24

702 45 3
                                    

--

— Dzisiaj jest ten dzień! — Ich profesor obrony przed czarną magią z podnieceniem zacierał ręce, chodząc po pomieszczeniu. Biurko zostało przyciśnięte do ściany i wszyscy stali przed nim nerwowo. — Zamierzamy opanować nasze patronusy, abyście mogli zdać egzaminy końcowe za kilka miesięcy.

Lacerta jęknęła, już wiedząc, że jej się nie uda. Syriusz, który był równie zdenerwowany, objął ją ramieniem. Remus bawił się rękawami swojego munduru, obawiając się, że to wilk. James i Peter byli podekscytowani, aby dowiedzieć się, co to będzie, chociaż mieli naprawdę kilka dobrych przypuszczeń.

— Panno Evans. — Zwrócił się do rudej, która otwarcie trzymała się za rękę ze swoją nową dziewczyną, Tonyą. — Jak wytworzyć patronusa?

— Trzeba skupić się na szczęśliwym wspomnieniu i powiedzieć Expecto Patronum. — Poinformowała z jasnym uśmiechem.

— Dobrze! Śmiało, dobierzcie się w trzyosobowe grupy, abyście mogli pomóc sobie nawzajem w skupieniu. — Poradził.

Syriusz podbiegł do Jamesa razem z Peterem, zostawiając Remusa i Lacertę razem, by znaleźli trzeciego członka ich grupy. Marlene dołączyła do Tonyi i Lily, więc likantrop zaprosił do nich Mary MacDonald.

— Ci dwoje stali się obrzydliwi. — Mary zmarszczyła nos, gdy wspomniała o Lily, a Remus i Lacerta musieli kiwnąć głową na znak zgody. Ledwo widziała swoją najlepszą przyjaciółkę, odkąd stali się oficjalni. Z drugiej strony, Mary widywała je zdecydowanie za dużo. — Muszę wybielić oczy po tym, co widziałam ostatniej nocy...

— Kto chce iść pierwszy? — Spytał Remus, czując się trochę zmęczony pełnią księżyca.

— Wchodzę. — Mary emanowała pewnością siebie, czego Lacerta zazdrościła, gdy obserwowała, jak wypowiada zaklęcie. Przybrał postać lwicy, rycząc cicho i tańcząc po pokoju. Jej uśmiech był oślepiający, gdy uśmiechnęła się dumnie.

Lacerta była następna, myśląc o swoim rodzeństwie siedzącym na dachu Grimmauld, obserwującym gwiazdy. Nie bali się, nie splamiła ich wojna ani odejście Syriusza. To było idealne, ponieważ śmiali się i rozmawiali całą noc.

Z jej różdżki nie opuściło nic poza kosmykiem srebra. Jej rozczarowanie sprawiło, że zniknęło całkowicie. — Spróbuj ponownie z mocniejszym wspomnieniem. — Poradziła Mary.

Wszystko, o czym myślała, było skażone czymś innym. Za każdym razem, gdy myślała o swoim rodzeństwie, jedyne, o czym mogła myśleć, to opuszczenie ich przez Syriusza lub śmierć Regulusa. Próbowała myśleć o swoich przyjaciołach, ale przypomniało jej to, że wciąż nie do końca wierzyła, że ​​ją polubili.

Za drugim razem nic nie wyszło z jej różdżki. Remus odezwał się następnie. — Może poświęć chwilę, żeby coś wymyślić, a ja pójdę.

Srebrny wilk wystrzelił z jego różdżki, jego twarz stała się pusta, gdy natychmiast zniknął. Lacerta chwyciła go za ramię. — To było niesamowite Remus!

Uścisnął jej dłoń, starając się wyglądać nonszalancko, ponieważ Mary była tam i nie znała jego tajemnicy. — Twoja pamięć nie musi być czymś, co się wydarzyło. To może być coś, co chcesz, aby się wydarzyło.

Próbowała wymyślić cokolwiek. Wtedy to się stało. Podbiegł do niej srebrny jeleń, tuląc się łebkiem do jej policzka, gdy śmiała się zawrotnie. Poszukała jego właściciela, zauważając Jamesa patrzącego na nią z nieznajomym wyrazem twarzy. Jej serce się rozgrzało, jej zauroczenie rozczochranym chłopcem wciąż sprawiało, że jej serce biło szybciej w jej klatce piersiowej.

𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 -- Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz