3

874 80 78
                                    

Pov.George

Zdecydowałem, że pójdę przejść się po lesie obok uniwersytetu. Przebrany w dzienne ubrania, zabrałem tylko coś do słuchania i wyszedłem z pokoju. Dosyć niekomfortowo czułem się z chłopakiem w jednym pomieszczeniu, na poznanie się przyjdzie inna pora.

Po wyjściu z skrzydła z sypialniami , szedłem łącznikiem w stronę głównego korytarza. Zakładając słuchawki usłyszałem wołania dochodzące zza moich pleców.

-George!- usłyszałem znany mi głos, była to Niki. Dziewczyna biegła truchtem próbując mnie dogonić. 

-Niki, hej!- przywitałem się, kiedy dziewczyna do mnie dobiegła.

-I jak nowy pokój? Dobrze się spało?- zaczęła pytać lekko zdyszana.

-Pokój całkiem fajny, a odnośnie snu to ktoś mi go dziś przerwał, nowy współlokator.- burknąłem.

-O poznałeś go już, jak się nazywa? Pewnie rozpoznam go po imieniu.

-Przedstawił się "Clay".- opowiedziałem. Dziewczyna lekko wytrzeszczyła oczy.-Coś nie tak?

-Nie, nie. Jeszcze ci powiem ostatnią rzecz i będę lecieć.- przytaknąłem.- Pod wieczór organizujemy małą imprezę na basenie, przyjdziesz?

-Jeszcze zobaczę.- odpowiedziałem sztucznie się uśmiechając. Nie chciałem aby widziała, że  niezbyt podobało mi się miejsce imprezy. Pożegnałem się z dziewczyną i udałem się w stronę korytarza. Wychodząc z budynku napotkałem wiele osób przybywających na uczelnie. Była jakoś 10 rano, więc większość ludzi dopiero przyjeżdżała. Schodziłem po głównych schodach, lecz w pewnej chwili musiałem o kogoś zahaczyć. Usłyszałem charakterystyczny huk walizki o schody.

-Przepraszam nie chciałem.- zacząłem podnosić walizkę z schodów. Podnosząc głowę ujrzałem dziewczynę. Piegowata blondynka przyglądała się moim ruchom.

-Nic się nie stało.- oznajmiła uśmiechnięta.- Rzadko widzę tutaj nowe twarze jeśli chodzi o starsze klasy. Jesteś pewnie nowy?

-Aż tak to widać?- zapytałem nieśmiało się uśmiechając. 

-Większość tutaj się dobrze zna, a przynajmniej z widzenia.- również się uśmiechnęła. Podałem dziewczynie rączkę od walizki i cofnąłem się o jeden stopień schodów.

-Ja będę już będę lecieć, przepraszam jeszcze raz  za zdarzenie.

-Zaczekaj jak się nazywasz?

-George.

-Miło było Cię poznać, ja jestem Kylie.- przedstawiła się. Posłaliśmy do siebie uśmiech i rozeszliśmy się w swoją stronę.

Zakładając słuchawki i włączając losową kasetę w walkmanie, przekroczyłem główną, stalową bramę do obiektu. Szedłem główną drogą z uczelni prowadzącą przez las. Idąc przez moment betonową drogą ujrzałem wejście do lasu, skręciłem w głąb dróżki. Większość drogi leśnej była w cieniu, momentami przebijały się ciepłe promienie słońca. Gęste krzaki i porośnięte drzewa mchem biły pięknym widokiem. Z każdą minutą zagłębiałem się w dziki las, który odsłaniał mi większy widok natury.

Usłyszałem nagłaśniając się szelest. Czując na sobie krople wody mogłem śmiało stwierdzić, że zaczęło padać. Byłem w środku lasu i nie widziałem początku dróżki. Musiałem naprawdę daleko zajść. Miałem założone luźne dresy i bluzę koloru granatowego. 

Jak nie zacznę biec to będę cały przemoczony.- stwierdziłem na głos odchylając głowę do góry. Schowałem odtwarzacz muzyki do kieszeni, a słuchawki zostawiłem na głowie. Stwierdziłem, że chociaż muzyka mi potowarzyszy w ucieczce przed deszczem, dodawała ona klimatu. A jak urządzenie się zepsuje przez deszcz to przecież kupie nowe.

Biegłem bez przerwy przed siebie drogą do uczelni. Muzyka musiała dodawać mi dużo energii, że jeszcze nie wykitowałem, normalnie nie miałbym tyle siły. Mokre włosy opadały mi na czoło i momentami wpadały mi do oczu, przez co słabiej widziałem. Odsłaniając opadając grzywkę zauważyłem w pełni zarys bramy.

Przebiegając przez metalowe wejście czułem jak moje podeszwy płoną. Wolniejszym tempem wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi do budynku. Wszedłem do środka i zatrzymałem się aby odpocząć i nabrać powietrza. Po uspokojeniu oddechu ruszyłem się z miejsca. Przechodząc drogę do łącznikiem wszedłem na przejście pomiędzy szkołą, a skrzydłem pokoi studenckich Widziałem na nim dzisiaj nowo poznano dziewczynę, rozmawiała z kimś przez telefon. Stała do mnie plecami, więc mnie nie widziała. Wiedząc, że zostawiam za sobą krople wody przyspieszyłem tępo w stronę swojego lokum i nie zaczepiałem Kylie.

Będąc pod drzwiami swojego pokoju przypomniało mi się, że muszę mieć klucz aby je otworzyć. Zestresowany sprawdziłem wszystkie kieszenie.

-Mam!- powiedziałem sam do siebie uradowany po przeszukaniu swoich kieszeni. 

Przekręciłem wspomniany klucz w zamki i otworzyłem wejście. Wchodząc do pomieszczenia nie zastałem współlokatora. Po zamknięciu drzwi i ściągnięciu butów zabrałem z szafy ciuchy na przebranie i udałem się do łazienki. Szybki prysznic, chwila odpoczynku i muszę skołować sobie jedzenie. Jeszcze dziś nic nie jadłem. Po prysznicu będę miał dużo wolnego czas, może naszkicuje dzisiaj widziany las? 

Undergraduate || DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz