Ostrzeżenie: unieruchomienie, wspomnienie (niewyraźne) gwałtu i torturach.
--
— Regulus! — Lacerta szybko szła za nim, obserwując, jak nabiera prędkości i przepycha się przez tłum, próbując zniknąć. — Regulus Arcturus Black, wracaj tutaj swoim chudym tyłkiem!
To zdezorientowało grupę, gdy ich młodszy brat nagle zmienił się w jedną noc w nową osobę. Gavin zbliżył się do niej, wiedząc, że była świadoma pocałunku między dwoma chłopcami i przeprosił obficie. Uważał, że to on był przyczyną nagłej zmiany Regulusa. Lacerta stanowczo powiedziała mu, że nie zrobił nic złego, wierzyła, że chłopiec się boi.
Zabolało ją osobiście, widząc, jak jej brat przybliża się do Selwyna i jego małej ekipy śmierciożerców po wszystkim, co zrobiła, by temu zapobiec. Ten mężczyzna był na stałe zakorzeniony w jej myślach. Za każdym razem, gdy patrzyła na swoją szczupłą sylwetkę lub wpatrywała się w talerz z jedzeniem, słyszała, jak szepcze jej do ucha. Ilekroć James lekko dotykał jej talii, starała się utrzymać swoje ciało zrelaksowane.
Gorzej było, gdy ona i James wdali się w małą sprzeczkę, kiedy James chciał porzucić pracę domową i iść do Hogsmeade, podczas gdy Lacerta próbowała wykonać całą swoją pracę w ich wspólnym pokoju wspólnym. Oboje byli zestresowani, co sprawiło, że spór stał się czymś większym, niż było to konieczne. Selwyn był wszystkim, o czym mogła myśleć, kiedy gwałtownie wzdrygnęła się przed Jamesem, gdy jego ręka uniosła się, by przeczesać jego włosy.
Mogła powiedzieć, że to obraziło Jamesa, ponieważ potrafiła zrozumieć chłopaka lepiej niż ktokolwiek inny. Oczywiście nigdy nie powiedziałby tego na głos. Szybko zmiękł, pytając, czy mógłby ją przytulić. Lacerta była zakłopotana, wiedząc, że wzdrygnięcie się pogorszyłoby karę na Grimmauld. Wspólnie postanowili o tym nie wspominać, decydując się na przytulanie w dormitorium chłopaka.
— Co się u diabła dzieję? — Zapytała, gdy tylko złapała rękaw jego szaty. Uczniowie systematycznie szli na zajęcia, nie zawracając sobie głowy zwracaniem uwagi na najmłodszych Blacków.
Jego twarz była zimna, granicząc z kamieniem, gdy patrzył na nią z góry. Jego niebieskie oczy rzuciły się, by spojrzeć na coś za nią i szybkim spojrzeniem zobaczyła Selwyna, Mulcibera i Avery'ego, którzy dołączyli do niego. Czekała, aż jej Reggie stanie u jej boku z różdżką wycelowaną w nich, ale to nie był już jej Reggie.
Regulus minął ją, by dołączyć do trójki, obijając się o jej ramię, gdy przechodził. — Myślałem, że to oczywiste, Lacey. — Selwyn był tylko kilka stóp przed nią i desperacko miała nadzieję, że strach nie był widoczny na jej twarzy. Bycie częścią rodziny Blacków miało swoje zalety, gdy chciało się wydawać się obojętnym. — Twój brat dołączył do lepszej strony.
— Dla ciebie też mógłbym zrobić wyjątek. — Dodał Avery z tym obrzydliwym uśmieszkiem na twarzy, który sprawił, że miała ochotę go spoliczkować. — Założę się, że Selwyn nawet przyjąłby cię z powrotem, gdybyś zapewniła go, że jego kutas jest lepszy niż Pottera.
— Obawiam się, że nie mogę. — Wzruszyła ramionami. — Mama zawsze mi mówiła, że kłamstwo jest niewłaściwe dla młodej damy.
— Ty mała… — Selwyn podszedł do niej, ale machnęła w jego stronę różdżką. Jego spodnie nagle stały się o rozmiar za duże, opadły mu do kostek i sprawiły, że pocałował podłogę.
— Wykorzystaj swoją fortunę, by kupić sobie pas, Selwyn. — Syknęła do niego, gdy próbował wstać, odpychając chłopaków, gdy próbowali pomóc. — Jak mogłeś, Regulusie?
Spojrzenie jej oczu wystarczyło, by jego maska osłabła. Miała nadzieję, że widział cały ból, który nie chciał zamienić się we łzy. Miesiące. Spędziła miesiące będąc besztaną, nękaną, wykorzystywaną i bitą przez mężczyznę, którego z łatwością mogła zniszczyć w pojedynku. Zrobiła to wszystko... dla niego. Żeby nie był zmuszony przyjąć znaku, którego tak bardzo nienawidził. To wszystko na nic. Ten uraz zawisł nad jej głową jak nóż, a nawet nie było tego warte.
— Matka miała rację. — Powiedział po prostu. — Bycie zdrajcą krwi w tej wojnie to pragnienie śmierci. Jeśli pozbycie się kilku krwi z błota utrzyma mnie przy życiu, to niech tak będzie. Dasz się tylko zabić, Lacerto.
— Wolałabym więc umrzeć. — Powiedziała, odwracając się na pięcie, by wrócić do swojego dormitorium. Jej serce było zdrętwiałe, ledwo drgnęło, gdy uderzyło ją zaklęcie. To było głupie z jej strony, myśląc, że Selwyn pozwoli jej odejść bez rzucania klątwy lub dwóch.
— Nie masz teraz swojego nazwiska, by cię chroniło, Lacey. — Stwierdził. Nie było tak onieśmielające, gdy jedną ręką trzymał spodnie, ale jej serce zamarło, kiedy zdała sobie sprawę, co miał na myśli. Grozili jej tej nocy, kiedy powstrzymała ich przed zgwałceniem Mary MacDonald, ale powiedziała im, że Black'owiec ich zrujnują.
— Nie. — Odpowiedziała szczerze. — Ale jeśli myślisz, że James, Remus, Syriusz, a nawet Peter pozwoliliby aby ci to uszło na sucho, to się mylisz. Pamiętasz, co się stało Aubrey, kiedy przystawiał się do mnie pierwszego dnia? Byłby martwy i nikt nie znalazłby ciała. Upewniłabym się tym razem, że twoja śmierć nastąpi z własnej ręki, powolna i bolesna.
— – Pięćdziesiąt punktów dla Slytherinu. — Dodała po przerwie ciszy, wykorzystując swoją rolę Prefekt Naczelnej na swoją korzyść. — Teraz idź, zanim dam ci szlaban z Jamesem lub Filchem.
Lacerta obdarzyła brata swoim najgorętszym spojrzeniem, gdy odchodził z przyjaciółmi. Tym razem nie będzie go ratować, nie będzie przekonywać, by zrobił to, co słuszne. Reggie nie żył, a jego miejsce zajął Regulus Black. Zabrał też ze sobą duży kawałek Lacerty, nawet o tym nie wiedzącą.
CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023