15.

751 33 27
                                    

Mamy tysiąc odsłon🙈 Dziękuję❤️

Obudziłam się nadal czując się pijana. Kręciło mi się w głowie, ból nie ustawał, a kiedy wstawałam prawie zaliczyłam glebę. Pijackim krokiem zeszłam do kuchni i chwyciłam butelkę wody wypijając od razu prawie połowę. Czułam się jak na karuzeli i jeszcze dokładnie nie ogarniałam rzeczywistości. Wzięłam resztę wody ze sobą i po drodze jeszcze leki przeciwbólowe. W drodze do swojego pokoju zdążyłam już dwie połknąć. Resztę położyłam na szafkę obok łóżka i biorąc jeszcze łyk wody, odłożyłam butelkę obok tabletek.

Rano sobie za to podziękuję.

Wzięłam swój telefon do ręki, którego o dziwo nie zgubiłam i spojrzałam na godzinę-4.55. Podłączyłam go do ładowarki i rzuciłam się z powrotem na łóżko. Odpłynęłam bardzo szybko.

Dopiero gdy obudziłam się już rano, a przynajmniej tak wnioskuję z widoku zza okna, dotarło do mnie logiczne myślenie.

Skąd ja się niby wzięłam w swoim domu?

Jedyne co pamiętałam po rozmowie z psycholem, to te nieszczęsne zadanie, a potem mam tylko jakieś przebłyski.
To znaczy delikatne dłonie na mojej talii, anielski uspokajający głos, zmartwione spojrzenie mojej dłużniczki, dłoń delikatnie głaskająca mój policzek, gdy usypiałam na jej ramieniu. No i te hipnotyzujące dwie czekoladki...

Ktoś pomógł mi się wyrzygać, pozbierał mnie, doprowadził do porządku i zawiózł bezpiecznie do domu, gdzie również mnie przebrał i położył spać.

Dlaczego powiedziałam "ktoś"? Otóż, to jest niemożliwe, żeby to była pani idealna, jak może się wydaje. Nie ma jej od tygodnia, nie odpisuje, nikt jej nie widział i tak nagle w dodatku bezinteresownie by mi pomogła? Naprawdę musiałam się nieźle nawalić, że z mojego wczorajszego bohatera wyimaginowałam sobie Camilę.

Tak jak to stwierdziłam w nocy, podziękowałam sobie w duchu za wypicie tej cholernej wody i wzięcie tabletek. Czułam się o niebo lepiej. Teraz też od razu wzięłam kolejne dwie i wypiłam do końca pozostawioną tutaj przeze mnie wodę.

Sprawdziłam godzinę, była 11.28. Napisałam do Dinah z pytaniem czy żyje i odpisałam na naszym grupowym chacie z DJ i Ally na ich wcześniejsze wiadomości. Weszłam też od razu na Instagrama i zaczęłam przeglądać główną. Nagle coś mnie podkusiło i weszłam w konwersacje z Cabello, a raczej moją jedną wiadomość do niej. Momentalnie dostałam zawału.

Odczytano 1.27

Chociaż...czym się tu w ogóle cieszyć? Przecież nie odpisała, nie dała znaku życia, nadal nie wiem co się z nią dzieje.

Ale odczytała.

Czy to nie wystarczający znak? Chyba żyje. I chyba o to mi właśnie chodziło tak?

Mam nadzieję, że tak. Tylko o to.

Przeglądnęłam na szybko jej profil, na którym szczerze powiedziawszy, nigdy wcześniej nie byłam. Miała ładne zdjęcia, bardzo ładne, a polubienia i komentarze tylko to potwierdzały. Gdy tak scrollowałam jej fotki, natknęłam się na coś ciekawego.

Czemu ciekawego? Byłam tam chyba ja i oczywiście Camila. Dlaczego "chyba"? Dlatego, że stałam tyłem. Ale tak, po chwilowym przyglądaniu się to rzeczywiście byłam ja. Na tym zdjęciu miałyśmy może z 5 lat. Obie stałyśmy tyłem, z tym, że Camila miała głowę okręconą w moją stronę. Trzymałyśmy się za ręce. Brunetka uśmiechała się, a na ramionach miała moją bluzę.

Pamiętam ten dzień jak dziś. Razem z przedszkolankami wyszliśmy na dwór, a my jak zwykle trzymałyśmy się razem, idąc za rękę. W pewnym momencie Camili zrobiło się zimno, a ja jak prawdziwy gentelman, a w zasadzie gentelwoman, oddałam jej swoją bluzę. Dostałam też od niej kwiatka, ale niestety nie widać go na tym zdjęciu. Pani Cabello wtedy po nas przyszła i widząc nas razem, postanowiła zrobić nam oto to cudo swoim telefonem. Ale dlaczego Camila to wstawiła?

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz