33.

691 42 7
                                    

Wiecie co jest świetne w posiadaniu przyjaciół, którzy chodzą z tobą na imprezy?

Wspólny kac.

Siedziałyśmy z Mani na dole pijąc wodę oraz umierając. Nie chciało mi się wstawać, i to wcale nie przez brunetkę śpiącą w moich ramionach, jednak ból wygrał. Poszłam więc na poszukiwania jakiś tabletek. Okazało się, że jak zwykle Ally o wszystkim pomyślała, a oprócz leków wzięła jeszcze izotoniki. Dała je nam, sama idąc się jeszcze położyć. Było to już może jakieś 40 minut temu, a my siedząc sobie, rozmawiałyśmy na różne tematy.

-Umieram-usłyszałyśmy głos Dinah, która właśnie weszła do pomieszczenia.

-Nie pierwszy i nie ostatni raz-zaśmiałam się lekko i przesunęłam po blacie opakowaniem z lekami w jej stronę, które od razu wzięła.

Ekran mojego telefonu się podświetlił, więc wzięłam go do ręki, w celu upewnienia się, że to tylko znowu moja matka. Włączyłam go jeszcze wczoraj, nawet nie wiem po co. Pamiętam tylko, że go używałam. Odpowiedź znalazłam jak tylko go odblokowałam, bo nie zamknęłam konwersacji. Wysłałam mojej matce zdjęcie z imprezy. Wyłączyłam aplikację i popijając wodę sprawdziłam kto do mnie napisał.

Czekaj. Wróć. Wysłałam zdjęcie z imprezy do matki!?

Prawie zachłysnęłam się wodą, gdy to sobie uświadomiłam. W oka mgnieniu ponownie przełączyłam aplikacje i powiększyłam wysłane zdjęcie z nadzieją, że nie będzie tak źle.

Oczywiście, że nie, bo było jeszcze gorzej.

Ally piła, uwaga, prosto z butelki. Dinah z Mani się całowały. Mnie obejmowała Camila dając buziaka w policzek. Natomiast ja robiąc z ust dziubek i patrząc w stronę brunetki, pokazywałam środkowy palec do kamery. Obok Ally, na zdjęcie wkradł się Harry w opasce z tęczowymi uszkami.

Więcej gejozy na jednym zdjęciu nie mogło być.

A nie, jednak mogło.

Z tyłu uciął się Louis z jego równie ikoniczną, co uszkami Harry'ego, koszulką z tęczowym napisem "Miłość to jednak piękna rzecz".

A chciałam dziś wrócić do domu.

Patrzyłam na to i nie dowierzałam własnej głupocie, a Dinah w tym czasie wzięła mi telefon z ręki. Zgromiłam ją wzrokiem, kiedy się zaśmiała.

-Cudny coming out. W życiu lepszego nie widziałam-stwierdziła Mani, na co w duchu przyznałam jej rację.

-Widzisz? Same plusy-zaśmiała się lekko blondynka oddając mi telefon-a tak na poważnie to jak chcesz mogę wrócić z tobą. Może udałoby się...

-Nie DJ, dzięki, ale dam radę-wcięłam się, wybijając jej ten durny pomysł z głowy.

Nie chciałabym aby teraz widziała się z moją jakże super tolerancyjną matką. A już tym bardziej żeby się pokłóciły.

Wzięłam ponownie telefon do ręki i tym razem udało mi się bez zbędnych niespodzianek sprawdzić kto do mnie napisał.

Oh...Camila.

[Camz🙈💕]: Wiesz może, kto śmiał mi odebrać widok mojego cudu z rana?

[Camz🙈💕]: Gdzie uciekłaś?😫

[Camz🙈💕]: Lolooooo

[Camz🙈💕]: Chciałam się tylko przytulić😭😭😭

[Lolo🍌💕]: Nie mam pojęcia kto ci odebrał ten twój cud, ale ja jestem na dole z Norminah.

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz