Ostrzeżenie: wzmianki o krwi, śmierći/umieraniu
--
— Nie mogę uwierzyć, że to robimy. — Syknął cicho Syriusz, gdy wraz z Jamesem wchodzili po schodach prowadzących do drzwi numeru dwunastego na Grimmauld Place. James znał chłopca lepiej niż sam siebie, a sam fakt, że przybył tu by ratować swoje rodzeństwo, dawał mu do zrozumienia, że bez względu na wszystko, wciąż kochał Regulusa i Lacertę.
Spali spokojnie w swoich łóżkach, kiedy przerażający skrzat domowy pojawił się u ich stóp z pospiesznym listem i łzami w oczach. Syriusz rozpoznał go jako Stworka, skrzata jego rodziców i nie ufał listowi. Powiedział Jamesowi, żeby to zignorował i wrócił do snu, ale nie taką osobą był James Potter.
Zostawił krótką notatkę swoim rodzicom, aby powiadomić ich, że polecieli na miotłach do Londynu. Na szczęście, oboje byli pełnoletni i mogli legalnie czarować poza szkołą, rzucając wokół nich zaklęcie wyciszające.
— Więc.. — Powiedział, nie czując się tak odważnie, gdy był tuż przed drzwiami — Po prostu je otworzymy?
— W ten sposób dostajesz się do domu, James. — Warknął Syriusz, przekręcając gałkę i wskakując do środka, podczas gdy James wzdrygnął się.
Mogło być milion zaklęć na tej cholernej gałce!
Grimmauld Place było czystsze, niż sobie wyobrażał, ale z drugiej strony zawsze myślał o jednym z tych nawiedzonych domów mugoli. Był tak ciemny i pokręcony, jak myślał. Zasłony poruszały się z różnymi twarzami szkieletów. Portrety wpatrywały się w otwarte drzwi ze ściągniętymi minami, a poćwiartowane głowy poprzednich skrzatów domowych zdawały się patrzeć prosto na niego.
— To tutaj dorastaliście wy troje.. — Wyszeptał, macając w kieszeni pelerynę-niewidkę. Potrzebował jej dla młodszej dwójki, ponieważ nie mogli czarować. Różdżkę mocno trzymał w drugiej dłoni.
— Po prostu wynośmy się stąd tak szybko, jak tylko możemy. — Syriusz miał bladą twarz, kiedy zaczęli wspinać się po schodach prowadzących na czwarte piętro. Lata skradania się zrobiły im dobrze, ponieważ wiedział dokładnie, które miejsca skrzypiały, a James naśladował każdy jego krok. Szli bardzo lekko po trzecim piętrze, gdzie mieszkali jego rodzice, szepcząc po pokoju zaklęcie wyciszające, żeby nic nie słyszeli.
Nadal czuli się nieswojo, twierdząc że są zbyt głośno. Nie chcieli ryzykować, szybko docierając do najwyższego podestu. Było troje drzwi z imieniem każdego rodzeństwa wyhaftowanym z przodu. Syriusz podszedł do swoich, śledząc litery z niemal smutnym wyrazem twarzy, zanim podszedł do drzwi swojego brata.
Jego ręka zawisła nad gałką, nie dotykając jej do końca. — Co robisz? Otwórz je. — Szepnął James.
— Jeśli go dotkniemy.. — Syknął — Zostaniemy porażeni prądem.
Syriusz wymamrotał przeciw-zaklęcie, po czym kazał Jamesowi je przetestować, ponieważ był zirytowany swoim partnerem. Na szczęście zadziałało i otworzyli skrzypiące drzwi do ciemnego pokoju. Przypominał akademik Slytherinu, a jedna ze ścian, która była kiedyś otynkowana nagłówkami Voldemorta, teraz była niechlujnie zamalowana początkiem feniksa. Zasłony łóżka były zaciągnięte, gdy szli do przodu.
— Reg. — Wyszeptał James, nie chcąc wystraszyć chłopca. — Reg?
Odsunął zasłonę tylko po to, by otrzymać kopniaka w nos. Zatoczył się do tyłu, łapiąc się za nos. Z pewnością został złamany, gdy krew zaczęła spływać mu po twarzy.

CZYTASZ
𝐋𝐚𝐜𝐞𝐫𝐭𝐚 𝐁𝐥𝐚𝐜𝐤 -- 𝘑𝘢𝘮𝘦𝘴 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 --
FanfictionPo odejściu Syriusza z Grimmauld Place, Lacerta Black została sama... well as alone as one could be with James Potter on your heels. Rok 6 - Koniec wojny. [TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @O_flower_O 05.01.2022-06.10.2023