15

770 43 0
                                    

Ostrzeżenie: nadużycia, wzmianki o molestowaniu seksualnym

--

Natalie nie było, więc Tonya pomagała jej się przygotować. Zdecydowały się na obcisły, czarny golf, założony na koszule. Miała na sobie ubrania Tonyi, w przeciwnym razie utknęłaby w mundurku lub sztywnej sukience. Założyła jednak własną spódnicę z grubymi rajstopami, aby zwalczyć śnieżną pogodę.

— To totalna randka. — Drażniła ją, gdy nakładała jej cienką warstwę makijażu.

— Jestem zaręczona z innym mężczyzną. — Zaśmiała się, podciągając włosy spinką. Włożyła za duży płaszcz, żeby ukryć mugolskie ubranie.

— Ale podoba ci się James Potter. — Powiedziała bez ogródek Tonya.

Zamyśliła się przez chwilę, cofnięta insynuacją. Lacerta uświadomiła sobie ten fakt wkrótce po zaręczynach, ale usłyszenie tego na głos było dla niej trochę za trudne. Uczono ich, aby nie odczuwali niczego innego poza gniewem. Uczucia, które miała do Jamesa, były silniejsze niż wszystko, co czuła wcześniej, poza miłością, którą miała do swoich braci.

— Nie zaprzeczasz!

— Och, na Merlina. — Jęknęła w dłonie, rzucając się na łóżko. — Nie mogę uwierzyć, że ze wszystkich ludzi podoba mi się pieprzony James Potter. Jest arogancki…

— Myślę, że ostatnio dojrzał.

— On nienawidzi Ślizgonów...

— Myślę, że zrobił dla ciebie wyjątek.

— Jego ego byłoby zbyt duże, gdyby dowiedział się, że ktoś tak niesamowity jak ja, go lubi.

— To sprawiłoby, że każdy poczułby się lepiej.

— Co do cholery jest ze mną nie tak?

— Nic. — Tonya potarła jej plecy. — To dobry facet, Lacey. Traktowałby cię jak królową... w przeciwieństwie do kogoś innego, kogo znam.

— LACERTA! — Selwyn zawołał ze schodów.

— Jestem zaręczona. — Powtórzyła z odległym wyrazem twarzy, próbując otrząsnąć się. — Muszę iść.

Powitał ją pocałunkiem, zanim zaszli na boisko. — Masz na sobie dużo ubrań. — Skomentował. — Pomyślałem, że moja cheerleaderka przynajmniej będzie wyglądać tak, jakby chciała tam być.

— Pada śnieg. — Zauważyła. Śnieg dostał się już do jej butów i przyprawiał ją o dreszcze. Styczeń szybko przechodził w luty, a śnieg nie dawał znaku odejścia.

Przewrócił oczami. — Możesz przynajmniej udawać, że mnie lubisz.

— Mogłabym. — Skinęła głową. — Ale to wymagałoby większych umiejętności aktorskich, a takich już nie posiadam.

Zatrzymał ich gdy dotarli do trybun, uderzając ją w twarz z wystarczającą siłą, by powalić ją na ziemię. Pociągnął ją za ramię, by znów przed nim stanęła, zanim w ogóle zdążyła poczuć ból. — Jedynym powodem, dla którego zdecydowałem się ciebie poślubić, było to, że byłaś najbardziej chcianą dziewczyną w tym zamku. Jeśli nie będziesz wystarczająco dobrą żoną, albo nie będziesz potrafiła przedstawić żadnej szopki, to przysięgam, że wrzucę twoje ciało do Czarnego Jeziora.

— Jesteś dupkiem. — Skrzywiła się. Nawet nic nie bolało. Doświadczała znacznie gorszych spraw, niż uderzenie w twarz. Chwycił ją za policzki, by ją pocałować.

𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 -- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz