Pierwszy raz od dawna obudziłam się z uśmiechem na ustach wiedząc, że wszystko jest tak, jak powinno.
Nic nie było w stanie zepsuć mojego dobrego humoru.
Wstałam, nie zdając sobie nawet sprawy, że można go jeszcze bardziej poprawić. Ale kiedy zobaczyłam moją mamę, również szczęśliwą, robiącą gofry, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i szybko pozbyłam się łzy z kącika mojego oka.
Łzy szczęścia.
-Gofry na śniadanie?-spytałam rozbawiona podchodząc bliżej.
-Dlaczego nie?-wzruszyła lekko ramionami i na chwilę zniknęła w salonie-Proszę, ktoś ci kwiaty przysłał-oznajmiła z uśmiechem.
-Mi?-rzuciłam w zdziwieniu i wzięłam od niej bukiet róż.
Bukiet czerwonych róż z jedną zieloną.
Przygryzłam lekko wargę czując, że już dawno jestem czerwoniutka jak te kwiaty.
Ten dzień nie mógł się zacząć lepiej.
Chwyciłam do ręki karteczkę, która znajdowała się w środku i rozłożyłam ją. Oczywiście najpierw sprawdziłam czy moja rodzicielka nie zagląda mi przypadkiem przez ramię.
Jedyna wyjątkowa<3
-Pójdę włożyć do wazonu-oznajmiłam i chowając kartkę, udałam się do swojego pokoju na górze. Po drodze zachwycałam się pięknym oraz delikatnym zapachem kwiatów.
[Lolo🍌💕]: Aż tak te zielone różyczki są wyjątkowe, że musisz im to pisać?🤨
Wysłałam jej wiadomość zaraz po tym, jak bukiet wylądował na szafce w wazonie. Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
[Camz🙈💕]: Przecież wiesz, że chodziło o ciebie głuptasie😅
Zaśmiałam się lekko pod nosem i nic nie odpisując, zrobiłam kilka fotek. Jedną z nich jej później wysłałam i podziękowałam, na co znowu odpalił się w niej tryb niespełnionego poety romantyka.
Choć muszę przyznać, że jest to jeden z moich ulubionych.
Zeszłam do mojej mamy, z którą w bardzo sympatycznej atmosferze zjadłyśmy przyrządzone przez nią gofry.
Tak jak kiedyś.
Spakowałam potrzebne mi rzeczy do szkoły, cały czas przekonując samą siebie, że to nie jest tylko sen. Czułam się tak, jakby ktoś zdjął mi cały ciężar z barków i mogłabym zacząć latać. Niesamowite uczucie.
Mama podwiozła mnie pod szkołę, co było pozytywnym zdziwieniem, gdyż sama z siebie to zaproponowała, a nigdzie dzisiaj miała nie jechać.
Tak więc miło, nawet bardzo.
Jadąc, świetnie się bawiłyśmy, śmiejąc się i prowadząc naprawdę luźną, i przyjemną konwersację.
Nie wiem co jej się stało, naprawdę. Z początku nie byłam co do tego przekonana, ale jak już wspomniałam, nienawidzę tego w sobie, że tak szybko przyzwyczajam i przywiązuję się do ludzi. Jeśli to się zepsuje, będę zawiedziona, ale dlaczego by miało? Zrobię wszystko, żeby zostało tak, jak jest teraz. Chciałabym zapomnieć o tym, co było i iść dalej. Cały czas marzyłam o otworzeniu nowego rozdziału w życiu, ale bez zakończenia starego się nie dało. Czy w końcu udało się go domknąć?
-Miłego dnia!-zawołała za mną kobieta, kiedy wyszłam już z auta.
-Nawzajem!-odparłam, znowu nie mogąc zrozumieć, jak to jest możliwe.