Ostrzeżenie: opisy ataku paniki
--
Kiedy Remus obudził się z tylko Peterem przy łóżku, od razu wiedział że coś poszło nie tak. Miał nową bliznę przechodzącą przez kącik ust i jedną rozciągającą się od żeber do biodra. Jego ciało bolało po raz pierwszy, odkąd huncwoci zostali animagami. Ostatnią wskazówką było nieprzytomne ciało, niezwykle podobne do Jamesa.
Ale to niemożliwe. Ciało było zbyt blade i pozbawione życia, tak niepodobne do chłopca pełnego życia i koloru. Jego włosy były sklejone na głowie, która była pokryta warstwą potu. Jego ręka była owinięta, a pierś pokryta bandażami. Nie było krwi, więc albo była po drugiej stronie, albo nie było tak poważnie, jak myślał jego mózg.
Potem usłyszał całą historię o tym, jak Syriusz opowiedział Snape'owi o przejściu, o Jamesie biegnącym by go uratować, ale tylko jeden z nich wrócił i Dumbledore'u, wracającym z zakrwawionym ciałem. Mówiono o Świętym Mungu, odkąd rany wilkołaka nie reagowały dobrze na eliksiry, ale zadziałały po dłuższym czasie.
— Syriusz mu powiedział. — Było pierwszą rzeczą, jaką powiedział po długim bolesnym milczeniu. Peter ponuro skinął głową. — Możesz pójść po Lacertę? — Zapytał z wahaniem. — Po prostu naprawdę jej teraz potrzebuję. Bez obrazy, Glizdku.
— Nie ma problemu. — Stwierdził klepiąc go po kolanie, zanim wyszedł.
Nie zajęło to więcej niż minutę, ponieważ najwyraźniej była już w drodze. Peter wiedział, że trzeba im dać przestrzeń, więc poszedł do kuchni. Nigdy nie rozumiał więzi między Lacertą i Remusem, albo Syriuszem i Jamesem. Nie miał platonicznej bratniej duszy, ale doszedł do wniosku, że lepiej rozwiązywali swoje problemy z drugą stroną.
Wyglądała na zmęczoną, zupełnie inaczej niż zwykle. Jej ręce drżały, gdy ostrożnie wsunęła głowę za zasłonę. — Peter wszystko mi powiedział. — Odezwała się.
Wszystkie jego emocje zdawały się zalewać go. Tak bardzo za nią tęsknił przez te miesiące i przeklinał siebie, że nie starał się bardziej. Wiedział, że sprawy między nim a Syriuszem się skończyły. Wiedział, że Snape powie całemu zamkowi, że jest potworem i na pewno przegonią go widłami.
Otworzył usta, ale jedyne co się przez nie wymknęło, to szloch. Wydawało się, że to wytrąciło Lacertę z jej zdenerwowania, gdy wskoczyła na łóżko, by otoczyć go matczynym uściskiem. Chwycił się jej desperacko, gdy jego łzy przesiąkły przez jej koszulę. — Tak mi przykro. — Zapłakał.
— Już cii.. — Pocałowała go w czoło. Zauważył, że ona też płakała. — Byłam idiotką Remusie. Powinnam być tam dla ciebie. Nie powinnam była cię odpychać i chociaż wciąż mam problemy, wiem, że troszczysz się o mnie tak samo jak ja dbam o ciebie. Może nie tak bardzo, bo cię kocham, Remusie Lupinie.
— Jesteś głupia, jeśli myślisz że cię nie kocham, Lacerto Black. — Wypuścił wodnisty śmiech.
Otarła ostatnie łzy. — Pieprzyć ludzi.. i tak wszyscy są do bani. Ucieknijmy i nigdy nie oglądajmy się za siebie.
— Nie mógłbym tego zrobić Jamesowi. — Uśmiechnął się.
— Co to ma znaczyć? — Zapytała z prawdziwym zmieszaniem.
— Nic. — Uśmiechnął się, ale nie do końca dotarło to do jego oczu.
— Czy chcesz, żebym go znalazła? Odcięła mu penisa? Spaliła go żywcem? — Zapytała, wiedząc że myślał o jej bracie. Jej ręka masowała jego plecy, kiedy przeniosła się, by położyć się obok niego w łóżku.
CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023