Weszłyśmy, oczywiście spóźnione, na hol łapiąc kontakt wzrokowy z naszą wychowawczynią.
-Mamy przejebane-szepnęła Di.
-Po całości-przyznałam-Idziemy?
Po co słuchać nudnych kazań? Znowu to samo, ta sama gadka, ta sama klasa no i wiadomo, że wSzYsCy się cieszą na powrót do szkoły...ah szkoda, że nikt jej nie podpalił.
Stanęłyśmy pod ścianą i powoli, bez zwracania na siebie uwagi, kiedy nikt nie patrzył, przeszłyśmy na drugą stronę, kierując się pod nasze szafki.
-To się, kurwa, nie dzieje-wkurzyłam się-mówiłaś coś o ignorowaniu jej DJ, tak?
Na mojej szafce widniał wielki i czerwony napis "1:0 LOOOSER:*"
-Ewidentnie trzeba zmienić ten plan-przyznała-mam śmierdzioszka.
Spojrzałyśmy na siebie znacząco i wiedząc, że mamy mało czasu powędrowałyśmy pod, jak się okazało, zamkniętą salę.
-Cholera...-zaklęłam, ciągnąc za klamkę.
-Daj mi chwilę-powiedziała blondynka i puściła się biegiem w głąb korytarza.
-No gdzie ty...ugh-usiadłam zrezygnowana pod salą na ławce.
No to chyba nici z punktu dla mnie.
Ledwo zdążyłam wyjąć telefon i wejść na Instagrama, Hansen była z powrotem. Pomachała mi kluczem przed twarzą.
-Jesteś genialna-pokręciłam głową z uśmiechem i wstałam.
-Wiem-odpowiedziała, odkluczając drzwi.
Wpadłyśmy jak poparzone do środka. Ja pobiegłam po krzesło, a Di wyjęła tak zwanego, oczywiście przez nią, śmierdzioszka.
-I skromna-dodałam, podsuwając jej krzesło pod lekko uchylone drzwi-jesteś wyższa, masz ułatwione zadanie-dodałam.
-A miałam sobie odpuścić problemy-westchnęła, wchodząc na krzesło.
-Twoim największym problemem jest przyjaźń ze mną-stwierdziłam.
Co prawda spojrzała na mnie z lekkim niezrozumieniem, a może bardziej szokiem, nie wiem, ciężko stwierdzić. W każdym bądź razie, przecież obie wiemy, że to prawda. Tyle razy jej się dostało tylko przez samą przyjaźń ze mną, że aż mi głupio.
-Wrócimy jeszcze do tego, Lo...-oznajmiła, układając śmierdzioszka na drzwiach, a mnie ścisnęło w żołądku na skrót jakiego użyła. Postanowiłam jednak to przemilczeć.
-Co w ogóle tym razem tam wrzuciłaś?-spytałam, odkładając krzesło na miejsce.
-Cóż...Karla będzie ciastem-powiedziała i zabawnie poruszyła brwiami, przez co zaczęłyśmy się śmiać.
Upewniając się, że wszystko jest jak należy, wyszłyśmy oknem i pobiegłyśmy z powrotem na hol. Dyrektor właśnie skończył jakże ciekawą przemowę, a uczniowie ruszyli do swoich klas.
-Idealnie-zaśmiałam się lekko-zaraz pożałuje, że w ogóle śmiała dotknąć mojej szafki.
-A my wylądujemy na dywaniku-dopowiedziała i zaczęła przepychać się na sam początek, a ja za nią.
Musiałam to zobaczyć.
-Pewnie tak, ale hej, czujesz wyrzuty sumienia?-spytałam, podbiegając do niej.
-Jasne, że nie-przyjaciółka wzruszyła ramionami-zasłużyła.
Stanęłyśmy najbliżej jak się dało, tak, aby dokładnie wszystko widzieć. Karla nawet nie pokusiła się o to, żeby choćby ze spojrzenia naszej wychowawczyni wywnioskować, czy może już wchodzić. Cóż, to była oczywista oczywistość. Od razu popchnęła z impetem drzwi, a ja już widziałam jak ten jej uśmieszek blednie.