13

768 43 0
                                    

Ostrzeżenie: kontrolowanie relacji, przemoc

--

Ludzie na Ulicy Pokątnej byli zszokowani, widząc Lacertę Black przytuloną do ramienia Charlesa Selwyna. To prawda, jej wyraz twarzy był znudzony i nieco odległy. Chłopak wyglądał na zachwyconego nie tylko jedną z najbardziej pożądanych dziewczyn w Hogwarcie, ale także dziewczyną z jednej z najpotężniejszych rodzin w Czarodziejskim Świecie. Nie było między nimi żadnych prawdziwych uczuć, poza wrogością ze strony dziewczyny.

Jej włosy ponownie wyprostowane, były upięte, bo tak właśnie lubił. Miała na sobie sukienkę którą wybrał, ponieważ naprawdę podkreślała jej kształty. Jej twarz była pokryta makijażem, ponieważ nie podobały mu się cienie pod jej oczami. Wszystko zostało przez niego zaprojektowane.

Naprawdę nienawidziła siebie.

Szła za nim, gdy kupował dla siebie więcej ubrań. Lacerta patrzyła jak przymierzał trzy takie same szaty, z tą tylko różnicą, że były w innym kolorze materiału. W końcu wybrał ślizgońską zieleń, ponieważ dobrze wyglądała w jego oczach.

Chciała wstąpić do lodziarni Floreana, ale odmówił, bo nie chciał żeby wyglądała pulchnie na ich ślubie. Potem zaczął mówić o nowej diecie, którą powinna kontynuować, aby stracić część tłuszczu z jej ud.

— Zamiast drugiej dokładki podczas obiadu.. — Zaczął, gdy tłumiła chęć uduszenia go — Spróbuj zamiast tego zjeść trochę owoców lub sałatkę. I tak nie wyglądasz, jakbyś potrzebowała pełnego talerza.

Słowo palant widniało na końcu jej języka. Mantra „dla Regulusa” powtarzała się w kółko w jej głowie. Był zbyt młody na Śmierciożercę, zbyt niewinny. Gdyby poślubiła tę świnię, uwolniłby się od tego ciężaru.

— Może pójdziemy do Dziurawego Kotła… kochanie? — Dodała po namyśle. Szczyciło to jego ego, przez co chętnie się zgodził, prowadząc ją do pubu.

— Weźmiemy ognistą whisky i wodę dla pani. — Mrugnął do niej, jakby powiedział coś zabawnego. Próbowała się do niego uśmiechnąć, ale musiało to wyglądać bardziej jak grymas, ponieważ odwrócił wzrok.

Nie czekali długo na drinki, a on zabrał ich do stolika tuż przed zakurzonymi oknami, aby móc pochwalić się ich związkiem. Popijała wodę, skubiąc lakier na paznokciach, gdy znosiła kolejną rozmowę o tym, że w przyszłym roku zostanie kapitanem Quidditcha. Był ścigającym.

Przypomniała sobie, kiedy spotykali się przez ostatnie sześć miesięcy piątego roku. Był taki czarujący za pierwszym razem... i naprawdę cholernie przystojny, ale to nie miało znaczenia. Zastanawiała się, kiedy wszystko zacznie się od nowa. Fałszywe kocham cię, gdy bił ją do nieprzytomności. Pijackie przeprosiny, kiedy skończył obwiniać ją o to, że go zdenerwowała. Zdradzanie z innymi dziewczynami, a następnie obwinianie jej, że nie sypia z nim.

Odizolował ją od wszystkich jej przyjaciół z Gryffindoru, z którymi była zmuszona spotykać się późno w nocy, żeby nie mógł widzieć. Wszyscy błagali ją, by to zakończyła i wspierali ją, kiedy w końcu to zrobiła. James był przy niej przez cały czas z tym troskliwym uśmiechem, który zawsze powodował że jej żołądek trzepotał, ale wtedy był z Lily Evans.

— Lizzie? — Zapytał chłopak, wyrywając ją z zamyślenia, nazywając ją imieniem które zarezerwował tylko dla siebie. Stał tam w dużym swetrze, który musiał należeć do jego ojca i miał najbardziej zdezorientowany wyraz twarzy, jaki kiedykolwiek widziała.

