--
Listopad szybko przemienił się w grudzień, przynosząc obfitość śniegu i pogodę tak zimną, że palce u stóp mogły zamarznąć przez dwie warstwy skarpet. Nie miało znaczenia, ile czasu minęło, Lacerta czuła, że część jej samej odeszła do końca jej dni. To nie powstrzymało ją przed uśmiechaniem się przez cały dzień i udawaniem, że wszystko w porządku. Ale nie mogła ukryć nic przed Jamesem, który trzymał ją po tym, jak miała koszmary, które znikały z jej pamięci, gdy tylko się przebudzała. W taki właśnie sposób para nie spała o trzeciej nad ranem.
— Oddychaj kochanie. — James przytulił jej napięte ciało blisko swojego. Jej głowa leżała na jego klatce piersiowej, kiedy przytulał ją tak mocno, jak to tylko możliwe. Jego palce przeczesały jej włosy, które były mokre od potu. — Jestem tutaj. Słyszysz bicie mojego serca?
Kiwnęła słabo głową, powietrze wchodzące do jej płuc brzmiało jak drżenie i bardziej przypominało sapanie. Żałował, że nie mogła otworzyć się przed ich przyjaciółmi, żeby cały stres nie wpływał na jej sen. Rozmowa z jego mamą lub tatą nie wchodziła w grę, kiedy był w hogwarcie, dlatego zwracał się do Syriusza lub Lacerty, ale jego dziewczyna nigdy nie miała z kim porozmawiać. Była przyzwyczajona do nieuznawania jej uczuć i pozwalania im nawiedzać ją w snach.
To był wspólny motyw wśród rodzeństwa Black.
— Nie pamiętam. — Westchnęła, w końcu czując się wystarczająco spokojna, by mówić. Jej twarz była sucha, ale widział, jak jej szare oczy zaszkliły się łzami, które nie chciały spaść. — To jest tak samo każdej nocy i nigdy nie pamiętam.
— Chcesz o tym porozmawiać? — Zapytał, czując się zmieszany. To było terytorium całkowicie nieznane dla niego, ale był jedynym, któremu ufała na tyle, by się przed nim otworzyć. Spojrzała na niego swoimi cudownymi oczami, które sprawiły, że jego serce zabiło szybciej.
— Nie. — Odpowiedziała. — Chcę tylko, żebyś mnie przytulił, a potem rano będzie już ze mną dobrze.
— Nie musisz. Mam na myśli być w porządku. To w porządku po prostu być smutnym przez chwilę i pozwolić pomóc sobie z tym. — Wyszeptał w jej loki, całując je delikatnie. — Nie musimy widzieć, że jesteś idealną osobą, na jaką się prezentujesz.
— To sprawia że czuję się lepiej, kiedy udaję, że wszystko jest w porządku. — Przyznała miękko. Syriusz kiedyś powiedział mu to samo, kiedy byli jeszcze dziećmi, a przyszłość nie wyglądała tak ponuro, jak się wydawało. Świat osłaniał ich przed tłustymi dupkami i znęcającymi się rodzicami. Teraz był tylko on i jego bratnia dusza splecieni na narzutach jego łóżka, tylko ze sobą. Świat poza nimi był bez znaczenia. — Sprawiasz, że czuję się lepiej, James. Dziękuję, że jesteś ze mną nawet kiedy taka jestem.
— Jestem w tobie tak zakochany, Liz, że nie mogłabyś mnie powstrzymać, nawet gdybyś próbowała. — Uśmiechnął się smutno. To była prawda i bolało go, że czuła się ciężarem potrzebując go, podczas gdy on byłby nikim bez niej. — Nigdy nie dziękuj mi za bycie z tobą, kiedy jest z tobą źle. Sprzedałbym swoją lewą stopę, żeby być z tobą, nieważne jak się czujesz.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, postarzony żalem, jakiego nigdy nie życzyłby innej ludzkiej istocie. — Też cię kocham. Jesteś drugą połową mojej duszy. — Lacerta nie pocałowała go od tego incydentu, ale nie przejmował się, ani nie próbował na nią naciskać. Mimo to był zszokowany gdy jej usta lekko musnęły jego policzek. Nie mógł nic na to poradzić, ale przytrzymał ją trochę mocniej, mając nadzieję, że wszystkie ich rozmowy pomogą jej poczuć się znowu w pełni pewnego dnia. Chciał, żeby Ślizgoni za to zapłacili.
Regulus odradzał im zemstę, mówiąc, że doprowadzi to tylko do okropniejszego rezultatu. Jeśli chcieli robić psikusy swoim rówieśnikom,
to musieliby uważać kogo to dotyczy. Wydawało się, że nie mogli zrobić niczego bez martwienia się o kontratak Śmierciożerców. James zakładał, że będzie tylko gorzej gdy dołączy do wojny pod koniec roku szkolnego.— Dlaczego nie wyjdziemy z tego dusznego pokoju? Pójdziemy na spacer wokół jeziora lub coś w tym stylu. — Zasugerował, kiedy poczuł panikę związaną z przyszłością, która nie była tak świetlana jak ta, którą planował z Lacertą. To ścisnęło się w jego klatce piersiowej i przez chwilę z trudem mógł oddychać.
— To brzmi świetnie. — Wstała z jego – ich – łóżka, z ubraniami pochłaniającymi jej drobne ciało. Nałożył jeszcze jeden płaszcz na jej ramiona, ponieważ z pewnością było poniżej zera o tak wczesnej porze. Udał, że nie zauważył swetra Remusa pod tymi wszystkimi warstwami. Związek między nimi mógł rywalizować tylko z jego i Syriusza. Złączyli swoje ręce po tym, jak zostali bezpiecznie ukryci pod peleryną jego rodziny, skradając się do Czarnego Jeziora.
Było spokojnie, gdy poranne słońce wspięło się ponad horyzont, by rozświetlić nocne niebo. To była tylko matowa mgiełka fioletu i różu, ale spojrzała w górę na niebo, jakby zawierało wszystkie odpowiedzi na wszechświat. Znaleźli suche miejsce na trawie, które nie zawierało porannej rosy, na której można było się położyć. Obserwował ją z tym zakochanym wyrazem twarzy, który powodował, że chłopcy dławili się, gdy wyjaśniała wszystkie konstelacje i ich znaczenia, przeskakując nad Lwem i spędzając dodatkowy czas na Andromedzie.
Słyszał wystarczająco dużo o Canis Major od Syriusza, że nawet nie potrzebował jej, by to wyjaśniła. Zagryzł wargi by powstrzymać się od zrobienia czegoś głupiego jak pocałunek. Nie była gotowa. Więc słuchał i patrzył, jak uśmiechała się z czymś, co mogło przypominać spokój na jej twarzy. Zamrugał kilka razy, aby upewnić się, że jest prawdziwa, ponieważ była wszystkim, co kiedykolwiek chciał i ona była właśnie tam.
Byli stworzeni dla siebie.
CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023