54.2

131 14 4
                                    

Pov. George

-Zatrzymamy się w Thetford?.- głośno zapytał blondyn.- Jeśli jakiś sklep będzie otwarty to kupię parę rzeczy na tę noc.

-Oczywiście.- odpowiedział kierowca.

Po tym zapadła cisza w aucie. Jedynie z radia leciała cicha, świąteczna piosenka po mimo, że święta już się skończyły.

Stwierdziłem, że prześpię się. Nie byłem jakoś bardzo zmęczony, ale w prostu mówiąc nie chciało mi się z nim gadać. On też poszedł się przespać, tak mi się przynajmniej wydaję.. Nie wiedząc czemu wolałem nie otwierać oczu.

Pewnie zaraz odlecę i obudzą mnie na stacji albo już na miejscu. Obojętne mi to. Lekko się stresuje dzisiejszą nocą. Poznam znajomych Claya i chłopaków, którzy mogą być charakterem i zachowaniem inni ode mnie. Chłopaki są dosyć niebezpieczni? Chaotyczni? Nieprzewidywalni? Tajemniczy? No i bogaci.. Nie twierdzę, że ja jestem biedny. Mam spadek po babci, ale większość zostawiam na przyszłość. Clay sam mówił, że kiedyś nie miał najlepszego charakteru, jego znajomi mogą być tacy sami.

Pewnie zawalam sobie głowę niepotrzebnymi rzeczami. Nie mogą być, aż tak źli. Okej Clay jest zły, ale nie wszyscy są jak on.

Idę spać..

-Za bardzo się troszczysz.- kobiecy głos z kuchni dotarł do mnie w przedpokoju.

-Co sugerujesz?- zapytałem zawiązując sznurówkę moich nowych adidasów.

-Że Clay to nie dziecko i nic mu nie będzie.- zbliżający się tupot kapci o starą, drewnianą podłogę zbliżał się do mnie, aż padł na mnie cień starszej.- Mam nadziej, że on też by tak się tobą przejął jakbyś ty miał taki napad.

-Dbamy o siebie tak samo.- podnosząc głowę do góry uśmiechnąłem się szczero.- To normalne, że przestraszyłem się jego ataku, dawno tego nie miał, a wcześniejszy skończył się tym, że prawie stracił oko.

-Wiem.. Widzę cię co dwa tygodnie i jeszcze zabierasz mi jeden dzień z weekendu aby do niego jechać. Widzicie się codziennie..- słysząc jej smutny głos zrobiło mi się sucho w gardle i ciężko na sercu.

-Głupio mi się teraz zrobiło.. Przepraszam naprawdę muszę do niego jechać..

-Nie chciałam robić ci przykrości. Za niedługo święta i będziemy się widzieć dłużej. Przyjedziecie do nas i razem je spędzimy.- lekko będąc w szoku wstałem do jej poziomu i przytuliłem ja najmocniej jak umiałem.- Ahh! Bo mnie udusisz!

-Nasza rodziną i jego razem w święta?-zapytałem szczęśliwy.

-Wiesz.. Nie wiem jak jego mama, ale ja chciałabym ich poznać skoro wasza relacja jest tak zaawansowana, że wyjeżdżasz od nas w takim pośpiechu do niego.

-To wyjątek.. Więcej tak nie zrobię będę do was przyjeżdżać...

-Będziesz do nasz przyjeżdżać?

-Ahh przepraszam, nie dam rady więcej niż co dwa tygodnie.. Chyba, że jeszcze szkoła nie pozwoli..

-Chyba?! Oh George bo cię trzepnę.- zaśmiała się.-Kiedy ty tak szybko dorosłeś?..

-Też się zastanawiam..

-Pamiętaj rodzina jest najważniejsza..- przytuliła mnie ponownie. Poczułem jej kojące ciepło, którego nią chciałem opuszczać, ale musiałem..

Undergraduate || DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz