~ ☕️ • 21 • 📋 ~

219 15 0
                                    

Ta noc była...niczym największe marzenie. Hoseok nie miał zielonego pojęcia jakim cholernym cudem ułożył się w pozycji idealnej i jak do tego doszło, że żadna z jego kości pomimo zastania nie wysyłała jakichkolwiek impulsów bólu. Nie był pewien czy spał godzinę, dwie, pięć, dwanaście czy dwa dni, ale był idealnie wyspany i choć był niemal pewien, że nic mu się nie śniło, to stan spokoju jaki panował w jego umyśle aż zakrawał o granice nieprawdopodobieństwa. Naprawdę, ostatni raz tak dobrze spał chyba gdy jego mama była z nim w ciąży, aczkolwiek wtedy został obudzony, a dziś w końcu po licznych, męczących pobudkach w końcu wstał sam z siebie.

Podniósł się do siadu przeciągając się we wszystkie strony, czując się jak jakiś nowoczesny glowstick, po czym pełen energii poszedł nakarmić kotkę dorzucając jej kilka smakołyków, które po wczorajszych zakupach kazała jej przekazać Sun, po czym przebrał się w biały podkoszulek, swój ukochany kardigan i jakieś brązowe spodnie, wracając do kuchni, aby coś w siebie przyjąć, ale gdy tylko otworzył drzwi lodówki do jego uszu dotarł charakterystyczny dźwięk przychodzącego połączenia. Nie no coś musiało się schrzanić...kto śmiał się dobijać w cholerną niedzielę rano?!

Mamrocząc coś pod nosem w czystym zirytowaniu wywołanym niczym innym, jak zawracaniem mu dupy od białego rana, wszedł do sypialni, a widząc na ekranie wyświetlony sam numer, jego irytacja gwałtownie wzrosła. Nowe zlecenie, a miał mieć trochę wolnego:

- Dzień dobry, z tej strony psychiatra Jung Hoseok, w czym mogę pomóc? - rzucił swoim formalnym tonem i spodziewał się usłyszeć po drugiej stronie głos roztrzęsionej matki przyszłego pacjenta lub pacjentki, dlatego sam przygotowywał się mentalnie na własne przygnębienie jej cierpieniem, ale kiedy zamiast płaczu do jego uszu dotarł melodyjny śmiech, brunet zawiesił się w miejscu nie potrafiąc pojąć sytuacji,

- A więc to tak witasz pacjentów? - spytał nadal rozbawiony głos,

- Mniej-więcej. - przyznał, drapiąc się w zawstydzeniu po karku - Yoonnie, wszystko w porządki? Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? - spytał, chcąc zmienić nieco temat,

- Spokojnie, mam się dobrze. - odparł natychmiastowo i radosny ton jego głosu był dla Hoseoka wystarczającym potwierdzeniem tych słów - Natomiast jeśli chodzi o ostatnie pytanie, to zastanawiam się czy masz może jakiś przepis na dobre ciasto,

- Prędzej na podpalenie kuchni. - zauważył, znów otrzymując tak miło brzmiący, melodyjny śmiech starszego - Nie śmiej się, poważnie mówię. - skarcił go, zastanawiając się chwilę - Ale chyba szarlotkę potrafię jeszcze robić,

- Co musiałbym do tego kupić? - spytał, przygotowując zapewne kartkę i długopis,

- Mąka, masło, jabłka, cynamon, jajka, woda, mleko, proszek do pieczenia i chyba nic więcej, choć mogę się mylić - wyrecytował z pamięci, mając nadzieję, że wszystko się zgadza,

- A mógłbym prosić do tego bonus? - dopytał odkładając długopis, który widocznie sturlał się z blatu i zderzył finalnie z podłogą, sądząc po dźwiękach po drugiej stronie,

- Bonus? - zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc o co może mu chodzić - Jaki bonus?,

- Twoją obecność i wsparcie kucharskie - odparł i naprawdę był wdzięczny wszelkim litościom tego świata za to, że młodszy nie widzi w tej chwili jego zaczerwienionej twarzy. Nie wiedział dlaczego tak dziwnie się czuł zapraszając bruneta, skoro było to najzwyklejsze w świecie spotkanie, ale skrupulatnie zwalał tę winę na fakt, że dawno z nikim się nie widywał. Tak, to na pewno o to chodziło,

- Myślałem, że to z automatu będzie w pakiecie. - objaśnił, uśmiechając się szeroko - Żebyś kuchni nie spalił młody piekarzu - dodał jako wytłumaczenie,

Coffee Therapy | YoonSeok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz