Ostatni z talerzy został ułożony idealnie równo na blacie stołu i brunet mógł w końcu odetchnąć i z dumą podziwiać swoje dzieło. Ten poranek dla niego był dość produktywny, bo gdy tylko się przebudził, natychmiast wziął się za gotowanie. Przyrządził cienki omlet z mieszanką mięsa, sera i pieczarek w środku, układając obok pomidorki koktajlowe i pozwolił sobie do tego zrobić dwie kawy, choć doskonale wiedział, że starszy zrobiłby lepsze. Wygrywał przewagą świadomości, że ten i tak się go nie uczepi.
Przeciągnął się w miejscu rozbudzając swój ogranizm do samego końca, odpędzając ostatnie resztki myśli o powrocie do spania i już chciał pójść obudzić tego wiecznie śpiącego kociaka, ale przeszkodził mu w tym pomruk niezadowolenia niosący się echem po budynku. To był wystarczający znak, że starszy wstał bez jego pomocy:
- Mówiłem ci już jak bardzo nienawidzę, kiedy budzę się w łóżku sam? - wymamrotał, wlekąc się niczym zombie w stronę kuchni,
- Dzień dobry. - rzucił wesoło, ucałowując skroń niższego - Zrobiłem śniadanie,
- Kuchnia jeszcze stoi, więc dziękuję - roześmiał się na tyle, na ile jego aktualny stan mu pozwalał i jako cenę za ten przypływ energii padł na krzesło ziewając. Jego bluzka była przeciągnięta w dół po skosie, a włosy rozrzucone na wszystkie strony leżąc tam, gdzie powinny stać i stojąc tam, gdzie powinny opadać, a zaczerwienione przez rozbudzenie policzki i usta dodawały mu uroku, przez co Hoseok uśmiechał się rozczulony. Starszy wziął pierwszy łyk kawy i przymknął oczy unosząc w zadowoleniu kąciki ust ku gorze,
- Wyglądasz jak kotek. - zauważył - Taki puszysty, rozleniwiony kotek,
- Sugerujesz, że potrzebuje diety? - zmarszczył nos, tym samym jeszcze bardziej rozczulając młodszego, który nie był w stanie powstrzymać krótkiego ,,aww" - Spadaj,
- Nie potrzebujesz, po prostu masz włosy napuszone - wybronił się,
- Po prostu dawno nie piłem kawy u siebie i jestem zadowolony. - wzruszył ramionami - Nadal masz paskudne ziarna, ale nie mam serca ci już tego wypominać,
- Właśnie to zrobiłeś - prychnął,
- Ktoś musi kochanie. - roześmiał się, zabierając za śniadanie. Psychiatra od samego praktycznie początku uparcie powtarzał, że nie potrafi gotować, a tym czasem zaskakiwał Yoongiego z każdą kolejną potrawą coraz bardziej swoimi kulinarnymi popisami, dlatego ten i tym razem pokusił się o komplement - Jaki chcesz kolor kajdan? - spytał, a młodszy momentalnie się zakrztusił walcząc o swoje życie - Na litość boską, Hoseok! Chciałem rzucić komplementem, że tak dobrze gotujesz, że powinienem cię przypiąć do tej kuchni na stałe, a ty co?,
- A mi tylko się połknęło drugą stroną. - skłamał, wzruszając ramionami - A ty o czym pomyślałeś kochanie?,
- Okropny jesteś - fuknął, podejmując dorosłą decyzję, że nie odezwie się do niego aż do końca śniadania.
Brunet dziś miał wyjątkowo dobry nastrój i jakiś cudowny wybuch energii wewnętrznej, w imieniu których zebrał po posiłku wszystkie naczynia, myjąc je ręcznie w zlewie i nucąc przy tym jakąś melodię z dzieciństwa. Właśnie odkładał ostatni kubek, kiedy poczuł jak czyjeś ręce zawijają się wokół jego brzucha, a natręt wtula się w jego plecy. Naprawdę musiałby być bez serca, żeby w tamtej chwili się nie uśmiechnąć. Pogładził kciukiem wierzch dłoni kawowowłosego, zakręcając wodę i wycierając wszystko dookoła, kiedy ta dziwnie miła cisza została przerwana jeszcze milszym głosem:
- Hobi? - zaczął przeciągając jego imię - Jakie mamy dziś plany?,
- Cóż...masz dużo czasu, żeby jakieś wymyśleć na zapas, bo dziś niestety będę musiał wrócić do siebie - wyjaśnił, odwracając się do tyłu, przez co w tej chwili pochylony chłopak leżał twarzą na jego klatce piersiowej,
CZYTASZ
Coffee Therapy | YoonSeok
Fanfiction"- Skoro to moim zadaniem było pomóc tobie; to wyjaśnij mi dlaczego ty pomogłeś mi jeszcze bardziej?, - To się nazywa miłość kochanie" Czyli gdzie znany psychiatra Jung Hoseok pewnego dnia podczas zwykłej wizyty w celu rozeznania postanawia zaop...