Fragment 27

394 41 5
                                    

Lys <3

Nuciłem cicho nową piosenkę. Tekst nie był jeszcze gotowy, ale refren już dopracowałem. Powtarzałem słowa w kółko, mając nadzieję, że to wpłynie pozytywnie na moją wenę. Niestety mnogość myśli, które kłębiły mi się w głowie nie ułatwiały zadania.
Po tej randce z Nikki jakoś traciłem nią zainteresowanie. Nie była już dla mnie tym, kim wcześniej. Miałem wrażenie, że wziąłem ją za kogoś zupełnie innego. Tylko jak skoro nawet wtedy nie zdążyłem sobie wyrobić jeszcze o niej jakiejkolwiek opinii? To pewnie przez te oczy. Złoty kolor, który tak długo identyfikowałem z kolorem mojego serca, z Rozą. Może to właśnie to sprawiło, że ubrałem w swojej wyobraźni Nikki w cechy jakich wcale nie posiadała. Patrzyłem na nią przez pryzmat tego kim chciałbym, aby była. Popełniłem błąd. Westchnąłem, wczepiając palce w grzywkę.
Nie powinienem leczyć się z uczucia innym uczuciem.


Izzy 

 Po ustawieniu, aby wszystkie wiadomości od Dake'a przechodziły do spamu mój telefon strasznie ucichł. Zajrzałam tylko na to ile ich wysłał od rana, ale nie wchodziłam w treść. Wolałam tego nie robić. Niby mogłam zablokować jego numer, ale tego nie zrobiłam. Mogłam sobie wmawiać, że to dlatego, iż mógłby po prostu napisać zawsze z innego, więc to nie ma sensu, tylko po co? Wiedziałam, że tak naprawdę trochę mi go brakowało, tego dawnego Dake'a i to był jedyny powód, dla którego nie umiałam drugi raz po prostu od niego uciec. On jedyny rozumiał mnie w kwestii Nikki. Wcześniej nie chciałam o tym myśleć, ale gdyby nie to wszystko, co się po drodze wydarzyło miałabym mu wiele do powiedzenia...

- Izzy!

Podniosłam wzrok znad telefonu na Rozę. Uśmiechnęłam się do niej.

- Kolejny świetny plan? - zaśmiałam się.

- Nie tym razem.

Nie wiedząc czemu zestresowałam się. Taka ucieszona i nie dotyczyło to swatania mnie... Dziwna sytuacja.

- Ale...

Wraca moja Roza.

- Ale chłopaki będą niedługo występować w kawiarni - mówiąc to uniosła brwi. - A my się tam wtedy pojawimy...

- I to wcale nie jest plan?

- To będzie później, a dziś idziemy na zakupy. Musimy cię tak odstawić na ten koncert, że nie oderwie od ciebie wzroku. Po lekcjach ty, Alexy, Violetta i ja ruszamy na łowy.

-Violetta? - zdziwiłam się. - Przecież ona panikuje na mój widok.

- Przesadzasz.

Rozejrzałam się. Zobaczyłam dziewczynę skuloną pod ścianą, chyba coś rysowała. Podeszłam do niej, ale tego nie zauważyła. Przywitałam się więc niezbyt głośno. Violetta wzdrygnęła się, spojrzała wystraszona. Pomachałam jej, a ona dalej wpatrywała się we mnie jak w ducha.

- Mówiłam! - zawołałam do Rozy.



Patrzyłam na Alexego jak na idiotę, którym zresztą był.

- Nie to nie był dobry pomysł. - Poparła mnie Roza.

- Ona potrzebuje chwili i będzie dobrze, jest po prostu nieśmiała - próbował dalej, choć po jego głosie słyszałam, że sam średnio w to wierzył.

- Dokończymy zakupy same, a wy idźcie na lody, czy coś co ją odstresuje - stwierdziła stanowczo białowłosa.

Spojrzeliśmy na Violettę, która siedziała przy fontannie, obserwując pływające rybki. Okazało się, że Alexy wcale nie uprzedził jej o zmianie planów. Mina dziewczyny gdy nas zobaczyła była... Mówiła wszystko. Dosłownie wszystko. Nie odezwała się ani słowem, tylko chodziła za niebieskowłosym, wyglądając jak siedem nieszczęść.

- No dobra, może macie rację...

- Może? - mruknęłam. Chłopak podrapał się po karku.

- Dobra źle zrobiłem, ale myślałem, że tak może pogadacie i się bardziej polubicie - zaczął niepewnie, patrząc na mnie.

- Nie wyszło.



Roza zabrała mnie do sklepu, w którym według niej powinnyśmy coś znaleźć. Na początku myślałam, że to żart, bo witryna wyglądała jak wypożyczalnia kostiumów, ale myliłam się. Zaprowadziła mnie od razu do przymierzalni i przynosiła różne ubrania.

- Wyglądam w tym jak zła macocha z filmu historycznego - mruknęłam oglądając się w lustrze.

Przyniosła mi jakąś długą sukienkę, zupełnie nie w moim stylu.

- No może przydałyby jej się poprawki, ale jest w stylu Lysia. Wiem, co mówię.

- Nie założę tego.

To, że szalałam za tym gościem nie oznaczało, że zacznę się teraz ubierać jak jakaś wiedźma. Bez przesady. Jeszcze, gdyby to ładne było, to może, ale tak to nie ma nawet najmniejszych szans.

- Uszyłabym ci coś bardziej pod twój gust, gdyby było więcej czasu.

- Mogę się chociaż sama przejść i pooglądać? - mruknęłam, zasłaniając zasłonę.

- Pewnie, ja też jeszcze czegoś poszukam.

Szybko się przebrałam i odwiesiłam te szkaradztwo, w które chciała mnie wrzucić Roza. Przyglądałam się wieszakom, nie widząc nic, co mogłoby mnie zainteresować, aż nie dotarłam do ciekawego działu. Gorsety. W sumie to zawsze chciałam jakiś mieć. Zwróciłam uwagę na jeden, czarny ze zdobieniami ze srebrnej nici. Cudo. Porwałam to szybko do przymierzalni.

- Roza! - zawołałam ją, odchylając zasłonę. - Z tym musisz mi pomóc!

Dziewczyna musiała mieć wprawę w wiązaniu gorsetów, bo zawiązała mi go bardzo sprawnie.

- W tym to nawet sobie się podobam - powiedziałam, oglądając się ze wszystkich stron.

- Jest cudny, ale pod to lepiej jakbyś coś ubrała.

- Dlaczego? Przecież ma dekolt jak normalna sukienka bez ramiączek.

- Niby tak, ale Lys może uznać inaczej...

- W dupie to mam.

Ten gorset był za ładny, aby psuć go jakimś tłem. Mogłam kochać Lysandra, ale ten gorset chyba pokochałam bardziej. Nie zamierzałam udawać kogoś innego, tylko po to, aby przypodobać się chłopakowi nawet jeśli nim był ktoś tak cudowny jak Lys.

Ta drugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz