1

2.4K 64 2
                                    

--

Nic nie było takie samo, odkąd Syriusz opuścił Grimmauld Place, na początku tego tygodnia. Kominek był zamknięty grubą, żelazną kratą i zaklęciami anty-aportacyjnymi w całym domu, aby nikt nie mógł wejść ani wyjść. W nocy ich pokoje były zamykane potężnym zaklęciem, które paliło skórę ich dłoni, ilekroć nawet ocierali się o klamkę. Ich rodzice byli bardziej restrykcyjni niż zwykle, co było co najmniej szokujące.

Ich pierwszy sztuczny występ, jako czteroosobowej rodziny był na niczym innym, jak na dorocznym letnim balu u Rosierów, który zorganizowali na ich wielkim podwórku. Ich syn był w wieku Regulusa, ponieważ Lacerta urodziła się latem 1960 roku i ledwo udało jej się chodzić do szkoły, na tym samym roku co Syriusz.

Siedzieli pośrodku wszystkich. Ich matka zawsze mówiła, że Blackowie są jak członkowie rodziny królewskiej i powinni być tak traktowani. Lacerta miała na sobie skromną suknię balową z gorsetem owiniętym wokół niej, jak kobra, zabijająca swoją ofiarę. Dekolt był przykryty swędzącą koronką, która przypominała maleńkie robaki na jej skórze. Regulus miał na sobie sztywny garnitur, który sprawiał, że bardziej przypominał drewnianą deskę, niż człowieka.

— Powinnaś zatańczyć, Lacerto. — Zbeształa ją Walburga. — Twój wujek Cygnus, był zaręczony w wieku trzynastu lat.

Odwróciła głowę, by subtelnie przewrócić oczami, uważając, aby ukryć to przed rodzicami. — Nie lubię nikogo tutaj, matko. Żaden z nich nie ma żadnej osobowości, poza pełnym kontem w banku Gringotta.

— Uważaj na swoje maniery, Lacerto. — Ostrzegł Orion. Rozejrzał się ostrożnie, aby upewnić się, że żaden kwalifikujący się kawaler nie usłyszał jego córki. — A co z Selwynem? Słyszałem, że ostatnio się dogadywaliście.

Jej twarz poczerwieniała od niewyobrażalnego gniewu. Nikt nie wiedział co się między nimi wydarzyło i planowała, aby tak zostało. — Nigdy bym nie marzyła, o byciu z takim egocentrycznym palantem jak on.

Oddech rodzeństwa uwiązł w ich gardłach, gdy zobaczyli, jak ręką ich matki przesuwa się w kierunku talii, gdzie była schowana jej różdżka. Regulus natychmiast interweniował. — Lacerto, czy mogłabyś mi towarzyszyć na parkiecie, na którym planowałem spotkać Evana? Jestem pewien, że Natalie też będzie.

Walburga i Orion skinęli głowami z aprobatą na znajome imiona czystej krwi, zgadzając się, gdy ich kuzynki Narcyza i Belatrix podeszły do stołu. Złapała go za łokieć, gdy jej brat zaprowadził ją do odosobnionego zakątka przy dużym krzaku róży. Zakradli się za nie, gdzie czekali ich przyjaciele z butelką ognistej whisky. Ich postawy osłabły, gdy usiedli na trawie.

Po drugiej stronie ogrodu, James i Syriusz rozglądali się za jakimikolwiek śladami brata lub siostry, tego ostatniego. Gdy tylko przybył do rezydencji Potterów, żałował, że nie zabrał ze sobą Lacerty ani Regulusa. James był tym, który wymyślił plan ich odnalezienia.

— To nie ma sensu, stary. — Syriusz westchnął, bacznie obserwując swoją rodzinę, uważając, aby nikt nie dowiedział się że tam jest.

— A może się rozdzielimy? — James zasugerował. Przeczesał palcami swoje rozczochrane ciemne włosy, skanując obszar w poszukiwaniu śladów niesławnego rodzeństwa Black. Wyróżniał się jak obolały kciuk w tłumie nieskazitelnych ludzi, którzy nie mieli kosmyka włosów nie na swoim miejscu.

𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 -- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz