To co działo się w tym domu od samego rana to istna paranoja. Obaj chłopcy zachowywali się, jakby sama królowa brytyjska miała zawitać w ich progach ubrana w biały strój i jeszcze jeść na podłodze. Co nawet zabawniejsze: podział obowiązków nie do końca wypalił, znaczy może bardziej nie było go wcale, bo zmieniał swój przebieg więcej razy niż Kihyun partnerki w liceum, ale to temat na osobną historię. Na kolejne zderzenie z grą w pytania. Wracając...od godziny dziewiątej rano Hoseok niemal teleportował się z kąta w kąt, sprzątając każdy zakamarek, a jak doskonale wiemy nienawidził on sprzątać niemal tak bardzo, jak pływania w papierach. Oczywiście miał w tym pomoc Yoongiego, ale prowadziła ona głównie do konfliktów, które wyjątkowo bawiły starszego. Mianowicie nasz barista wziął na swoje barki ciężar roboty zwanej pieczenie i samej jego pracy nie można było zganić, ani się uczepić, ale brunet odchodzący od zmysłów kilkukrotnie zdążył wypomnieć mu, że jeśli ten blat będzie dalej tak wyglądał, to nawet menela w dom nie przyjmie. Chciał pokazać się przed ukochanymi rodzicami najlepiej, jak tylko potrafił, jednak to nawet nie samo spotkanie go stresowało, bo ono akurat wprawiało go w stan czystej ekscytacji, ale mieli oni w końcu poznać Yoongiego. Mieli poznać jego cholernego partnera, a świadomość tego, że mogą go tylko pokochać, albo od razu znienawidzić (jak swoją drogą Jihyuna z czym koniec końców mieli rację) sprawiała, że jego żołądkiem miotało na wszystkie strony, aż musiał odpuścić sobie wielokrotnie proponowane mu śniadanie.
Dochodziła już dwunasta, kiedy wpadł do sypialni zmienić zwyczajne ciuchy na golf i jakoś dziwnie bardzo lubiane brązowe jeansy do tego. Wyszedł już przebrany z pokoju, aby wrócić do kuchni, gdzie stojący plecami do niego Min właśnie ścierał ostatnie resztki ciasta z blatu i chciał coś do niego powiedzieć, ale tylko krzyknął jego imię potykając się na progu i jedynie refleks starszego ocalił go od przydzwonienia nosem w lodówkę:
- Hobi, odsapnij trochę. - westchnął przytulając młodszego - Jeszcze chwila i twój stres mi się udzieli,
- No wiem, przepraszam. - westchnął, odsuwając się od niego - Po prostu dopiero dziś do mnie dotarło, że faktycznie macie się poznać i zastanawiam się jak to się potoczy,
- Jeśli to nie są znani na całym świecie biznesowcy, chodzący na co dzień w obcisłych garniturach, to będzie w porządku. - zapewnił - Będę starał się być ideałem,
- Jesteś nim. - zachichotał - I nie są biznesowcami, ani raczej jakkolwiek bardziej znani, ale...nie wiem, jakoś to przeżywam,
- Komuś tu zależy, żeby mnie zaakceptowali, co? - roztrzepał jego włoski,
- A żebyś wiedział, bo mam dogłębną nadzieję, że jesteś ostatnią osobą, którą będę im przedstawiał, jako swojego partnera - wyjaśnił, na co kawowowłosy uśmiechnął się ciepło, czując jak jego serce znów się topi przez tego lekarzyka, po czym złożył czuły pocałunek na jego czole,
- Czyli czeka mnie wywiad? - spytał, chcąc wiedzieć na co się przygotować,
- Tego nie wiem, ale...albo cię zmierzą zniechęconym wzrokiem, albo wyściskają - wzruszył ramionami,
- Co się zdarza częściej? - dopytał,
- Cóż...zwykle są pozytywnie nastawieni, ale jak tata zobaczył ryj Jihyuna, to zamknął drzwi i został na progu - roześmiał się,
- No popatrz i miał rację. - zauważył rozbawiony tą wizją i przez chwilę milczał, ale w końcu ułożył dłonie na górze golfa psychiatry obciągając go nieco w dół - Idź go zmień,
- Nie jestem pewien czy powinni to widzieć - zmieszał się,
- I jesteś pewien, że jeśli oboje przywitamy ich w golfach w cholernym prawie-maju, kiedy akurat jest wyjątkowo ciepło, to nie wzbudzi to żadnych podejrzeń, huh? - zmierzył go rozbawionym spojrzeniem widząc, jak ten ucieka swoim spojrzeniem w bok,
CZYTASZ
Coffee Therapy | YoonSeok
Fanfiction"- Skoro to moim zadaniem było pomóc tobie; to wyjaśnij mi dlaczego ty pomogłeś mi jeszcze bardziej?, - To się nazywa miłość kochanie" Czyli gdzie znany psychiatra Jung Hoseok pewnego dnia podczas zwykłej wizyty w celu rozeznania postanawia zaop...