32.

731 48 42
                                    

Dotarłyśmy na miejsce już w wyśmienitych humorach. Camila całą drogę udawała poważnego szofera w swoich przeciwsłonecznych okularach. Przez całą drogę próbowałam ją rozśmieszyć, ale skubana nieźle się trzymała. Czasem tylko się lekko uśmiechała.

-Z drogi, wiozę królową tej imprezy!-zawołała uchylając okno i zatrąbiła na ludzi stojących w bramie.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową-No co?-rzuciła i też w końcu się zaśmiała. Wjechała na tyły posiadłości Państwa Mendes i zaparkowała.

-Nic-wzruszyłam ramionami przyciszając jeszcze trochę muzykę-po prostu...to jak do mnie mówisz, czy co robisz jest...bardzo miłe i po prostu nowe. Nawet nie wiem jak mam reagować-przyznałam patrząc na swoje ręce bawiąc się przy tym palcami.

To raczej nic nowego, że nie czuję się ważna. Nie twierdzę, że Ally czy Dinah nie robią wszystkiego by tak było, ale z Camilą jest...nieco inaczej. Dużo inaczej, szczerze mówiąc. Przy niej czuję się zupełnie inaczej. Towarzyszą mi inne uczucia, inaczej na nią reaguję. Brunetka też zachowuje się trochę inaczej w stosunku do mnie.

Chciałabym wiedzieć, co oznacza to "inaczej".

Może po prostu widzi jak bardzo brakuje mi bliskości, miłości czy uwagi. Nikt nie był w stanie zaoferować mi tego tak szczerze, od serca i na zawsze. Nawet własna matka. W mojej głowie utworzyło się przekonanie, że zwyczajnie nie jest mi to potrzebne. Po prostu to naprawdę miłe i urocze jak brunetka stara mi się to zapewnić, i szczerze nawet nie chce mi się z tym walczyć. Już nie wspomnę o tym, że to jest takie...fajne. Nie no słabe określenie, wiem. Ale nie umiem tego opisać. Chodzi o to, że czuję się zupełnie inaczej, lepiej. Tak, czuję się dużo lepiej.

-Jak dla mnie to bardzo urocze, kiedy się zawstydzasz i rumienisz, więc proszę nie ucz się reagować na takie reczy-zaśmiała się-teraz też, buraku-puściła mi oczko i wyszła z auta, by po chwili otworzyć mi drzwi-zapraszam-wystawiła dłoń w moją stronę, a ja śmiejąc się chwyciłam ją i z jej pomocą wyszłam.

Camila zamknęła samochód i ruszyłyśmy pod rękę w stronę wejścia. Tam, zdziwione, dostrzegłyśmy nasze przyjaciółki.

Od kiedy Dinah umie wyrobić się na czas?

Podeszłyśmy i przywitałyśmy się z nimi. Dowiedziałyśmy się, że dziewczyny użyły zabiegu celowego wprowadzenia w błąd Hansen, wmawiając jej, że jesteśmy umówione na 19:30, a nie 21:00 i takim sposobem były pół godziny przed prawidłowym czasem.

-A wy co takie odwalone Camren?-rzuciła Normani w naszą stronę i nagle wszystkie zaczęły nam się przyglądać.

-Już na ślub gotowe-zaśmiała się Dinah-swój oczywiście.

-No nie wiem czy tak się ubiera do ślubu-stwierdziłam, ale blondyna machnęła ręką.

-Ty to już się nie wymądrzaj Jaguar-powiedziała i spojrzała na najniższą-Allysus ty jesteś błogosławiony, możesz udzielać ślubu, nie?

-Ja bym nie mogła?-rzuciła-Dinah, ja? Dawaj Biblię i lecimy!

No nienormalne.

-Będę druhną!-zawołała Mani.

-Ja będę!-przekrzykiwała ją Dinah.

-Obie będziecie-oznajmiła im Camila, a ja myślałam, że ją zabiję. Ale kiedy na nią spojrzałam, nie potrafiłam być nawet zła. Tak niewinnie się do mnie uśmiechała, że się nie dało.

No ale niestety, zaczęło się. Taniec szczęścia w wykonaniu naszych rąbniętych przyjaciółek.

-Gorz-ko! Gorz-ko!-Dinah w tej chwili totalnie postradała zmysły, a Mani i Ally po chwili do niej dołączyły.

Where are you? | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz