2

889 90 97
                                    

Pov.Clay

-Tak mamo zaraz będziemy na miejscu.- potwierdziłem widząc duży budynek w oddali.

-Dobrze trzymajcie się, pa!- odpowiedziała kobieta po drugiej stronie słuchawki po czym się pożegnałem i rozłączyłem.

Jechałem wraz z moim najlepszym przyjacielem Nickiem na nowy rok szkolny. Wraz z nim mieszkaliśmy daleko od uniwersytetu, z stolicy do obecnego miejsca mieliśmy ponad dwie godziny jazdy.

-Za chwile będziemy na miejscu- poinformował szofer prowadząc auto.

Po wyglądnięciu przez szybkę  samochodu odwróciłem wzrok na Nicka. Pił jakiegoś szampana, który zawsze znajduje się w aucie na jakąś okazje.

-Serio nawet teraz pijesz?- zadałem pytanie chłopakowi zażenowany.

-O co ci chodzi?- zapytał czerpiąc kolejny łyk.

-Przez całe wakacje chlałeś w szkole, teraz też zamierzasz?

-Wyluzuj, nie wrócę do tej budy na trzeźwo. A poza tym mam coś lepszego na rok szkolny.- odpowiedział odkładając pustą butelkę. Nie wiedziałem co ma na myśli, rzuciłem pytający wzrok oczekując rozwinięcia jego wypowiedzi. 

-Ponoć Big Q ma jakiś towar, już z góry mu zapłaciłem.- wytłumaczył zadowolony rozkładając się na siedzeniu.

-Chyba sobie żartujesz!?- podniosłem ton.- Nie pamiętasz co się stało rok temu!? O mało nie wpadliśmy, a teraz znowu odwalasz to samo?!

-To nie moja wina, że laska przedawkowała!- zaczął się bronić.

-To my jej to daliśmy i teraz będziemy mieli ją na sumieniu! Jak zobaczę tylko, że bierzesz to na moich oczach to pożałujesz!- wytknąłem mu to placem rozwścieczony.

-Sam wtedy brałeś!- Dodał oburzony, próbując się bronić jak dziecko.

-To był tylko ten jeden i ostatni raz!- po moim ostatniej wypowiedzi zapadła pomiędzy nami cisza. Nie odwracałem się w jego stronę, tylko patrzyłem na widoki za oknem. Po chwili już byliśmy pod znajomym budynkiem z kamienia. Wyszliśmy z auta rozglądając się po obiekcie, nic nie zmieniło się od ostatniego tutaj pobytu. 

-Pomóc z walizkami?- zapytał kierowca wysiadając z czarnego samochodu.

-Nie trzeba, poradzimy sobie.- odpowiedziałem z uśmiechem, podczas wyciągania swoich tobołów z bagażnika. 

-Już będę jechać, ale jeszcze kazano mi przekazać, że samochody przyjadą za około 2 dni.- dodał i wsiadł do auta.

Zapomniałem całkowicie, że mój samochód oraz Nicka zostaną do nas przetransportowane. Nie mogliśmy osobiście przyjechać swoimi autami z racji, że mieliśmy mały wypadek, a pojazdy były w naprawie. Ja miałem czerwonego Kabrioleta, a Nick fioletowego Dodge Challengera z 1970 roku.

Wraz z walizkami weszliśmy po schodach do środka uczelni. Po wejściu przez próg udaliśmy się do "portierni". Za ladą siedziała starsza, dobrze znana mi kobieta.

-Dzień dobry Pani Koldi!- przywitałem się z kobietą.

-Witaj Clay! Wcześnie jesteście. Myślałam, że przyjedziecie w ostatni dzień wakacji.

-Tylko dzisiaj pasował nam termin przyjazdu.- opowiedziałem uśmiechając się.- Przyszliśmy po klucze do pokoju

-A no tak już daje.- powiedziała sięgając po klucze z pod lady .

-Ten dla ciebie, a ten dla ciebie.- oznajmiła podając nam klucze prze z ladę.

-Chwila, ale czemu ja mam "10", a Clay "4"?- zapytał Nick patrząc na przywieszki od kluczy.

-Nikt was nie poinformował?- zdziwiła się kobieta.

-A co mieli by nam przekazać?- zapytałem zdezorientowany. 

-Będziecie mieli osobno pokoje.

-Jak to!? Ale dlaczego?- zaczął złym tonem Nick.- To jakaś pomyłka!

-Przez incydenty w tamtym roku dyrektor stwierdził, że tak będzie najlepiej.- wyjaśniła.

-Ale my nic złego nie zrobiliśmy!- wtrącił się Sapnap.

-Nick ty prawie podpaliłeś pokój!- dodała.

-Nick uspokój się, przeżyjemy.- złapałem chłopaka za ramie.- Dziękuje za klucze, my pójdziemy się rozpakować. 

Wraz z przyjacielem udaliśmy się w stronę skrzydła z pokojami. Idąc zauważyłem na twarzy niższego złość, za bardzo denerwuje się z małych rzeczy. Będę musiał go pilnować, aby nic nie brał od Alexa. Po tym co się działo w tamtym roku nie ufam mu.

-Dobra idę się rozpakować, ty też idź. Po wszystkim daj znać to może pójdziemy gdzieś się przejść. Jest dopiero 9 rano, więc mamy dużo czasu- spojrzałem na zegarek i powiedziałem w jego stronę. Przytaknął głośno wzdychając i ruszył przed siebie w głąb korytarza. Pomiędzy nami było tylko kilka pokoi. Nie będzie aż tak źle, wytrzyma. Zawsze może przyjść do mnie, a ja do niego.

Zacząłem przekręcać klucz w zamku, usłyszałem kliknięcie i pociągnąłem za klamkę. Drzwi zaczęły się uchylać, a moim oczom ukazywały się powoli elementy pokoju. Wszedłem wraz z walizkami zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na pomieszczenie i po chwili zauważyłem jakiegoś chłopaka w jednym z łóżek, to musi być mój nowy współlokator. Chłopak musiał usłyszeć, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nieświadomy się przebudzał, a ja nadal stałem wpatrzony w niego jak w słup soli.

Ciemno brązowe, roztrzepane włosy opadały na jego twarz. Po podciągnięciu się na łóżku zaczął kręcić rękoma w celu przetarcia oczu i po chwili je otworzył. Ciemne, brązowe ślepia.. Teraz ja byłem ich obiektem, w których zanurzył spojrzenie. Siedział przykryty kołdrą do pasa na łóżku, nie rozumiejąc sytuacji w jakiej jest.

Nie wiedziałem co powiedzieć, jak zacząć rozmowę, cokolwiek. Po chwili wpatrywania się w siebie nawzajem zaczął brunet:

-Kim.. Kim jesteś?- zapytał niepewnie.

-Jestem twoim nowym współlokatorem.- oznajmiłem podnosząc rękę z kluczem od pokoju. Brunet nic nie mówił, tylko pokiwał głową. Nadal nie orientował się w tej sytuacji, nie wiedział co powiedzieć. Nie dziwię się, nie na co dzień jakiś nieznajomy budzi Cię z rana stojąc przed tobą.

-Yyy jestem Clay.- zbliżyłem się do chłopaka i podałem rękę na przywitanie.

-George.- odpowiedział niepewnie uciskając moją dłoń.

Po przedstawieniu się zapadła cisza w pomieszczeniu. Krępujący moment zatrzymał mnie w bezruchu, stałem w miejscu z walizkami i miałem pustkę w głowie. Przypominając sobie gdzie jestem ożyłem i zamknąłem uchyloną szczękę, połykając przy tym ślinę.

-To ja może zacznę się rozpakowywać.- stojąc w miejscu wskazałem palcem na swoje pakunki.

Chłopak przytakną głową siedząc na łóżku, bardziej podciągnął się na łóżku i oparł się o ścianę. Ruszając z miejsca podszedłem do swojego łóżka i zarzuciłem na nie ciężkie walizki. Stojąc do chłopaka tyłem czułem jego wzrok na sobie. Kontynuowałem wypakowywanie walizki, kiedy usłyszałem ja brunet wstaje z szafy i podchodzi do szafy. Lekko odwracając głowę widziałem jak wyciągną szybko ubrania i udał się do łazienki.

Dosyć długo tam siedział. Za ten czas zdążyłem rozpakować większość rzeczy, zostało mi jeszcze poukładać kosmetyki, ale to wtedy kiedy chłopak wyjdzie z pomieszczenia obok.

Po kilku minutach oczekiwania na otworzenie pomieszczenia usłyszałem otwieranie się drzwi. Z łazienki wyszedł już przebrany George z piżamą w rękach, na którego zwróciłem uwagę. Nie wymieniliśmy pomiędzy sobą żadnego słowa podczas skrzyżowania naszych wzroków przez przypadek. Chłopak zabrał tylko swojego walkmana i wyszedł z pokoju po odłożeniu piżamy do szafy i ubraniu butów.

Zająłem się kończeniem wypakowywania kosmetyków i zadzwoniłem do Sapnapa, że już skończyłem. Podczas rozmowy umówiliśmy się za 5 minut przy portierni. ustalając wszystko rozłączyłem się i na szybko skorzystałem z talent. 

Undergraduate || DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz