Sześć minut po godzinie dziewiątej rano do budynku kawiarni wpadł z hukiem kawowowłosy, wyglądający jakby przynajmniej go napadnięto. Jego koszula była zapięta ledwo co drugi guzik, a włosy roztrzepane na wszystkie strony, natomiast w dłoni ściskał rękojeść czarnej teczki tak mocno, że nie do końca był pewien czy da radę ją puścić. Oczy niemalże wszystkich klientów spoczęły na nim, więc nie chcąc robić sceny pobiegł od razu na zaplecze, ogarniając się do normalnego stanu.
W ramach wyjaśnienia: żadnego napadu, gwałtu czy wypadku nie było, ale bieg życia w celu zdążenia na czas już niestety się odbył. Yoongi odłożył teczkę na bok, padając na moment na pufę, normując oddech, który aktualnie starał się rozerwać mu płuca od wewnątrz:
- Min Yoongi - westchnęła blondynka, materializując się na progu,
- Tak, spoźniłem się, przepraszam - wydusił zachrypłym od wysiłku tonem,
- Spóźnij się nawet godzinę, ale na litość boską bądź przy tym rozsądny, bo prawie miałam trupa w lokalu. - skarciła go, zakładając ręce na piersi, a niedoszły trup jedynie pokiwał głową - No, to jak moja konkurencja?,
- Dziś się dowiem czy skończone będzie na jutro czy za dwa dni, ale od poniedziałku powinienem móc zaczynać. - wyjaśnił, po czym pstryknął w teczkę - Tam są moje papiery,
- Czyli jesteś tu ostatni raz? - dopytała dla jasności,
- Na to wychodzi. - posłał jej smutny śmiech - Jesteś zła?,
- Nie, bo nie muszę przynajmniej się papierami zajmować. - wzruszyła ramionami, ale widząc niezrozumienie na twarzy przyjaciela, podjęła się lepszemu tłumaczeniu - Teraz się zorientowałeś, że pracujesz na czarno?,
- O, no świetnie - roześmiał się,
- A powiedz mi...co z Hobim? - spytała, trochę poważniejąc,
- Zdecydowałem się niczego nie mówić. - przyznał się - Dowie się, kiedy będę już spakowany,
- Uważasz, że to dobry pomysł? - zmierzyła go nieufnym spojrzeniem - To chyba trochę zbyt istotne, żeby to przed nim ukrywać,
- Poradzę sobie noona. - uciął ich rozmowę, wstając na równe nogi - A teraz wybacz, ale idę pomóc płodu.
Jak na to, że był to dzień pożegnalny dla najlepszego tutejszego baristy, to wbrew pozorom nie było to spokojne odejście, a jeden wielki chaos. Dwie wycieczki i multum losowych ludzi brzmiało jak idealna wymówka, żeby zorganizować spektakularną ucieczkę cholernym szybem wentylacyjnym, ale niestety nasi chłopcy zmuszeni byli osobiście zmierzyć się z tym wylewem gatunku ludzkiego. Kawa za kawą, ciasto za ciastem i jedynie kilka przerw, w trakcie których Yoongi ryzykował swoje życie i podkradał cukier puder, aby wetrzeć go we włosy młodszego, który byłby skłonny zabić swojego hyunga, gdyby nie to, że bał się zemsty za zemstę. Mieli na szczęście kilka odstępów na rozmowy, a i nawet na szybką partyjkę pokera jak raz nie na pieniądze, ale niestety nie dawały one zbyt wiele w obliczu natłoku pracy. Nawet Yuna starała się raz na jakiś czas wymieniać ze swoimi chłopcami, żeby któryś z nich mógł pójść choćby do łazienki czy coś zjeść. Istny galimatias.
Kolejny dzień z rzędu wolność oddano im dopiero po piątej po południu. Fartownie tego dnia kawowowłosy przynajmniej nie miał żadnych wyjazdów ani niczego w tym stylu, a jedyne, co na niego czekało to papiery, ale nie narzekał na tę wizję. Wrócił spokojnie do domu, zrobił sobie na szybko ramen z pudełka i kawę karmelową, walcząc przy tym ze swoją logiką wręcz krzyczącą, że to fatalne połączenie; a po przygotowaniu posiłku wraz ze swoją teczką przeniosł się na stałe do kuchni, gdzie rozłożył na stole wszystkie dokumenty i na przemian czytał zawarte w nich treści i przegryzał porcje makaronu.
CZYTASZ
Coffee Therapy | YoonSeok
Fanfiction"- Skoro to moim zadaniem było pomóc tobie; to wyjaśnij mi dlaczego ty pomogłeś mi jeszcze bardziej?, - To się nazywa miłość kochanie" Czyli gdzie znany psychiatra Jung Hoseok pewnego dnia podczas zwykłej wizyty w celu rozeznania postanawia zaop...