--
— CHCĘ, ŻEBY ZOSTAŁ WYRZUCONY ZE SZKOŁY! — Krzyknął Snape, wskazując wściekle na Remusa, który zdecydował, że powinien być na spotkaniu z Dumbledore'em. Jego twarz była nienaturalnie blada, gdy matka położyła mu rękę na ramieniu, by go pocieszyć. — MOGŁEM ZGINĄĆ!
— Ale to ty Smarkerusie byłeś na tyle głupi, żeby tam iść. — Powiedział James, a jego twarz poczerwieniała z niepohamowanej złości. — Najgorsze, że jedyne co dostałeś to siniak na twoim grubym nosie.
— James… — Zaczęła Eufemia, gdy Fleamont zakaszlał, żeby ukryć prychnięcie rozbawienia.
— Jak śmiesz tak mówić do mojego syna? — Eileen Snape, dawniej Prince, szydziła z niego z tym samym krzywym nosem na twarzy. — Fakt, że wspierasz to stworzenie, mówi cuda o twojej postaci, panie Potter.
— Nie sądzę, byśmy musieli się martwić o charakter mojego syna. — Fleamont nie był już rozbawiony, wpatrując się w kobietę i prowokując ją, by powiedziała coś jeszcze o jego dumie i radości. Słyszał wiele historii o tym chłopcu i żadna z nich nie była dobra.
Dumbledore patrzył jak rodziny się kłócą, oprócz Lupinów. Snape również nie zamierzał kończyć. — Black również powinien zostać wyrzucony. W końcu to on zaaranżował cały plan. Wysłał mnie do Bijącej Wierzby i jestem pewien, że Potter i Pettigrew w tym pomogli.
— Nie mieli z tym nic wspólnego, sir. — Zapewnił natychmiast Syriusz.
— Cholerna racja, że nie. — Warknął James. — Jedyną rzeczą jaką zrobiłem, było gonienie Snape'a, ponieważ był kompletnym głupcem.
— Ty pretensjonalny… — Zaczął Snape.
— Wystarczy, Severusie. — W końcu przemówił Dumbledore. Jego niebieskie oczy błyszczały nienaturalnie, jakby cała ta sytuacja była śmieszna. To prawie sprawiło, że James zadrżał, ale był pewien, że jego mózg po prostu płata mu figle.
— Rozumiem, jeśli chcesz żebym odszedł, sir. — Odezwał się w końcu Remus, ignorując protest rodziców. — Było cudownie, dopóki trwało i jestem bardzo wdzięczny za tę możliwość.
— Zamknij usta, Remusie. — Uciął mu matczynie James. — Jeśli ktoś zasługuje na to, by być w Hogwarcie, to ty.
— Jak diabli. — skrzywił się Snape. — To potwór niegodny życia…
— Nie waż się powiedzieć ani słowa o moim synu. — Ręka Lyalla drgnęła w kierunku jego różdżki, zanim jego ręką wylądowała z powrotem na ramieniu jego syna. — On nie zrobił nic złego, Albusie.
— Nikt nie zostanie dziś wydalony. — Podniósł rękę, by uciszyć protesty Snape'ów. — Jednak mamy pewne kary do wymierzenia i papier do podpisania. Syriuszu, masz zakaz wszelkich zajęć pozalekcyjnych, w tym Hogsmeade, przez resztę twojego czasu tutaj, jak również szlaban co noc przez miesiąc.
Skinął głową, choć James mógł powiedzieć, że mu się to nie podobało i nie zgadzał z tym.
— Severusie, ty też będziesz miał tygodniowy szlaban…
— Mój syn jest ofiarą tego wszystkiego Dumbledorze! — Wykrzyknęła Eileen.
— Twój syn również złamał godzinę policyjną, aby udać się do obszaru zakazanego dla wszystkich uczniów. — Powiedział dyrektor łagodnym tonem.
— Więc dlaczego nie dostał też szlabanu? — Eileen wskazała na Jamesa.
— Nie wiem czy zauważyłaś, ale mój syn uratował życie twojemu synowi i prawie zapłacił za to własnym. — Powiedziała Eufemia, gdy Remus i Syriusz skrzywili się. Głos jego matki był gruby, gdy powstrzymywała łzy. — Musiał spędzić prawie cały tydzień w skrzydle szpitalnym.
CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023