75.

393 27 13
                                    

Do końca tygodnia zostałam w domu. Po raz pierwszy powiedziałam mamie prawdę, którą był brak sił i złe samopoczucie spowodowane tymi ciągłymi kłótniami i tajemnicami. Wzięła urlop w pracy, by być ze mną i móc poprawiać mi humor. Z każdym dniem cieszyłam się coraz bardziej z podjętej decyzji powrotu do domu. Nigdy nie było tak dobrze jak teraz od śmierci taty.

-Pójdę zobaczyć-oznajmiła kobieta słysząc dzwonek do drzwi. Oddała mi swoje pudełko lodów, z którego pozwoliłam sobie odrobinę podkraść. Dalej oglądałam jakąś głupią telenowelę w telewizji, która tak szczerze wcale mnie nie interesowała. Ale widząc jak mama się śmieje i pamiętając, że oglądaliśmy ją kiedyś w trójkę, to znaczy ja, mama i tata, śmiałam się razem z nią. Miała łzy w oczach ze śmiechu, a ja ze szczęścia jakie mnie przepełniało-Lo, kochanie, zanim cokolwiek powiesz i będziesz zła, że nie zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem, pamiętaj, że obiecałaś ją wysłuchać. Jakby co, jestem obok-powiedziała szybko, złapała swoje lody i zniknęła za drzwiami.

-Mamusia dobra rada? Nie za późno trochę na to?-spytała na wstępie brunetka, a ja zaśmiałam się sztucznie na jej słowa.

-Tylko po to przyszłaś?-rzuciłam owijając się szczelniej kocem-Camila, jak znowu zaczynasz o tym, że nie powinnam tu wracać, a moja mama jest złem wcielonym to możesz wyjść. Powtarzacie się.

-Przepraszam, po prostu dalej jej nie ufam-niepewnie usiadła obok mnie, wbijając wzrok w telewizor.

-Ale to nie znaczy, że możecie tak o niej mówić-odparłam pełna żalu. Mama naprawdę się starała, a ja jej kibicowałam. Chciałam żeby tym razem wyszło, a one zabijały we mnie na to nadzieję-Masz do niej problem, a nawet nie wiesz, że stanęła po twojej stronie. Złego słowa o tobie nie powiedziała. Mogłabym ją teraz zawołać, a zaczęłaby ciebie tłumaczyć. Naprawdę chce, żebyśmy się pogodziłyśmy.

-To miłe, ale chyba nie potrafię być jej wdzięczna, sama rozumiesz-nie powiedziała tego z przekonaniem, choć rozumiałam to bardziej niż chciałam. Sama nie potrafiłam, ale próbowałam. Po tylu latach szczerze jej na mnie zależało. Robiła wszystko dla mnie, nawet patrzyła na moją osobę zupełnie inaczej. Po śmierci taty, nie mieszkałam z nią. Rodzice Louisa z racji na bliskie stosunki z tymi moimi wzięli mnie do siebie i to u nich byłam przez jakiś czas. Dopiero gdy byłam starsza zrozumiałam, że po prostu nie chciała mnie widzieć, nie mogła na mnie patrzeć. Nigdy nie zapomnę tego wzroku pełnego bólu i żalu. Po raz pierwszy spojrzała na mnie zawiedziona i to do tego stopnia, że poczułam się niechciana. Minęło tak dużo czasu, tyle jej nie widziałam, byłam tylko dzieckiem, które straciło rodzica i potrzebowało trochę ciepła oraz troski od drugiego, a dostało same wyrzuty. Wtedy po raz pierwszy, w wieku 8 lat, poczułam, że jestem niepotrzebna. A teraz, w końcu spojrzała na mnie inaczej. Prawie tak, jak przed wypadkiem, dlatego próbuję i chcę w to brnąć.

-Będziemy rozmawiać o niej?-spytałam chcąc ją pospieszyć, bo ta rozmowa tylko niepotrzebnie zadawała mi ból.

-Chciałam...chciałam cię przeprosić i wyjaśnić-zatrzymała się na chwilę biorąc głęboki wdech.

-Co tu jest do wyjaśniania? Camila tu nawet nie chodzi o to, że mi nie powiedziałaś. Naprawdę rozumiem, że nie ma się czym chwalić i w ogóle, że możesz nie chcieć do tego wracać. Ale nawet nie zdajesz sobie sprawy jak rozjebały mnie twoje słowa. Jesteś dla mnie cholernie ważna i kiedy podważasz moje zaufanie do siebie, wątpisz w to kim dla mnie jesteś, to to zwyczajnie boli. I jestem w stanie cię zrozumieć, ale nie kiedy rzucasz tak bolesne słowa, a sama o wielu rzeczach mi nie powiedziałaś. Rozchodzi się tylko o to, Camila, że potrafiłaś mnie rozjebać, samej nie zachowując się lepiej. Nic więcej.

-Naprawdę przepraszam, Lo. Też jesteś dla mnie ważna, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo-położyła dłoń na tej mojej, z czym nie walczyłam. Pozwoliłam jej wziąć mnie za rękę, nawet samej wzmacniając uścisk.

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz