11.

857 32 35
                                    

Obudziłam się, ale wcale tego nie chciałam. Jeszcze chyba nigdy tak dobrze mi się nie spało. Było mi tak wygodnie i tak cieplutko w jej ramionach. Zostawiając zamknięte oczy zaciągnęłam się jej zapachem. Wtuliłam się w nią jeszcze bardziej wsłuchując się w jej miarowe bicie serca.

Mogłabym budzić się tak już zawsze...zaraz, zaraz..

Odzyskując trzeźwość umysłu natychmiast się od niej odsunęłam. A raczej odskoczyłam. Tak, to bardziej adekwatne słowo. Po prostu od niej odskoczyłam, gwałtownie się podnosząc.

-Woah, spokojnie-zaśmiała się brunetka-no co jest? Aż taka straszna jestem?

Ani trochę nie udzielał mi się jej dobry humor.

-A ty gdzie?-spytałam, kiedy Camila chwyciła koc i skierowała się w stronę drzwi.

-No...tak jakby niespodziewanie goście moich rodziców zostają na noc, więc pokój gościnny jest zajęty-tłumaczyła chwytając już za klamkę-więc jeśli to nie problem to śpij tu, a ja pójdę na kanapę.

-No chyba sobie ze mnie żartujesz-odparłam-nie będę cię przecież "wyrzucać" z twojego własnego pokoju.

-Sama wychodzę?-dziewczyna zaśmiała się lekko-jesteś gościem.

-No właśnie-przytaknęłam-i to w dodatku nieproszonym. To ja powinnam spać na kanapie.

-Nie przesadzaj-rzuciła-właśnie z racji, że jesteś gościem i wcale nie nieproszonym to będziesz spać tutaj, w moim łóżku-dalej stawiała na swoim.

-Nie-założyłam ręce na piersi.

-Tak Lauren.

-Nie Camila-przedrzeźniłam ją.

-Tak.

-Nie.

-Tak.

-To śpij ze mną...

-Co?-rzuciła niemalże od razu, a ja chyba właśnie spaliłam buraka.

To nie zabrzmiało dobrze.

A mina i wymalowane zdziwienie na twarzy brunetki tylko mnie w tym utwierdziło.

-W sensie...to znaczy-dlaczego się tak plączę?-po prostu połóżmy się razem i nie róbmy z tego takiej afery-w końcu się wysłowiłam.

Więc tak, to był mój pomysł, ale w życiu bym się nie spodziewała, że gdy się obudzę...ugh!

Po prostu jestem sobą załamana.

-Bawi cię to?-rzuciłam chłodno w jej stronę, na co od razu przybrała poważny wyraz twarzy i uniosła lekko ręce w górę-nie przeszkadzało ci to?

-A tobie tak?-odbiła piłeczkę, ale chyba szczerze ciekawa odpowiedzi.

-Oh, a jak myślisz?-spytałam wstając i ubierając moje dresy.

No jasne, że mi to, kurwa, przeszkadzało! 

Niecodziennie budzę się w objęciach wroga, kogoś kto zniszczył mi życie. I w dodatku mi się to podoba do cholery!

-Jakoś w nocy ci to nie przeszkadzało-stwierdziła z przekąsem-sama się przysunęłaś i przytuliłaś-oznajmiła, kiedy spojrzałam w jej stronę. Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.

-Mogę jakąś bluzę?-spytałam, aby zmienić temat.

-Jasne-powiedziała i podeszła do szafy, wyjmując jedną-trzymaj.

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz