~ ☕️ • 48 • 📋 ~

155 14 0
                                    

   Głównym problemem Hoseoka tego dnia był fakt, że jakimś cholernym cudem zamiast ustawić budzik na siódmą rano, ustawił go na ósmą (przynajmniej też rano). A jakie to niosło za sobą skutki? Mianowicie takie, że teraz miał jakieś pół godziny na przygotowanie się do życia. I wyjście z budynku rzecz jasna. W pierwszej kolejności jako dobry ojciec nakarmił swoje kociątko, starając się sprawiać przy tym pozory panującego nad sytuacją. Napisał szybkiego SMS-a z szantażem do Sun, że jeśli go kocha, to ma mu kupić kawę i czekać z nią przy drzwiach wejściowych szpitala i zupełnie ignorując fakt, że brunetka coś odpisała, szarpnął drzwiami szafy, wyciągając z niej białą koszulę i czarne jeansy, nie zamierzając jakkolwiek kryć faktu, że planuje się podlizać przed ordynatorem przynajmniej wyglądem. Wszystko dla świetego spokoju.

W drodze na miejsce nasz biedny, prawie spóźniony psychiatra przegryzał na szybko rogalika z nadzieniem waniliowym, co było dość satysfakcjonującą alternatywą głodówki. A Kihyun śmiał się z jego pomysłu z zapasem rogalików. Fartownie jak się kazało Jooeun chyba jednak jeszcze kochała naszego bruneta, bo gdy ten przekroczył próg wejścia do szpitala (uprzednio przyprawiając o zawał serca biednego strażnika, który myślał widocznie, że już więcej Junga na oczy nie zobaczy), ta przywitała go małym kubkiem jakiegoś latte:

- Wzięłabym ci więcej, ale lepiej nie pij przy szefie. - wyjaśniła, wręczając mu wyżej wymieniony kubek, z którego ten od razu pociągnął spory łyk - Uzależnienia też tu leczą, wiesz?,

- To nie uzależnienie, to miłość. - obronił się, rozkładając ramiona - A tak w ogóle, to miło mi cię zobaczyć, dawno się nie widzieliśmy,

- Całe naście godzin. - roześmiała się, ściskając młodszego - Jak się czujesz? Pierwszy raz przychodzisz tutaj nie do Yoona - spytała, odsuwając się od bruneta, aby ten mógł na szybko skończyć swoją kawę,

- Stare śmieci. - wzruszył ramionami, nagle marszcząc brwi i to nie przez słowa starszej, a przez fakt, że przecież Min miał do niego napisać, a telefon nie zawibrował ani raz. Wyjął urządzenie z kieszeni sprawdzając wiadomości, ale skrzynka była pusta - Cholera, mam minute. - zauważył, odkładając komórkę do kieszeni - Lecę, dzięki za nielegalny towar, do zobaczenia noona! - rzucił niemal na jednym wydechu, pędząc w stronę windy.

Dostanie się na piętro, na którym swoje miejsce znalazł gabinet purpurowowłosego nadal było dla Hoseoka wręcz podświadome. Nie musiał się zastanawiać gdzie wysiąść i gdzie skręcić, po prostu pozwalając swoim nogom się prowadzić w kierunku celu, który już po chwili znalazł się tuż przed nim. Kiedy tylko jego dłoń spotkała się z zimną klamką przez jego ciało przebiegły dreszcze wspomnień, jednak wystarczająco szybko je odpędził. W końcu to, co łączyło go z Minem w tej chwili było znacznie lepsze od tego, co mogły zaoferować mu owe wspomnienia.

   Kulturalnie zapukał dwa razy, zaraz po tym wchodząc do środka, aby bez słowa ulokować się na krześle naprzeciwko biurka ordynatora, za którym ten tradycyjnie siedział, zapewne od przynajmniej godziny:

- Podobno chciał mnie pan widzieć panie Lee - rzucił na powitanie, zakładając nogę na nogę,

- Postaraj się następnym razem odbierać ten przeklęty telefon panie Jung. - prychnął zirytowany - Żebym ja musiał cię szukać po lewych znajomościach, to pojęcie nieludzkie przechodzi,

- Mnie też miło pana widzieć. - wzruszył ramionami - To skoro już pan sobie ponarzekał i po raz tysięczny wypomniał mi jak bardzo moja persona pana irytuję, to może przejdziemy do konkretów?,

- Jesteś zbyt pewny siebie. - wywrócił oczyma - Ale dobra, lubię cię, więc udam, że nie zauważam chamskich odzywek,

- Nie jestem chamski, po prostu liczyłem, że nie ma pan kołka w dupie i możemy zejść trochę z formalności - uznał, wpatrując się zwycięskim spojrzeniem w schowane oczy starszego,

Coffee Therapy | YoonSeok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz