Część 1 / 2

1.9K 52 150
                                    

(Rozdzial wrzucilam ponownie bo polowa nie dostala powiadomien, a pisze to bo sporo osob czytalo juz. Buzka :**)

Czuje się już lepiej, wychodzę do ludzi, nie płaczę po każdym zobaczeniu Michała, ale nadal w jakiś sposób jest to dla mnie ciężkie. W końcu byłam z nim rok i nikt nie spodziewał się że nasz związek skończy się właśnie w ten sposób. No bo umówmy się kto by powiedział że po roku on mi powie że nawet nie wie czy mnie kocha. Nikt w to nie uwierzył, a w szczególności ja. Za dużo wszystkiego się stało żeby on teraz tak gadał, to niemożliwe...

(4,5 miesiąca wcześniej)

Wodzę myślami od wstania do położenia się do łóżka, tylko o tym marzę. Chociaż po co ja to robie? Szczęśliwi czasu nie liczą. Ah no tak, zapomniałam że ja nie jestem szczęśliwa. Jestem wyprana ze wszystkich pozytywnych emocji na najbliższe kilka miesięcy, uszło ze mnie życie wraz z jego odejściem. Czemu to zawsze spotyka mnie, co ja wam wszystkim zrobiłam że każdy chłopak traktuje mnie jak zabawkę którą może się pobawić a jak mu się znudzi to wyrzuci i po problemie. Czemu nigdy nikt nie liczy się z moim zdaniem.

- Słuchasz Daga? - spytał Krzysiek siedząc u mnie na sofie. Nie zdziwię się jeśli ktoś jeszcze tu siedzi, no tak. Jeszcze Janek, Iga i Franek, niech to szlag. Chce mi się płakać a nie was gościć, jeszcze Wiktoria.

- Oczywiście. - odpowiedziałam patrząc nieobecnym wzrokiem w okno, nie miałam ochoty na odwiedziny, prawdę powiedziawszy ja nawet ich tu nie zapraszałam, sami to zrobili a jako że w nowo wynajętym mieszkaniu miałam dosłownie dwie sofy i łóżko to skorzystali z okazji spierdalając mi się na głowę.

- To o czym on mówi? - spytał Franek głupkowato się uśmiechając. Ja na prawdę was tu nie chce.

- Co? - obróciłam się znów w ich stronę lekko unosząc brew, napotkałam niewzruszoną minę Szczepana. - No tak, nie słuchałam.

- To po co my przyszliśmy? - bąknęła Iga.

- Tego nie wiem, nie zapraszałam was. - zbierało mi się na płacz. - Chcę pobyć sama i tyle. - wstałam idąc na balkon. Nikt tu nie przyszedł, i dobrze. Nikogo nie potrzebuje, sama sobie radzę. Kogo ja probuje oszukać? Sama siebie czy co kurwa. Jest ze mną z dnia na dzień coraz gorzej. Wróciłam z balkonu kiedy wszyscy szykowali się do wyjścia, w ten znów podeszła Iga.

- Masz racje, nie umiemy dać ci spokoju a ty właśnie tego potrzebujesz. - westchnęła obejmując mnie, wzdrygnęłam się lekko na ten czuły, ciepły dotyk. Tak dawno nikt mnie nie objął wiec go nie oddałam. Iga prawie się rozpłakała. - Nie mogę oglądać cie w tym stanie, za bardzo boli mnie to że ty cierpisz... Dzwoń miśka jeśli coś będzie się działo. - chciała mnie pocałować w czoło najpewniej ale widziała ze nie jest to najlepszy moment.

- To pa... - zamknęłam drzwi osuwając się na podłogę ,,miśka'' to była zapałka mojej histerii, to on do mnie tak mówił bez względu na to co się działo i o czym rozmawialiśmy. to ja byłam jego miska a teraz najpewniej jego kolejna dziewczyna też odziedziczy to przezwisko.

A ja tylko chciałam żeby na zawsze było moje...

***

Czas odpicować trochę mieszkanie, wybrałam się sama na zakupy do IKEA, musiałam kupić kilka rzeczy do domu bo absolutne pustki to mało powiedziane w moim mieszkaniu, z początku poszłam oglądać szafy. Tata wielokrotnie do mnie dzwonił tłumacząc że skoro mieszkają już w Warszawie to przyjedzie i pomoże mi się zapakować, tyle że ja już opłaciłam transport. Nie skomentuje również tego ze przelał kolejne pieniądze na to abym to mieszkanie urządziła, on na prawdę nie ma co robić z pieniędzmi.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz