61.

507 35 23
                                    

Pov Lauren

Oddając kartkę do rąk Pani Richardson, nie ukrywałam swojego szczęścia. Widząc jak patrzy na nią z wymalowanym zdziwieniem, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. W prawdzie zadbała o to, abym się cholernie natrudziła, a te zadania naprawdę nie były na poziomie naszego podręcznika, ale byłam pewna, że tym razem zdałam. Z uśmiechem wróciłam do swojej ławki, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam na korytarz jako ostatnia.

-Kiblujesz?-zawołała już z daleka Dinah siedząc na parapecie. Koło niej siedziała Camila, a w głębi korytarza widziałam Ally, która idąc, wesoło machała w naszą stronę.

-Chciałabyś-rzuciłam, podchodząc do nich-Nie ma opcji, że nie zdałam tego testu, więc jeszcze trochę się ze mną pomęczycie-oznajmiłam, opierając się o ścianę obok nich.

-Mówiłam Ci, że dasz radę-Camila uśmiechnęła się do mnie łagodnie.

-Miałaś rację, dzięki za pomoc-odparłam, odpowiadając również uśmiechem. Dinah spojrzała po nas niezrozumiale, zadając mi niemo milion pytań. Ja jednak wzruszyłam tylko delikatnie ramionami, cały czas czując pomiędzy nami napięcie.

To cholerne napięcie od momentu, w którym usłyszałam piosenkę Camili, zaśpiewaną przez nią, prosto do mnie. Słyszałam każde słowo dokładnie w swojej głowie. Nawet teraz. Nie potrafiłam się tego wyzbyć, non stop myślałam tylko o tej głupiej piosence. O bólu jaki w niej zawarła, rozczarowaniu jakie czuła i oczekiwaniach, których nie umiałam spełnić. To nie tak, że nie chciałam. Nie umiałam. Wiedziałam, czego ode mnie oczekiwała. Rozumiałam bardziej niż chciałam. To też mnie bolało, że ją zawiodłam. Też byłam sobą rozczarowana. Też byłam na siebie wściekła. To wcale nie tak, że po mnie to spłynęło. Czułam się źle ze świadomością, że zawiodłam kogoś tak ważnego. Starałam się, i jak zwykle wszystko schrzaniłam.

-Cześć misiaki moje-Ally podeszła do nas i po kolei uściskała. Czułam wzrok Dinah na sobie. Wiedziałam, że gdyby nie blondynka, na pewno by spytała. I na pewno spyta-Laur, jakaś dziewczyna, którą spotkałam po drodze przekazała mi, że dyrektor chciał cię widzieć.

-Nie patrzcie tak na mnie, nie mam pojęcia o co chodzi-powiedziałam wzruszając ramionami. Wzrok każdej z nich od razu padł na mnie po słowach Ally, zupełnie jakby przez cały czas któraś z nich nie była koło mnie. Wiedziałyby, gdyby coś się stało. Zresztą, od dłuższego czasu nie sprawiałam żadnych problemów. Myślałam, że dywaniki u dyrektora mam już za sobą.

-Pójdę z tobą-brunetka zsunęła się z parapetu i stanęła obok mnie. Wiedziałam, że to byłaby dobra okazja aby porozmawiać, ale nie byłam gotowa. Nie byłam w stanie niczego naprawiać, czując taką nienawiść i niechęć do swojej osoby. Wiedziałam, że cholernie ją zawiodłam i tyle wystarczyło, abym nie chciała ponownie się do niej zbliżać.

-Załatwię to sama-oznajmiłam i od razu ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora, aby uniknąć kolejnych pytań.

Co prawda okrężną drogą, ale w końcu dotarłam do celu. Trwała już lekcja, ale nie byłam w stanie powiedzieć jak długo. Może minęło kilka minut, a może kilkanaście. Ciężko było mi się nawet skupić w tym momencie. W końcu jednak przymknęłam oczy i wzięłam pare głębszych, dłuższych, spokojniejszych wdechów. Uniosłam rękę aby zapukać, co zdziwiło nawet mnie. Usłyszałam jednak głosy. Nic dziwnego, ale rozpoznałam je bez problemu. W sekundę zaczęłam żałować, że przyszłam tu sama oraz dziękować sobie, że jeszcze tam nie weszłam. Ucieszyłam się, że ten jeden raz miałam zamiar zapukać do drzwi. Okręciłam się na pięcie i szybko wyszłam ze szkoły.

-Zakładaj, bo się przeziębisz-po kilku minutach przyszła Dinah z moimi rzeczami. Widząc zerową reakcję z mojej strony, sama zarzuciła kurtkę na moje ramiona. Siedziałam w naszym miejscu, dokładnie w tym samym, w którym na początku roku chciałyśmy zapalić, w którym Camila zaczęła swoje podchody, i w którym prawie się pobiłyśmy-Co się stało? Chyba cię nie wyrzucili?

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz