69.

425 29 4
                                    

Już wieczorem byłyśmy spakowane i gotowe na wyjazd z samego rana. Byłam wdzięczna dziewczynom, że moje rzeczy również spakowały i wzięły od Ally. Cieszyłam się, że nie muszę tam wracać. Mogłam leżeć i przytulać się do brunetki o nic się nie martwiąc, choć nadal do mnie nie docierało jak to możliwe, że Ally nam to zrobiła. Z jednej strony chciałam wiedzieć dlaczego, ale równocześnie nie miałam ochoty jej widzieć. Czułam się po prostu zdradzona. W jakimś sensie nawet podziwiałam blondynkę, że tak długo wytrzymała o niczym nie mówiąc. Zastanawiałam się też czy w ogóle sama z siebie kiedykolwiek by o tym powiedziała. Nie rozumiałam jak można być tak dwulicowym. Całą noc nie spałam wiercąc się i zmieniając co chwilę pozycję, a nad ranem widząc wschód słońca zza oknem wyszłam na balkon. Nie wiedziałam co dalej, nie miałam pojęcia co robić, nie chciałam nawet wiedzieć co jeszcze ma dla mnie przygotowane życie. Zwyczajnie już mnie to męczyło.

-Tutaj jesteś-usłyszałam za sobą wypowiedziane z ulgą słowa Camili. Usiadła obok i założyła na moje ramiona swoją bluzę.

-Nie mogłam spać-odparłam, układając głowę na jej ramieniu-Dinah już wstała? Chyba powinnam z nią porozmawiać.

-O dziwo tak, zajęła łazienkę, bo przecież królowa musi błyszczeć nawet w podróży samochodem-zaśmiała się lekko, okręcając się tak abym wygodnie mogła ułożyć się w jej ramionach. Od razu poczułam się spokojniesza i przymknęłam oczy. Uwielbiałam to jak wpływała na mnie ta dziewczyna-Coś się stało? Chcesz pogadać?

-DJ pewnie będzie udawać, że nic, ale wiem, że zabolały ją moje słowa. W końcu zarzuciłam jej, że też o wszystkim wiedziała, a wcale tak nie myślę. Nawet po tym wszystkim jej ufam, chcę by wiedziała-powiedziałam, wtulając się w brunetkę i chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.

-Wie o tym, ale jeśli masz się poczuć lepiej to nie zwlekaj-odparła składając buziaka na mojej głowie. Skoro tak mówiła to rzeczywiście tak musiało być. Byłam pewna, że kiedy wyszły przedwczoraj z pokoju to o tym rozmawiały. Znając Dinah streściła szczegółowo brunetce co się działo, wyrzucając przy tym całą swoją frustrację na tę sytuację.

-Nie chcę przeszkadzać, ale zrobiłam śniadanie-oznajmiła Bella zaglądając do nas na balkon.

-Dzięki, już idziemy-zwróciła się do niej Camila-Tak kochanie, musisz coś zjeść. Na mnie to nie działa-zaśmiała się widząc moje spojrzenie i wstała podając mi rękę.

To prawda, nie odpuściły mi. Zjadłam grzecznie wszystko co miałam na talerzu i wypiłam swój ulubiony waniliowy napój. Cieszyłam się na tę kawę bardziej niż małe dziecko na zabawkę, co wszystkich rozbawiło. Uśmiechnęłam się widząc jak Camila dopakowuje jej cały słoiczek do torby.

-Wszystko macie?-upewniała się gosposia podając jeszcze Dinah zapakowane tosty na drogę-To miłego wyjazdu. Dajcie znać jak będziecie na miejscu, dobrze?-poprosiła, kiedy dziewczyny twierdząco odpowiedziały na jej poprzednie pytanie.

-Oczywiście, dzięki za pomoc-Camila przytuliła kobietę i spojrzała po nas-No, zbieramy się wycieczka.

Podróż do domku letniskowego rodziców brunetki minęła dość szybko i w naprawdę dobrej atmosferze. Od razu jak dojechałyśmy na miejsce, żadna nawet nie pomyślała o rozpakowaniu rzeczy, tylko ruszyłyśmy nad jezioro. Śmiejąc się i wygłupiając doczekałyśmy tam wieczora. Usiadłyśmy na molo i popijałyśmy drinki podane przez najlepszą barmankę jaką znam. DJ wcale nie kryła przy tym swojej jakże skromnej natury, przyjmując komplementy z ogromnym uśmiechem.

-Kogoś tu chyba schłodzić trzeba-rzuciła Camila do blondynki i zabierając jej szkło z ręki zrzuciła ją do wody przy drobnej pomocy Normani. Dinah wynurzyła się i zawtórowała nam swoich śmiechem. Pokręciła głową, przetarła oczy i pociągnęła Camilę w swoją stronę, jeszcze głośniej się śmiejąc, gdy wpadła zaraz obok niej pod taflę jeziora.

-Wybacz, myślałam, że mówisz o sobie-oznajmiła, kiedy ta wypłynęła i zajęta była odgarnianiem mokrych włosów z twarzy.

-Ups-zaśmiała się Normani i mnie wrzucając do wody. Bardziej żal mi jednak było mojego drinka, którego zawartość się rozlała. Brunetka była jednak szybsza i zanim o tym
pomyślałyśmy, sama zeskoczyła i znalazła się koło nas. Zaczęłyśmy się chlapać i gonić, jak małe dzieci. A kiedy i to nam się znudziło, Dinah pobiegła po piłkę, którą odbijałyśmy dopóki nie zrobiło się ciemno i zimno. Roześmiane i pijane poszłyśmy przebrać się w suche ciuchy, aby ponownie wyjść na dwór. Do samiutkiego rana z głośników leciała muzyka, a my dobrze się bawiąc w swoim towarzystwie korzystałyśmy z czasu dla siebie.

Należało nam się trochę odpoczynku i spokoju. Naprawdę cieszyłam się, że spędzimy razem chociaż te kilka dni niczym innym się nie martwiąc. Na to jeszcze przyjdzie czas, więc bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia wyłączyłam telefon, który przez swoje połączenia stale przeszkadzał. Przyjechałyśmy chcąc odciąć się choć na chwilę od rzeczywistości, nie miałam zamiar tego psuć. Wróciłam na taras, gdzie Dinah żywo gestykulując opowiadała o czymś Camili, która z ledwo otwartymi oczami próbowała jej słuchać. Zaśmiałam się, a jeszcze bardziej zauważając Normani, która przegrała tę nierówną walkę i, choć w niewygodnej pozycji na krześle, smacznie spała.

-Dinah, już po wschodzie, daj im odespać-podeszłam od tyłu do Camili, aby mogła się o mnie oprzeć. Objęłam dziewczynę, która niemalże od razu zasnęła w moich ramionach. DJ rozejrzała się wokół siebie, jakby informacja o poranku nieźle ją zdziwiła, potem zmarszczyła czoło i dopijając swojego drinka weszła do domku.

-Czerwony czy fioletowy?-rzuciła wracając na taras z dwiema tubkami farby do włosów i dumnym uśmiechem-Tylko mi nie mów, że pasujesz, bo się obrażę. Długo na to czekałam.

-Ty weź fioletowy, a mi daj czerwony-zaśmiałam się i schyliłam po farbę, której nie dałam rady złapać. Blondynka ucieszyła się jak małe dziecko i od razu przystąpiła do działania, rezygnując nawet z rękawiczek, których w swoim stanie nie umiała założyć.

-Jak dobrze, że wróciłaś-podeszła do mnie po skończonej robocie i przytuliła, po czym ubrudziła mój nos farbą. Wylałam trochę tej czerwonej na swoją rękę, by się jej odwinąć, więc zaczęła uciekać-To nie fair...jestem bardziej pijana!-zawołała zbierając się po wywrotce, z której się śmiałyśmy.

-Sama zaczęłaś!-odparłam i na tyle szybko na ile tylko pozwalał alkohol w moich żyłach ruszyłam za nią.
Zdecydowanie mi też brakowało jej i naszych dziecinnych wygłupów. To byłoby straszne gdyby kiedyś jej zabrakło. Doceniałam naszą przyjaźń dużo bardziej, niż mogłabym przyznać.

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz