Fragment 13

746 67 0
                                    

Nie ma to jak złośliwość rzeczy martwych. Chcesz wstawić w końcu fragment, bo ostatni był dawno temu, ale twój komputer stwierdza, że nie i nie pozwala ci wejść na wattapa :(  Na szczęście dziś jest już okey
Sorry za taką przerwę, ale miałam dużo na głowie. Między innymi wesele i szukanie na ostatnią chwilę sukienki.
I naszła mnke taka myśl:
"Może by tak zrobić tutaj wesele?"
Napiszcie w komentarzu czy chcielibyście, aby pojawiło się jako element fabuły.

Pozatym wybiło 100 gwizdek ^^ dziękuję wam!

Miłego czytania <3



     Miałam ogromną ochotę wpaść między Nikki, a Lysandra. Nie ważne jakby to wyglądało. Wszysy na korytarzu pewnie zwróciliby uwagę na tę scenę. Musiałabym się później wytłumaczyć przed białowłosym. To wszystko było nieistotne. Problem był inny. Rozmawiałam z Rozalią. Ona by się domyśliła. Postanowiłam więc obserwować sytuację z bezpiecznej odległości.
   - Czy ty mnie słuchasz?
      Spojrzałam na dziewczynę.
  - Nie.
  - Na czym się tak zawiesiłaś? - spytała, podążając spojrzeniem za moim wzrokiem.
     Widząc, co przykuło moją uwagę, odwróciła się gwałtownie, tak że oberwałam jej włosami po twarzy.
     Zrobiła oczy jak pięć złoty. Cholera przejrzała mnie! Spojrzała przez ramię, aby się upewnić, że dobrze myśli. Modliłam się, aby nie zaczęła krzyczeć podekscytowana. Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Nie protestowałam. Wolałam nie pogarszać sytuacji. Dotarłyśmy do klubu ogrodniczego. Cieszyłam si, że wybrała to miejsce. Nikt tu nie zachodził.
  - Czy ty jesteś zazdrosna o Lysia?
  - Nie.
  - Przecież widziałam!
  - To po co się pytasz?!
      Uśmiechnęła się, a jej oczy błyszczały. Wyczuwałam masę pytań, na które nie chciałam odpowiadać.

    Wdech. Wydech. Oddychaj Izzy. Wdech. Wydech. Zaciskałam palce na długopisie tak mocno, aż zbierały. Wdech. 

  - Roza mnie wyda - szepnęłam.

     Wydech. Mogłoby przez przypadek jej się coś wymsknąć.  Wdech.  Spędzała z nim dużo czasu, więc było to możliwe. Wtedy Lysander czułby się zbyt nieswojo. Pewnie zacząłby mnie unikać.  Musiałam się tak na gapić? Musiałam?

       Oddychaj! Kobieto oddychaj.  Idiotka! Wariowałam ze względu na jakiegoś chłopaka. Nigdy się tak nie zachowywałam. Nawet gdy raz się zakochałam. Przetarłam dłonią twarz. Musiałam znów zacząć normalnie funkcjonować. To tylko szczeniackie uczucia.

  - Izzy wszystko dobrze? - zaczepił mnie Alexy, siedzący w ławce obok. 

     Zlustrowałam go wzrokiem.  On tak na serio?

  - Nie twoja sprawa - fuknęłam. 

     Spojrzałam na tablicę. Ehh... Nauczyciel zmazywał już notatkę z tablicy, którą powinnam zapisać. Zaczął pisać kolejną. 

  - Wale to.

     Rozsiadłam się na krześle. Uspokaiałam oddech. 



      - Co?! - usłyszałam krzyk w słuchawce.

      Przewróciłam oczami.

  - Jakaś Rozalia dowiedziała się przede mną? 

  - Sama się domyśliła. Nic na to nie poradzę. 

  - To niesprawiedliwe! Ja nawet nie miałem jak.

  - To już twój problem - powiedziałam, uśmiechając się.

     Powiedziałam mu dopiero teraz, że Lysander mi się podoba, bo musiałam się wygadać. Potrzebowałam powiedzieć mi o swoich obawach, co do dochowania tajemnicy. Teraz czuła się już spokojniej. Wiedziałam, iż niepotrzebnie tak to przeżywałam. Kentin powinien był się cieszyć, że w ogóle mu powiedziałam. Na początku nie miałam zamiaru, ale to jednak mój najlepszy przyjaciel. 

  - To dziwne słyszeć od ciebie, że kogoś kochasz... Szczerze to nie, żeby coś, ale zawsze myślałem, że zostaniesz stara panno...

  - Ej! - przerwałam mu. 

  - Miałem ci dzieci podrzucać jak.. 

  - Zamknij się - roześmiałam się.  - Obyś się udławił ciastkami, które ci wysłałam.

  -  Przykro mi to nie koncert życzeń. Zjadłem już wszystkie i jeszcze żyje.

     Znów się zaśmiałam. 

  - A co z Nikki? Mówiłaś, że go podrywała.

      
Odchyliłam głowę do tyłu. Jasne. Przecież jeden problem to za mało.

      


Ta drugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz