszyła ramionami, a ja zastanawiałam się, czy jej największym marzeniem nie jest wydać mnie za mąż.

        Wsypała przekąski do misek, mówiąc, że zaniesie je "ciężko pracującym". Zabrałam je jednak, deklarując, że sama to zrobię. Wolałam się dowiedzieć jak sprawa w pokoju Nikki wygląda.

Ta drugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz