Pov.Clay
—Clay kto to?— usłyszałem kobiecy głos za plecami. Nie odrywając ręki z klamki przekręciłem głowę do tyłu i zwróciłem wzrok na mamę, która wychylała się zza stołu w celu ujrzenia gościa.— Nikt ważny.— poinformowałem spokojny głosem, aby nie wzbudzić większego zainteresowania zaistniałą sytuacją. Szybko pchnąłem mężczyznę do tyłu i sam za nim wyszedłem z mieszkania, przy czym zamknąłem za sobą drzwi. Złapałem kule w ręce i stanąłem tuż przed starszym.
—Clay...— odezwał się spokojnym głosem.
—Skąd wiesz gdzie mieszkamy?— zapytałem zakładając rękę na rękę utrzymując przy tym kule. Starszy spojrzał na mnie po czym zwrócił spojrzenie na podłogę i przejechał ręką po swoim zaśnieżonym płaszczu. Skanując go wzrokiem dostrzegłem czarne, wypolerowane buty, ubrudzone śniegiem, tego samego koloru materiałowe spodnie i na głowie kapelusz również w tym samym kolorze, ubrał się jak na pogrzeb. Ściągnął nakrycie głowy i strzepał z niego biały, topniejący puch śniegu, tym samym odsłaniając swoje krótkie, czarne włosy. Widząc po jego wyrazie twarz stwierdziłem, że nie odpowie na zadane pytanie.— No tak.. Przecież masz kontakty.
—To nie tak.
—A jak? Zjawiasz się w Wigilię i znów chcesz nam wszystko zepsuć?— naciskałem na ojca słowami.— Nie dość ci już tego wszystkiego?! Dlaczego nie zostałeś w swojej noże, w Ameryce?!
—Ohh Clay mamy do pogadania.— powiedział niskim tonem, spoglądając na moją nogę w gipsie.
—Clay co ty robisz?— drzwi się otworzyły, a w nich stanęła młodsza dziewczyna.—Tata?..
—Sam!— ucieszył się sztucznie na jej widok.
—Co wy robicie? Jedzenie wystygnie!— matka podeszła do otwartych drzwi. Po zobaczeniu z kim rozmawiamy osłupiała na moment.— James?..
—Cześć Monica.— odpowiedział na osłupienie rodzicielki.
—Wejdźcie do środka..— otrząsnęła się z szoku i zrobiła miejsce w korytarzu, aby nas wpuścić.
—On nigdzie nie idzie.— zaprzeczyłem surowo w stronę mężczyzny, stanąłem przed nim w drzwiach i odgrodziłam mu drogę od głębi mieszkania za mną.
—Clay..— kolejny raz padło moje imię, tym razem z ust matki.— Wejdźmy do środka..— zwróciła się do nas stanowczo, na co posłuchaliśmy się.
—Co robiliście tyle czasu?— George zadał pytanie zza stołu z szklaną soku w ręce. Do salonu wszedłem tuż za siostrą i mamą, a na koniec dołączył do nas ojciec.
—George to mój ojciec.— przedstawiłem z kpiną w głosie mężczyznę za sobą.
—Mi-miło..— zamyślił się nad powiedzeniem słowa.— Miło mi Pana poznać..
—Kim on jest?— zlekceważył miły zwrot bruneta i bez większego zainteresowania odwrócił się w naszą stronę.
—To mój chłopak.— odpowiedziałem i mocno zacisnąłem zęby. Podszedłem do chłopaka przy kulach i rękoma oparłem się o oparcie od jego krzesła.
—Później o tym porozmawiamy.— stwierdził wskazując palcem na mnie i chłopaka, przy tym unosząc lekko brwi.
—Nie mamy o czym rozmawiać, jedynie istotą rzeczą dla mnie jest kiedy wyjdziesz z naszego domu.
—Clay!— wykrzyczała blond włosa kobieta.
—Dla mnie nie ma tematu, żegnam.— kontynuowałem swoje zdanie, bez zmienienia tonu. Spojrzałem z góry na chłopaka siedzącego pode mną, patrzył się na mnie i trzymał moją opartą dłoń jakby chciał coś powiedzieć.
CZYTASZ
Undergraduate || Dreamnotfound
FanfictionGeorge z przyczyn osobistych przepisuje się na drugi rok studiów, do jednej z najlepszych uczelni w Anglii. Dover- miasto, w którym spędzi swoje najbliższe lata życia oraz rozpocznie nowy rozdział. Chłopak stara się w internacie o pokój jednoosobowy...