— Och, Potter. — Wyprostowała się, niepewna co powiedzieć. — Co--?

— Dlaczego rozmawiasz z moją narzeczoną, Potter? — Wtrącił Selwyn z dumnym uśmieszkiem, gdy próbował złapać ją za dłoń, ale specjalnie szybko położyła je sobie na kolanach.

Nie wyglądał na zranionego ani zdenerwowanego, ale na wkurzonego. — Dobry żart, Selwyn. — Zakpił. — Nikt nie zbliżyłby się do ciebie z dwumetrową tyczką, nie mówiąc już o ślubie z tobą.

— To prawda. — Powiedziała łagodnie, niepewna dlaczego jej klatka piersiowa ścisnęła się boleśnie na ból w jego oczach. — Mamy się pobrać latem. Zorganizowały to nasze rodziny..

Lacerta doczepiła tę ostatnią część, żeby wiedział, że tego nie chce. Nie wiedziała dlaczego tak desperacko chciała, żeby wiedział, że nigdy nie ucieknie się do poślubienia tego dupka, chyba że absolutnie będzie musiała.

— Lacerto. — Prawie się skrzywiła, gdy użył jej pełnego imienia. — Czy mogę z tobą porozmawiać na osobności?

— Nie. — Selwyn wstał i szarpnął nią, boleśnie ściskając jej nadgarstek. — Mamy do zrobienia trochę ślubnych rzeczy. Musimy zaplanować miesiąc miodowy.

Nigdy nie widziała Jamesa w takim gniewie. Nawet wtedy, gdy prawie umarł i skonfrontował się z Syriuszem z powodu bólu, który spowodował. Nawet wtedy, gdy skonfrontował się ze Snape'em, który nazwał Lily szlamą. — Musisz stracić rozum, jeśli myślisz, że poślubi takiego drania jak ty. A teraz puść ją, zanim oderwiesz jej rękę.

— Tak jak powiedziałem, Potter. — Zadrwił. — Muszę zaplanować idealne miejsce do pieprzenia tej su--

Został odcięty przez pięść Jamesa, która uderzyła go w nos, łamiąc go i wypuszczając krew na jego twarz. Posłał chłopca ze Slytherinu na podłogę z głośnym okrzykiem bólu. James nawet nie zwrócił uwagi na swoje zakrwawione knykcie, gdy podciągnął rękaw jej sukienki, by zobaczyć nowo powstający siniak. Zmarszczył brwi.

— Mogłabyś ze mną wrócić. — Błagał. — Moja mama kupuję nową książkę, a potem może nas teleportować…

— Nie mogę, James. — Odsunęła się, nagle czując się zimniej niż wcześniej. — Moi rodzice.. po prostu nie mogę. Powinieneś iść, zanim wstanie.

— I zostawić cię, żeby wyładował na tobie swój gniew? — Zaśmiał się. — Nie, kurwa, dzięki.

Jej serce podskoczyło na jego słowa. Selwyn, którego nos był teraz krzywy, podniósł się z podłogi. — Wychodzimy, Lizzie. Nie mogę znieść miejsca, które tak swobodnie wpuszcza zdrajców krwi i szlamy.

James podszedł do niego i chwycił go za kołnierz. — Jeśli usłyszę lub zobaczę, że położyłeś na niej choćby palec, rozerwę cię kawałek po kawałku.

Kiwnął jej głową po raz ostatni, zanim wziął swoje rzeczy i wyszedł. Nie wiedziała, dlaczego widok jego grożącego Selwynowi tak ją zdenerwował. Ten obraz pozostał w jej umyśle przez resztę dnia, sprawiając że za każdym razem, gdy o tym pomyślała, lekko się rumieniła

— Co cię tak… zarumieniło? — Zapytał Regulus, gdy leżeli na dachu, żeby popatrzeć na gwiazdy.

Jej twarz przybrała ciemniejszy odcień różu, prawie czerwony. — Nie wiem, o czym mówisz.

𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 -- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz