Pov.Clay
Rozstałem się z Georgem i podszedłem do chłopaków, którzy stali nieco dalej od reszty ludzi przy zorganizowanym ognisku. Darryl, Alex, Nick i Skeppy przywitali się ze mną po moim podejściu do nich i podali mi kubek.
-Nie pije.- stwierdziłem odpychając napój ręką. Stanąłem obok nich odwrócony w stronę płomieni z rękami w kieszeniach.
-Co ty taki święty, czemu nie pijesz?- zapyta Quackity. Najwidoczniej coś mu nie pasowało, bo spojrzał na mnie jakbym zwariował.
-Nie mam dziś ochoty.- odpowiedziałem krótko, aby nie ciągnął tematu.
Stałem nie odzywając się, patrzyłem w jeden punkt. Chłopaki co jakiś czas śmiali się z czegoś, lecz Bad i Skeppy nadal nie odzywali się do siebie. Oderwany od rzeczywistości stałem zatapiając swój wzrok w płomienie uchodzące z oddalonego ogniska. Po chwili stania stwierdziłem, że poszukam czegoś bezalkoholowego. Odszedłem bez słowa od chłopaków i znalazłem stół gdzie były wszystkie naszykowane napoje na dzisiejszy wieczór. W tłumie butelek wyszukałem jakiś normalny napój. Wracając zobaczyłem Kylie, byłą Alexa siedzącą przy ognisku, miała dziwny wyraz twarzy. Wpatrywała się gdzieś w stronę lasu. Przeszedłem na drugą stronę, wielkiego ogniska gdzie powinni być chłopaki, lecz ich nie zastałem.
Napój wypadł mi z ręki, kiedy spojrzałem w stronę lasu gdzie patrzyła się dziewczyna. Zobaczyłem bandę tych pijanych kretynów, chyba mieli Georga. Zerwałem się w ich stronę.
Chłopaki zdążyli już wejść do lasu kiedy prawie do nich dobiegłem, było bardzo ciemno. Jedynym światłem oświetlającym mi drogę był księżyc, którego światło przebijało się przez korony drzew.
-Posadźcie go tutaj.- usłyszałem głos Alexa. Byłem blisko chłopaków, aby widzieć dobrze Georga. Miał na głowie czarny worek i prawdopodobnie skrępowane ręce. Chłopaki przesadzili to wyglądało jak porwanie. Podszedłem do nich bliżej. Widzieli mnie, ale nic z tego nie robili.
-Czy was do reszty powaliło!?- wydarłem się do nich.
-Wyluzuj się.- powiedział Alex przez szyderczy śmiech. Nie widziałem nic w tym śmiesznego, porwanie niewinnego chłopaka nie jest śmieszne.
-Clay czy to ty? Czy to wszystko to twoja sprawka!?- zaczął krzyczeć przez worek, wyrywając się.
-George nie wiedziałem, że chcą to zrobić dziś!- odpowiedziałem zdenerwowany.- Nie maiłem nic z tym wspólnego. Wiedziałem, że chcą Ci zrobić chrzest ale nie taki chory!- próbowałem się tłumaczyć. Patrząc się na niego widziałem jak chłopak przestał się szarpać, słyszałem tylko jego przyspieszony głos.
-Alex wypuść go!- wydarłem się na niego. Mój ton był poważ, aby uświadomić chłopakowi, ze nie żartuje.
-Chyba Cię coś powaliło, nie przeszedł chrztu!- krzyknął ze zbulwersowania. Zwrócił wzrok z związanego na mnie, po czym wrócił znów na niego.
-Nie obchodzi mnie to, macie go wypuścić!- rozkazałem.
-Jak nie to co?- zapytał zadowolony podchodząc do mnie bliżej. Niższy stanął kilka kroków tuż przede mną, zadzierając nos do góry. Ścisnąłem pięść, emocje targały mną coraz mocniej, nie mogłem wytrzymać. Czułem się jak nie ja, albo jak stary ja? Spojrzałem przeszywającym wzrokiem za chłopaka na związanego Geroga, zamknąłem oczy i otworzyłem je na Alexie. Uderzyłem chłopaka w twarz, za pomocą mojej ściśniętej pięści.
-Sory, ale musiałem.- zamieszani chłopacy lekko się zdziwili. Zrobili krok do tyłu, a ja podbiegłem do związanego chłopaka. Ściągnąłem worek z jego głowy i rozwiązałem ręce. Wziąłem go na ręce i szybko wybiegłem z lasu, zostawiając przy tym chłopaków.
-Nic się nie zmieniłeś, stary Dream powraca!- słyszałem krzyk Alexa mieszający się z moim szybkim oddechem.
George ściskał mnie mocno moją skórę, rękoma obwiną mnie za szyje. Oddalałem się od lasu jak najszybciej byłem w stanie, w drodze powrotnej nie spotkałem nikogo przy ognisku, wszyscy dosyć szybko się zmyli. Z trudem otworzyłem wejście od budynku, przez nie przechodząc. Idąc przez łącznik odwracałem się czy banda tych debili nie poszła za mną, na moje szczęście samotnie dotarliśmy do naszego pokoju.
