Wf...
Chyba nie muszę mówić nic więcej?
Chciałam już powiedzieć nauczycielowi, że mam okres, ale DJ przyszła z dobrymi wieściami.
-Zagramy w kosza!-zawołała, otwierając na oścież drzwi od szatni niezbyt przejmując się tym, że niektórzy zaczęli się już przebierać.
-No w końcu-odpowiedziałam-już myślałam, że siatkówka będzie nas nękać od początku roku.
Nienawidziłam siatkówki. Naprawdę nie ogarniałam jak można w to grać. W sensie no dobra, nikomu nie bronię, niech każdy robi co chce. Ale ja po prostu nie umiem i chyba tak już zostanie.
Ktoś w końcu się odezwał, żeby Di zamknęła drzwi. Ta przewróciła oczami i chciała coś powiedzieć, ale Cabello ją wyprzedziła.
-Właśnie Di, trochę prywatności nie zaszkodzi-rzuciła, a ja mimowolnie na nią spojrzałam.
Stała bez koszulki w samym staniku i przebranych już legginsach. Włosy miała związane w niedbałego koka.
Okej, trzeba jej przyznać, że figurę ma niezłą.
Pieprzona pani idealna.
-A co, ktoś nie wie jak pępek wygląda?-spytała sarkastycznie Hansen, nawiązując do tego, że brunetka nie miała właśnie koszulki-Dobra, już zamykam, bo jeszcze zaraz będzie, że ktoś, nie daj Boże, kolano zobaczył. No trauma do końca życia.
Jak powiedziała tak zrobiła. Wiem, bo słyszałam. A nie widziałam, bo...
-Nadal twierdzisz, że za dużo sobie wyobrażam?-spytała mnie Dinah, kiedy znalazła się na tyle blisko, że tylko ja ją słyszałam-Wgapiasz się w nią jak w jakąś wyrocznię.
Bo może nią jest?
Chyba nie raz już wspomniałam, że jej oczy są hipnotyzujące, prawda?
No to chyba muszę porządnie strzelić sobie mentalnego liścia.
-Tak, nadal tak twierdzę-oznajmiłam, przenosząc swoje spojrzenie na przyjaciółkę, ale szybko tego pożałowałam gdy zobaczyłam na niej wymalowanego lenny face'a.
Zignorowałam ją i zaczęłam się przebierać. Czy ona kiedyś sobie daruje? Wcześniej też czasem sobie tak żartowała, ale teraz to już chyba trochę przesadzała.
-Ekhem-ułyszałam nad sobą, kiedy wyjmowałam koszulkę-Lauren...
-Co znowu?-spytałam, prostując się i ściągając koszulkę.
-Pani idealna się gapi jak Reksio na szynkę-oznajmiła, na co od razu poczułam się nieswojo.
Jej spojrzenie zawsze mnie rozpraszało. Było w nim coś, co po prostu tak działało i nic nie mogłam z tym zrobić. A fakt, że stałam właśnie bez koszulki wcale nie pomagał.
-No i niech się gapi, pewnie zastanawia się jak jeszcze bardziej zepsuć mi życie-stwierdziłam, wzruszając ramionami.
W takim razie czemu się odwróciłam?
Z czystej ciekawości, Lauren...z czystej ciekawości.
Rzeczywiście pani idealna się na mnie patrzyła.
W sumie nie, Dinah miała rację. Ona się dosłownie wgapiała. Bez jakichkolwiek skrupułów. Zauważając, że na nią patrzę, uśmiechnęła się, a to oznaczało tylko jedno.
Coś już wymyśliła, a ja pewnie pożałuję, że w ogóle się urodziłam.
Dosłownie na moich oczach otaksowała mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Wróciła do moich oczu nadal z głupim uśmieszkiem.