Pov.George
—Zniszczyłem nam święta..— westchnął blondyn pod ścianą.
—Nie ty tylko twój ojciec..— odparłem z wbitym wzrokiem w białą pościel pode mną. Leżałem na materacu z złączonymi nogami i głową opartą o oparcie łóżka.
—Matka i Sam są już przyzwyczajone, że niszczy nam rodzinne spotkania. Ja za to nie mogę zdzierżyć jego obecności.— burknął z zmrużonymi oczami.
—Nie rozmawiajmy o nim.. Nie psuj sobie bardziej świąt..
—Masz racje.. Pójdę po szampana, co ty na to?— zaproponował blondyn wstając z podłogi.— Może to trochę umyli atmosferę.
—Może ja pójdę?.. Masz nogę w gipsie i powinieneś ograniczyć ruch..— stwierdziłem, podrywając się na materacu do siadu.
—Nie, nie.— pokiwał głową na boki i podparł się na kulach, pokonał parę metrów i zatrzymał się przy wyjściu z pokoju. Nieumiejętnie próbował otworzyć drzwi, przy tym nie tracąc podpórki spod rąk. Uśmiechnął się poddenerwowany i za którąś próbą zdołał je otworzyć.— Widzisz daje jakoś radę.
—Niech ci będzie.— dałem mu za wygraną i wstałem z łóżka. Podszedłem do drugiego pomieszczenia, gdzie znajdowała się łazienka. Czując wzrok blondyna na sobie odwróciłem się za siebie.— Co tu jeszcze robisz? Rozmyśliłeś się?
—Aa no tak, już idee.— zapatrzony we mnie ocucił się na moje pytania, wyprostował się i zrobił ruch do tyłu w głąb korytarza za sobą.
Miałem już wchodzić do pomieszczenia, w którym chciałem przebrać się w piżamę, ale szybko zawróciłem głowę do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą był chłopak.
—Clay?.— zawołałem niepewnie. Raczej już zszedł na dół..
—Tak??— wychylił się zza ściany wołany blondyn.
Nie ufam ci już.
—Już nic.. Pójdę lepiej się przebrać.— powiedziałem zmieszany i szybko zakluczyłem za sobą drzwi od pomieszczenia, w którym się schowałem. Zatrzymałem się na środku łazienki i wsłuchałem się w odgłosy schodzącego Claya po schodach. Nie słysząc kroków chłopaka odetchnąłem głośno i rozluźniłem ramiona. Zamknąłem oczy i potrząsnąłem głową na boki przy tym prychając ustami.
On mnie okłamywał i dalej zapewne to robi, więc czemu ja też nie mogę. Zrobił sobie z naszej relacji tajne śledztwo, przy tym wplątując mnie w swoje sprawy.
Zrobiłbym dla niego wszystko, lecz czy on też by tak postąpił? Nie mogę mieć do niczego pewności.
—Ahhh!— wykrzyczałem łapiąc się za końcówki włosów, które miałem ochotę wyrwać. Podszedłem do zlewu i oparłem się rękami o niego.—Ty szalejesz debilu!— wskazałem palcem na swoje odbicie.
Dostajesz szału palancie!
—George!— usłyszałem pukanie w drewnianą powłokę drzwi.— Mam szampana!
—Już wychodzę!— odpowiedziałem i szybko zabrałem z półki piżamę, którą wcześniej tu przyniosłem na wieczór. Rozebrałem się i odziałem w ubrania, przemyłem twarz wodą i w rzuciłem wcześniejsze ubrania do kosza na pranie. Otrzepałem z siebie niewidzialny kurz i trzepnąłem się ręką w policzek.
—Myślałem, że już nie wyjdziesz.— zaśmiał się Clay na mój widok, kiedy otworzyłem drzwi. Chłopak siedział na podłodze oparty o łóżko z tacą, na której było wiaderko z lodem i butelką szampana, tuż obok niej stały dwa szklane kieliszek o płaskim kształcie z okrągłym ujściem.

CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
Fiksi PenggemarGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...