Pov.Clay
Minął tydzień od naszej nieudanej kolacji z Georgem. Dziś rozpoczynaliśmy weekend, który miał zapowiadać się ciekawie. Siedziałem z brunetem w Clubie i rozmawialiśmy na pewien temat. Rozmowę przerwał nam Nick wchodząc do pomieszczenia.
-Wy sobie tutaj siedzicie i bawicie się w najlepsze, a mnie wszyscy unikają!- powiedział złym tonem siadając obok nas.- Dziś mam urodziny..
George wytrzeszczył oczy w moją stronę. On nie wiedział o urodzinach Sapa, lecz ja miałem asa w rękawie.
-Dlatego z tej okazji....- zacząłem specjalnie przedłużać.
-No mów no.- powiedział niecierpliwy Nick.
-Dziś wieczorem jest impreza, która miała być niespodzianką, ale nie chciałem abyś myślał, że zapomnieliśmy.
-Impreza?!?- powiedział szczęśliwy.
-Tak i prezenty.- dodałem.
-Aaaa! Wiedziałem, że coś knujecie!- wstał z krzesła i wybiegł z pomieszczenia. George popatrzył się na mnie zdziwiony.
-Nie mówiłeś nic o jego urodzinach, a co dopiero o imprezie.
-W tygodniu byłem w sklepie po rzeczy na urodziny.
-A ludzie wiedzą, że dziś ma być ta cała impreza?- zapytał.
-Tak, zaraz przyjdą chłopaki pomóc mi rozmieścić dekoracje i rozstawić jedzenie.
-Aha, a mi o tym nie powiedziałeś?
-Zapomniałem.- wstałem z krzesła.- Idziesz ze mną po rzeczy do auta?- chłopak się zgodził i razem poszliśmy.
Wracaliśmy do budynku cali załadowani dekoracjami i alkoholem.
-Zaraz mi to wypadnie!- krzykną George załadowany alkoholem. Widziałem jak w ostatnie chwili, lecące butelki ratuje znana mi osoba.
-Boże dziękuje!- podziękował George.
-Nie ma za co. Po co wam tyle butelek?- zapytał wybawiciel butelek.
-Organizujemy przyjęcie dla kolegi, jak chcesz możesz przyjść.- odpowiedział uśmiechnięty brunet.
-Dzięki za zaproszenie, może przyjdę.- powiedział i od nas odszedł.
-Wiesz kto to był?- zapytał George.
-Tak, to Wilbur, były kolega Sary. Mocno zrobił się toksyczny kiedy zaprzyjaźniłem się z nią.
-Wydawał się bardzo miły.- stwierdził oglądając się za chłopakiem.
-Nie jest taki, nie wiesz tyle ile ja o nim wiem. Przez niego miałem wiele problemów. Do tej pory pamiętam jak robił wszystko abym był zazdrosny o jego przyjaźń z nią. Ona była tylko dla mnie przyjaciółką.
-Może się zmienił?- wzruszył ramionami.
-Nie każdy umie się zmienić.
Wchodziliśmy już do budynku, kierując się w stronę Clubu. Wchodząc do pomieszczenia widzieliśmy chłopaków na nas czekających.
-No to zabieramy się do roboty.- stwierdził Bad.
Dekorowaliśmy miejsce wieloma balonami i kolorowymi serpentynami. George trzymał się z daleka od balonów, ponieważ bał się ich. Opowiadał, że jak był mały raz prawie zszedł na zawał jak jeden przy nim wybuchł. Do pokoju wszedł Alex, patrząc po minach chłopaków niezbyt byli zadowoleni. W rękach trzymał dwie butelki wódki, odłożył je na barek do reszty napojów. Nie chciałem go tu widzieć, ale to są urodziny Nicka, więc nie będę się rządził.
Wszystko już było gotowe, a ludzie się zeszli. George siedział samotnie przy barku, pijąc alkohol wcześniej niż reszta. Widać było, że coś go dręczy, więc postanowiłem do niego zagadać.
-Ty pijesz? Nie myślałem o połączeniu Ciebie i alkoholu.- zażartowałem.
-Jakoś tak wyszło.- powiedział opierając się łokciami o blat, podtrzymując głowę rękoma. Trochę mnie to zmartwiło, przed imprezą zachowywał się zwyczajnie.
-Coś się stało?
-Nic, wszystko jest okej.- odpowiedział. Poczułem pewną potrzebę. Tą samą co w noc nieudanego chrztu, potrzebę przytulenia go.
Byłem już blisko chłopaka, lecz moją uwagę zwrócił krzyk Sapnapa. Ten to zawsze coś przerwać musi.
-UWAGA, UWAGA WSZYSCY.- powiedział pijany chłopak wskakując na stół.- TO MOJE URODZINY, WIĘC CZAS NA PREZENTY!
Zapomniałem o zabraniu prezentu z auta. Upewniając się, że mam kluczyki w kieszeni wybiegłem z Club, po czym zacząłem biec w stronę samochodu. Otworzyłem bagażnik, w którym znajdował się prezent. Zabierając się z nim wróciłem do budynku.
Przechodząc przez próg miejsca imprezy zobaczyłem coś, czego nie chciałem. Prezent samoistnie wypadł mi z rąk.
Ten śmieć kleił się do pijanego Georga. Ich twarze prawie się stykały, a jego ręka pozwalała sobie na za dużo. Złość zawładnęła moimi trzeźwym umysłem, nie mogłem dłużej patrzeć na ten widok.
Podbiegłem do chłopaków, rozdzielając ich bliskość. Pijany chłopak nie zdawał sobie sprawy z zaistniałej sytuacji. Za to Wilbur zdawał sobie racje z tego co robi, nie był pijany. Złapałem za jego koszulkę przybliżając go do siebie.
-Spróbuj jeszcze raz tak zrobić a pożałujesz- zagroziłem.
-Kim ty jesteś aby za niego decydować?- zakpił.- Poza tym lepiej puść mnie, ludzie patrzą. Chyba nie chcesz mieć znowu opinii agresora?- Puściłem chłopka, następnie wróciłem do pijanego Georga.
-Idziemy- złapałem go za ramię ciągnąc w stronę wyjścia. Chłopak upierał się i mamrotał coś pod nosem. Idąc potykał się o własne nogi.
Przechodząc przez łącznik wyrwał się i zatrzymał na środku. Kiwał się na boki wpatrując się w nicość.
-Dlaczego codziennie gdzieś wychodzisz i nie chcesz mi powiedzieć co robisz przez ten czas?-zapytał.
-To tajemnica, wkrótce się dowiesz.- odpowiedziałem wysuwając dłoń w jego stronę, aby podszedł do mnie.
Wreszcie wchodziliśmy do pokoju. Chłopak już ledwo co stał, prawie zasypiał na stojąco. Zamykając za nami drzwi rzuciłem go na łóżko. Ściągnąłem sobie oraz jemu buty i poszedłem do łazienki.
Gotowy do snu wyszedłem z łazienki zastając śpiącego chłopaka na moim łóżku. Wchodząc rzuciłem go na pierwsze lepsze łoże. Zmuszony byłem podnieść go na pannę młodą i przenieść do własnego.
Tak jak zaplanowałem, tak się stało. Brunet leżał już u siebie przykryty grubą kołdrą. Sam ułożyłem się do snu.
Wtulając się w poduszkę mój mozg zaczął analizować wszystkie zdarzenie z dziś.
To jak Will wpadł na mnie i Georga.
To jak on kleił się do pijanego chłopaka.
To jak chłopak najprawdopodobniej wyznał mi przyczynę jego gorliwego spożycia alkoholu.
Moje rozmyślenia usypiała wygodna poduszka, zasnąłem.

CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
FanfictionGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...