51

229 13 0
                                    

--

Powrót do szkoły był szaleństwem dla
wszystkich na ich roku. Wydawało się, że nawet Huncwoci zrobili sobie przerwę od psikusów, gdy nauka przejęła kontrolę. Wydawało się, że kluczowym słowem było poprzednie zdanie, ponieważ spójrzmy prawdzie w oczy, Huncwoci zawsze mieli coś w zanadrzu i oni (Syriusz i James) myśleli, że to okropne widzieć tak wielu uczniów pochowanych pod swoimi książkami, zamiast cieszyć się ostatnimi miesiącami, które zostały w Hogwarcie.

James próbował przeciągnąć dziewczyny na swoją stronę, żeby mogli zrobić coś spektakularnego. Remus pracował nad swoją magią z Lily (włączając w to Tonyę, ponieważ zrobiłaby wszystko z Lily lub dla Lily), podczas gdy Peter był z Mary, a Syriusz słodko rozmawiał z Marleną i Dorcas. James zatrzepotał rzęsami w stronę swojej dziewczyny, która praktycznie chłonęła książkę o Starożytnych Runach. Starał się nie zakrztusić na myśl, ani nie czuć się urażony, że ona poświęcała książce więcej uwagi niż jemu.

— Nie. — Powiedziała ze śmiertelną powagą, a jej oczy nawet na chwilę nie oderwały się od tekstu.

— Ale ja nawet nie dokończyłem zdania! — Dramatycznie wepchnął głowę w jej brzuch, tak, że jej ręka przeczesała jego włosy, tak jak mu się to podobało. — Jesteś taka wredna dla mnie.

— Już kupiłeś mi dom. Już nie muszę udawać, że cię lubię. — Przekornie pociągnęła za kosmyk jego włosów, sprawiając, że jego żołądek podskoczył, gdy podniósł oczy, by znowu na nią spojrzeć.

— Naciągaczka. — Wymamrotał, pochylając się by ją delikatnie pocałować. Rozmawiali przez chwilę o tym, co było między nimi w porządku i zgodziła się pocałować go jeszcze raz, o ile robił to tak wolno, że miała czas albo odmówić, albo chętnie się z nim spotkać – zrobiła to drugie.

— Znasz mnie tak dobrze, kochanie! — Zaszczebiotała. — A teraz odejdź, żebym mogła to dokończyć.

— Nie będziemy nic pisać przez kolejne trzy miesiące. — Argumentował, sięgając po książkę tylko po to, by mocno uszczypnąć się w dłoń. — Wy cholerni Black i wasze ostre paznokcie!

— Krwawy Potter i twoja potrzeba uwagi. — Odparła. James starał się nie wzdychać – miał małe załamanie. Poruszyła się tak, że był teraz obok niej, a nie na niej. Jej oczy wciąż poruszały się tam i z powrotem po linijkach. Odpoczywali na kanapie w pokoju wspólnym, głównie po to, żeby
mogła mieć spokój i ciszę, ale to była głupia myśl, kiedy umawiała się z tym jedynym Jamesem Potterem.

— To byłoby coś zabawnego. — Spróbował ponownie, dotykając nosem jej głowy i przysuwając ją bliżej do swojej klatki piersiowej, tak, że jej ucho leżało na jego sercu. Miał nadzieję, że wiedziała, że ​​biło tylko dla niej. Sposób, w jaki sprawiała że ​​się czuł, był niepodobny do żadnego innego narkotyku na tej planecie. Westchnęła, dając mu do zrozumienia, że ​​ją przekonuje. — Moglibyśmy napełnić Wielką Salę wodą i ogrzać ją. Dodać trochę ryb, a nawet olbrzymią kałamarnicę! Prawie nigdy nie widzi zamku.

Siedziała przez długie sekundy, przez co on poświęcił trochę czasu na zobaczenie jej emocji wymalowanych na twarzy. Napięte linie skupienia wokół jej oczu, zmiękczenie wokół jej ust i wreszcie upadek, który symbolizował jej poddanie się jego życzeniom. — Dobra, ale zaczniesz się uczyć, kiedy skończymy. Pozwolę ci tylko na jeszcze jeden żart na koniec roku, po tym, jak wszyscy skończymy nasze testy.

— To dlatego cię kocham. — Uśmiechnął się, całując czubek jej głowy, podczas gdy ona zachichotała, wtulając się w niego dalej.

— Jestem niesamowita. — Zgodziła się, wracając do swojej książki w ciszy, podczas gdy on po prostu patrzył na strony i udawał, że wie, na co patrzy. Spotkali się z innymi przy kolacji, aby omówić plan działania. Mógł cieszyć się trochę światłem swojego życia bez stresu związanego z prawdziwym światem dodanym do tego.

— Nie mogę się z tym kłócić. — Zgodził się.

******

— Jezu, kurwa, Chryste. — Lily przeklęła, gdy patrzyła, jak około czwartej nad ranem wnoszą olbrzymią kałamarnicę do Wielkiej Sali.

— Kto? — Syriusz spojrzał na nią z zaciekawieniem, z głową przechyloną jak pies.

Mugolski Merlin. — Wyszeptała do niego Marlena. Skinął głową, jakby zrozumiał co właśnie powiedziała. Kałamarnica wydawała się być uszczęśliwiona, kiedy wiła się w powietrzu, chlupiąc wodą w swojej bańce na grupę siódmoklasistów, którzy jęknęli z obrzydzenia.

— Zostawiamy ją tak na górze? — Lily zapytała, przysuwając się bliżej do Tonyi, kiedy spojrzeli na zawrotną kałamarnicę.

— Tylko na krótko, inaczej mógłbym załatwić dla niego kilku przyjaciół. — Westchnął James, jakby był sobą bardzo rozczarowany.

— Myślę, że tak jest lepiej. — Lacerta wyczarowała więcej wody do bańki, by kałamarnica miała więcej miejsca. Woda wydawała się być głęboka do kostek od tego, gdyby gigantyczna Kałamarnica się nie miotała. — Właśnie, James, powiedziałeś mi, że będziesz się ze mną uczył, jeśli zrobię to z tobą.

— Jest czwarta nad ranem, kobieto! — Wrzasnął, ukrywając później swój błąd, gdy zaczęli nasłuchiwać kroków Filcha.

— Wątpię, czy i tak byś spał. — Droczyła się, wiedząc, że chłopak był zbyt energiczny po psikusie i nie pragnąłby niczego więcej, jak skakać po dormitorium, dopóki słońce by nie wzeszło. Westchnął z porażką, podobnie jak ona poprzednio. Złapał ją za rękę i pobiegł z prędkością, która sprawiła, że ​​przeklęła i potknęła się za nim. Inni przetarli swoje zmęczone oczy, kiedy wlekli się z powrotem do swoich łóżek, zbyt podekscytowani spaniem, zamiast zostać na ostatnie dwie godziny nocy.

Zostało tak niewiele dla grupy w Hogwarcie, że James desperacko pragnął chłonąć każdą chwilę. Był tak pełen życia, że ​​było niewyobrażalne, że po Hogwarcie będzie musiał powstrzymywać część swojej radości – cel na jego plecach z pewnością pokrzyżował mu plany. Mimo to, on chciał walczyć.

Lacerta była w innym spektrum. Hogwart był pełen ciemnych zakamarków i przeszłej traumy. Jedyną dobrą rzeczą, jaka z tego wynikła, był James. Zamierzała zabrać go ze sobą i zostawić resztę za sobą, rozpocząć nowe życie, które byłoby ciche i spokojne. Nie chciała walczyć tylko dlatego, że nie była gotowa na śmierć.

To okrutne, jak czasami działa los.

𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 -- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz