--
Syriusz i Lacerta nie byli gotowi wrócić do swojego małego domku na wakacje, więc zdecydowali się dołączyć do Potterów w ich dużej rezydencji. Dołączyli do nich Peter i Remus. Niestety dla rodzeństwa, utknęli w tym samym pokoju, ponieważ rodzice nie chcieli żadnych zabawnych spraw w ich domu. Starsza para próbowała wydać im przemowę kiedy przybyli po raz pierwszy, ale szybko zatrzymał ich rumieniący się James Potter.
— Mamo! — Jęknął.
— James. — Westchnęła, wyglądając na lekko rozbawioną całą tą męką. — To bardzo naturalna rzecz. Kiedy twój ojciec i ja byliśmy młodzi, nasi rodzice musieli dużo przejść, aby utrzymać nas z dala od siebie.
— Zaraz zwymiotuję. — Zakpił James zakneblowany, podczas gdy chichoczący Syriusz poklepał jego plecy. Lacerta ugryzła się w język by powstrzymać się od śmiechu ze swojego chłopaka, mimo że była tak samo zawstydzona jak on. Tak bardzo kochała jego rodziców, ale nie chciała słyszeć o tym, jak szaleni byli w seksie
kiedy byli młodzi.— Jego wytrzymałość wcale nie osłabła wraz z jego starością. — Uśmiechnęła się nikczemnie, podczas gdy Remus zakrztusił się ostatnim łykiem swojej kawy. James wydał z siebie okrzyk zaskoczenia, zatykając uszy i rzucając się na podłogę, jakby umarł na zawał serca. Lacerta kopnęła go.
— Nie jestem taki stary! — Fleamont bez przekonania skarcił swoją żonę. Byli prawie po siedemdziesiątce. Lacerta podziwiała, jak wciąż byli w sobie zakochani nawet po tych wszystkich latach bycia razem. Miała nadzieję, że ona i James będą tacy, kiedy będą starzy i siwi.
James wystawił ręce w jej kierunku. Przewróciła oczami, zanim pomogła mu wstać, wtapiając się w jego bok, gdy jego ręka owinęła się wokół jej talii. — Nie martwcie się, panie i pani Potter. Nawet nie lubię Jamesa na tyle, by go pocałować.
Para zaśmiała się z urażonego spojrzenia ich syna, bo mogli zobaczyć, jak bardzo dziewczyna darzyła ich chłopca uwielbieniem. Było jasne jak dzień. — Lacy, kochanie. — Jej serce zadrżało przed kolejnym uderzeniem, słysząc to słowo, tak pięknie wychodzące z jego ust. — I tutaj myślałem, że mamy coś specjalnego.
— Nie. — Uśmiechnęła się promiennie. — Potajemnie mam romans z Remusem.
Chłopak ożywił się pasującym uśmiechem. — Wreszcie. — Podskoczył. — Ten sekret wyszedł na jaw i wreszcie możemy być razem! — Wyższy chłopak ukradł ją jej chłopakowi, przerzucając ją przez ramię. Śmiała się dopóki nie zdała sobie sprawy, że wychodzi na zewnątrz.
— Remus John Lupin! Lepiej żeb... — Została delikatnie rzucona w kupkę śniegu, ale zimno wystarczyło, by z trudem złapała oddech. — Zrywam nasz romans. Prewett może cię zatrzymać.
— Cicho. — Powiedział, oglądając się przez ramię, by zobaczyć ich przyjaciół chichoczących za nimi, ale nie wystarczająco blisko żeby usłyszeć, co powiedziała. — Nie znalazłem jeszcze czasu, żeby powiedzieć Syriuszowi.
— Powiedz mu. — Rozkazała, zrywając płaszcz chłopaka z jego ramienia, by się trochę rozgrzać. — A potem zaproś Gideona na przyjęcie sylwestrowe, żebym mogła go odpowiednio poznać.
— Nie mogę tego zrobić Syriuszowi. — Stwierdził.
— Minął rok, Rem. Przestań powstrzymywać się od własnego szczęścia. A teraz idź i zrób mi gorącą czekoladę, zanim zamarznę na śmierć.
— Kocham cię, Lacey. — Wycisnął słodki pocałunek na jej policzku, gdy oboje weszli do wnętrza domu. Jej ubranie było przesiąknięte zimnym śniegiem, a jej ciało lekko się trzęsło.
— Nie pozwól, by James usłyszał, jak to mówisz. Staje się całkiem zazdrosny.
— Słyszałem. — Mruknął jej chłopak ze swojego miejsca przy stole. Na kuchence czekał na nich garnek pełen wrzącego mleka i kilka pokruszonych tabliczek czekolady. Remus podbiegł aby dodać własne składniki do garnka
a także dobrze wymieszać, ponieważ zostało to zaniedbane. Lacerta usiadła na kolanach Jamesa, czując się dziwnie potężna i lekka. Jego nos zmarszczył się. — Jesteś zamarznięta.Jego ciepło wystarczyło, by ukoić jej dreszcze, więc wepchnęła się bardziej w jego ciało. Zachichotała z obrażonego wyrazu jego twarzy, przez sweter, który teraz zbierał trochę wody sączącej się z jej włosów. — Kocham cię.
— Ja też cię kocham, Liz. — Położył głowę na jej głowie, gdy Remus podał im dwa parujące kubki kakao ze śmietanką i cynamonem. Trzymała kubek między dłońmi, by uzyskać wrażenie ciepła. Wolna ręka Jamesa owinęła się wokół jej talii, podczas gdy druga bawiła się uchwytem jego kubka.
— Hej, Rogacz. — Powiedział nerwowo Remus. — Czy byłoby w porządku zaprosić kogoś na przyjęcie noworoczne?
Zaskoczona mina jej chłopaka
zniknęła dopiero po tym, jak posłała ostry łokieć w jego bok. Odwrócił wzrok. — Eee. Tak. Oczywiście, Lunio. W końcu muszę z nim porządnie porozmawiać.— Masz randkę? — Raczej blady Syriusz zapytał z progu. — Mam na myśli... oczywiście, że tak. Jesteś przystojny wystarczająco i bardzo inteligentny. Ja... ja właściwie czuję się jakbym miał zachorować. Uh, tak.
— Syriuszu. — Remus ruszył w jego stronę, ale jej brat się wzdrygnął. Z
zakłopotanym rumieńcem na policzkach wbiegł po schodach. Jej serce zabolało na ten widok. Pamiętała, jak ją bolało widzenie Jamesa, kiedy spotykał się z Lily i wiedziała, że będzie bolało dziesięć razy gorzej, jeśli kiedykolwiek zerwą.— Zostaw go w spokoju, kolego. — James delikatnie przesunął ją tak, że znalazła się na krześle a on sam stał. — Pójdę z nim porozmawiać.
— Miałem z nim porozmawiać na osobności. — Remus wyglądał na przerażonego tym, co się stało.
— Wszystko będzie w porządku, Remusie. — Podeszła, żeby go przytulić, ale on tylko uśmiechnął się delikatnie i odsunął ją.
— Nie chcę być mokry. — Zachichotał, ocierając oczy. — Wiem że wszystko się ułoży, ale zawsze będę kochać Syriusza, a widzenie go w bólu... to do bani.
— Elokwentnie ujęte. — Złapała go za rękę. — Zakochanie jest do bani, ale jest też piękne na wszystkie możliwe sposoby. Syriusz był twoją pierwszą miłością. Zawsze będzie. To nie znaczy że był twoją właściwą miłością, albo to może być po prostu wyczucie czasu. Musimy trzymać się dobra i robić to, co jest najlepsze. Kocham Syriusza, jest moim bratem, ale to nie był czas na was razem.
— Obiecasz, że nigdy mnie nie opuścisz, Lacey?
— Nigdy nie zostawię mojej bratniej duszy. — Powiedziała z olśniewającym uśmiechem, który miała nadzieję, że dał mu do zrozumienia, co miała na myśli.
CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023