Pov.Clay
-George!- wykrzyczałem, biegnąc za brunetem, którego widziałem na końcu korytarza prowadzącego w stronę łącznika. Chłopak szedł dalej przez siebie, nie zwracając na mnie uwagi. Zacząłem biec w stronę chłopaka. Przebiegałem pomiędzy ludźmi, o mało ich nie potrącając.
-George!- dalej wołałem chłopaka, zbliżając się do niego. Byłem tuż za nim, złapałem go za ramie aby się odwrócił. Chłopak przestraszył się i zbyt gwałtownie się odwrócił, przez co spadły mu z głowy słuchawki, a z kieszeni wypadł odtwarzać muzyki.
-Clay!- wykrzyczał podnosząc rzecz z podłogi.
-Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć.
-Co się stało?- zapytał podczas sprawdzania, czy Walkman jest cały. Obejrzał go dookoła, po czym za pauzował muzykę, schował go do kieszeni, i spojrzał na mnie bardziej poważnie.
-Słyszałeś o...
-O czym?- przerwał mi niecierpliwie, spoglądał za mnie. Odwróciłem głowę do tyłu, aby zobaczyć co drażni chłopaka, nic ani nikogo za mną nie było. Wracając do chłopaka, rzuciłem pytający wzrok. Brunet tylko ruszył ręką, abym kontynuował wypowiedź.
-Słyszałeś o kolacji z okazji świąt? Cały uniwersytet razem na imprezie świątecznej. Odbędzie się na sali sportowej za dwa dni.
-I co z tym?- zapytał nadal rozglądając się w różne strony.
-Co Cię tak drażni?
-Hymm?- w końcu skupił się na mnie.
-Nie słuchasz mnie, rozglądasz się na boki. Co Cię tak rozprasza?
-Chodź.- złapał mnie za ramie i pociągnął do najbliższych drzwi. Szybko otworzył wejście do sali po czym je za nami zamknął. Rozglądną się po pomieszczeniu, potem podszedł do okien i rozglądną się po podwórku.
-Przerażasz mnie. Co się dzieje?
-Minęło sporo czasu od mojego wyjścia z szpitala, nawet szwy już mam ściągnięte, a śladu po Willu nie ma. Ciągle mam uczucie jakby ktoś mnie śledził. Zaczynam szaleć. Boję się, że po nas przyjdzie.
-Nie bój się o to. Policja jest na pewno blisko jego schwytania. Jesteśmy wszyscy razem tutaj i nikt nie pozwoli, aby ktoś z nas ucierpiał. Po za tym mamy ochroniarzy na uniwersytecie.
-Myślisz, że on nie jest w stanie ich przechytrzyć?!
-George spokojnie, nie pozwolę, aby coś Ci się stało.- podszedłem do chłopaka, złapałem jego ręce.- Nic ci nie grozi.
-Przepraszam, zaczynam wariować.
-Nic nie szkodzi.- przytuliłem chłopaka, aby ochłonął.- Wracając do imprezy. Musimy pojechać po garnitury. Chyba, że nie chcesz tam iść.
-Pójdziesz ze mną?
-Oczywiście, nie wyobrażam sobie iść tam z kimś innym.- zaśmiałem się.
-A więc musimy jechać po eleganckie ubrania.- uśmiechnął się.
Pocałowałem chłopaka w czoło i złapałem za rękę. Pociągnąłem go do wyjścia i wyszliśmy z sali. Kierowaliśmy się do pokoju. Przechodziliśmy przez łącznik, na którym spotkaliśmy Kylie. Dzięczyna dziwnie patrzyła się na naszą dwójkę, lecz to nie przeszkodziło mi w niczym i szedłem dalej. Podeszliśmy pod drzwi z numerem "4". Przekręciłem klucz w zamku i otworzyłem drzwi. Odstawiłem plecak z książkami i zeszytami, zabrałem z szafy grubą zieloną kurtkę. George zrobił to samo, po upewnieniu się, że zabraliśmy wszystko na wyjście opuściliśmy pokój. Zamykając pomieszczenie schowałem klucze do tylnej kieszeni spodni, gdzie miałem portfel. Łapiąc chłopaka za rękę szedłem wolnym krokiem do wyjścia z uniwersytetu.

CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
FanfictionGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...