Wchodząc do pomieszczenia usadziłem chłopka na krześle i zamknąłem za sobą drzwi. Szybko podszedłem do niego i patrzyłem czy chłopak nie ma żadnych ran powierzchownych, przejechałem ręką po jego czole widząc pojedyncze przecięcie skóry. Cały blady George wpatrywał się w podłogę z psutym wzrokiem, nadal szybko oddychał. Gdy spojrzał na moją twarz gwałtownie się odsuną, z jego oczu popłynęły pojedyncze łzy.
-Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem co planują, byłem przeciwny jakiegokolwiek chrztu- zacząłem załamanym głosem, niw wiedziałem co powiedzieć przerażonemu chłopakowi.
-Jesteście walnięci..- omijał kontakt wzrokowy.- Dlaczego to zrobiliście?..
-Nie miałem nic z tym wspólnego. Od początku mówiłem im żeby tego nie robili..- próbowałem podejść do chłopaka.
-Zostaw mnie!- odsunął się ponownie.- Wiedziałeś, że mają to w planie i nic mi nie powiedziałeś!?- złapał ze mną kontakt wzrokowy, widziałem w jego oczach otchłań żalu, przerażenie i ból.
-Wspominali tylko o tym jak przyjechałem. Myślałem, że odpuścili to sobie.- dalej próbowałem się wytłumaczyć, chłopak nadal mi nie wierzył.
-Okłamałeś mnie, nie byłeś ze mną szczery, a ja ci zaufałem.- ledwo co mówił z zaszklonymi oczami.- Jaki ja byłem głupi! Co ja sobie myślałem, że przyjadę w nowe miejsce i będzie od razu wszystko takie łatwe?!- mówił coraz bardziej podnosząc ton ze łzami.
Pod wpływem impulsu podszedłem do niego i przytuliłem go. Myślałem, że mnie odepchnie, lecz tylko stał. Po chwili oddał uścisk.- Dlaczego?..- powiedział opadając ze sił na podłogę pociągając mnie za sobą. Siedzieliśmy w ciszy oparci o ścianę, chłopak tak jak ja miał zaszklone oczy, co chwilę ocierał nos z kataru. bolało mnie, że przez moja głupotę chłopak ucierpiał na tym. Opierałem głowę o skulone nogi, łapiąc się za włosy.
-Co się stało z dziewczyną na imprezie w tamtym roku?- zapytał przerywając cisze.
-Skąd o tym wiesz?- byłem zdziwiony, jak o tym się dowiedział? Oderwałem głowę z nogi odwróciłem ja w jego stronę.
-Plotki szybko się rozchodzą. Szkoda, że od ciebie się tego nie dowiedziałem..- mówił patrząc przed siebie z opartą głowa o ścianę.
-Na imię miała Sara. Na jednej z imprez w drugim semestrze szkolnym przedawkowała..
-To była twoja dziewczyna?- zapytał odwracając głowę w moją stronę.
-Nie, była tylko przyjaciółką. Sporo różniliśmy się od siebie., ja byłem typem rozpieszczonego, bogatego dzieciaka a ona mądrą, pilną uczennicą. Nic pomiędzy nami nie było.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Mówią, że to od strony Alexa ktoś jej to dał. Dlaczego o tym mi nie powiedziałeś?- zapytał znowu patrząc na moją twarz. Widziałem jego zaczerwienione oczy i to wszystko przeze mnie..
-Znamy się za krótko abym Ci powiedział. Albo nie wiem, może bałem się co o mnie pomyślisz? Może bałem się wrócić do tamtego momentu?..- mówiłem cicho.
-Obiecasz mi coś?- mówił spokojnym, zmęczonym głosem. Na jego pytanie poruszyłem głową na tak.- Nie okłamuj mnie nigdy więcej, dobrze?- przytaknąłem.
-Czyli wybaczasz mi?
-Musisz zapracować na moje zaufanie.- powiedział wstając, udał się do szafy i zabrał z niej piżamę. Zatrzymał się przed drzwiami od łazienki i spojrzał na mnie siedzącego na podłodze. Popatrzyłem na niego z dołu, tak szybko jak złapał ze mną kontakt wzrokowy tak szybko go zerwał i wszedł do pomieszczenia obok. Bezsilnie wstałem z podłogi i zabrałem swoją piżamę, czyli krótkie spodenki i luźny T-shirt. Po wyjściu chłopaka z łazienki wszedłem ja, w momencie przechodzenia przez framugę otarł się o mnie bez słowa i poszedł do łóżka.
Będąc już pod kołdrą, nastawiłem budzik na jutrzejsze rozpoczęcie roku i oparłem głowę o poduszkę. Próbowałem zasnąć z myślami na temat co dziej się teraz w głowie chłopaka.

CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
FanficGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...