Widziałam wahanie w oczach trenera. Po tym jak przeze mnie straciliśmy masę punktów i jak go wyśmiałam, wróciłam na boisko i prosiłam, żeby pozwolił mi wejść. Wcale mnie to nie zdziwiło, że jednak się nie zgodził. Usiadłam zrezygnowana na ławce i obserwowałam rozwój meczu. Odrobiliśmy sporo punktów. Te 10 minut było nasze. Problem w tym, że zaraz ostatnia część meczu, a drużyna przeciwna odbiegała od nas o 17 punktów.
Krótko mówiąc, byliśmy w dupie.
Razem z końcem trzeciej kwarty i rozpoczęciem dwuminutowej przerwy przed kolejną, do akcji wkroczył sam kapitan drużyny.
-Trenerze, Lauren musi wejść-oznajmił Zayn, spoglądając na mnie. Spojrzałam na niego trochę zdziwiona, ale doceniłam to lekkim uśmiechem.
-Oczywiście, jeśli marzy ci się strata kolejnych punktów to nie widzę przeszkód-odparł uszczypliwie mężczyzna.
-Ręczę za nią-odpowiedział pewny swego i usiadł obok mnie na ławce-jeśli ona nie wejdzie ja także.
-Jeszcze przed chwilą sama nie chciała i poszła kij wie gdzie-odparł nadal nieugięty.
-Ale teraz tu siedzi i jest gotowa aby wejść-chłopak pozostawał przy swoim-Dwóch najlepszych zawodników siedzi na ławce, więc jeśli przegramy, to będzie to trenera wina.
Czekałam na rozwój sytuacji, ale wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby jednak Hawting nie posłuchał Malika i czekał aż ten zmięknie, koniec końców wchodząc samotnie na boisko. Spojrzał jednak na nas z lekkim wahaniem, doskonale zdając sobie sprawę, że kapitan miał rację. Nie mógł sobie pozwolić, aby akurat teraz nie wystawić tak dobrych zawodników. Bylibyśmy bez szans gdyby choć jeden z nas nie wszedł.
-Dobra, wchodzicie oboje-rzucił zdenerwowany, że musiał odpuścić.
Zostało półtorej minuty przerwy, a w głowie krążyło tylko jedno pytanie. Jak odrobić tę stratę punktów?
-Dobra, nie takie rzeczy robiliśmy-stwierdził nagle Zayn-Co proponujesz?
-Ja?-odparłam od razu, okręcając się w jego stronę.
-A kto jak nie ty?-odrzucił i się uśmiechnął.
Kolejna osoba, która mnie docenia i widzi we mnie nadzieję, a ja sama nadal nie potrafię.
-W 10 minut nie damy rady wygrać...-zaczęłam, kiedy szybko zwołaliśmy do nas całą drużynę.
-Powiedz coś, czego nie wiemy-rzucił Hawting, ale go zignorowałam.
Nie mamy na to czasu.
-Więc musimy doprowadzić do dogrywki-dokończyłam-Odrabianie 17 punktów w 15 minut brzmi lepiej niż w 10, mam rację?-spojrzałam wymownie na trenera, a później na Malika-Dajesz mi wolną rękę?
-Rób, co musisz-zapewnił-Teraz ty jesteś kapitanem.
-Dobra, więc widzę to tak...-wzięłam głęboki wdech i rozejrzałam się po zawodnikach-Psychol będziesz centrem, Vives jako niski skrzydłowy, a Malik silny...Liam ty wchodzisz jako rzucający obrońca, ja rozgrywający.
-Nigdy nie graliście na takich pozycjach, to nie ma sensu, spalicie się-swoją jakże potrzebną gadkę zaczął nasz trener, ale ja tylko uśmiechnęłam się.
-To posłuchaj tego-rzuciłam-w dogrywce Loui wchodzisz za mnie, a Cukierek za Liama.
-Zwariowałaś do reszty!-zbulwersował się.
-Ja jej ufam, więc tak zrobimy-Zayn ponownie stanął za mną i posłał mi nikły uśmiech.
Może i zrobiłam performance, ale uważałam go za słuszny. Zauważyłam, że Louis dobrze ogarnia co się dzieje na boisku. Jest skupiony i precyzyjny. Myślę, że jako rogrywający sprawdzi się lepiej niż niski skrzydłowy. Może i Harry doskonale radzi sobie jako środkowy, ale równie rzadko co przepuszcza przeciwnika, oddaje też niecelne rzuty. To może być nasz klucz do zwycięstwa w dogrywce. Liam świetnie rzuca, to fakt, ale jeszcze lepiej broni. Oby tak samo robił to jako center. Lu jako rozgrywający to dobra decyzja, ale nadal uważam, że stać ją na więcej. Na pozycji niskiego skrzydłowego sprawdzi się idealnie, natomiast silnym skrzydłowym nie mógłbyć nikt inny jak Malik. Mi więc został rozgrywający.