- Zostańmy tutaj. Prawie nie spaliśmy, nie damy rady dalej iść - zaproponował Thomas i nikt nie zamierzał się sprzeciwiać. Rzucili swoje plecaki na piach.
- Przydałoby się rozpalić ognisko - westchnął Patelniak. Minho sięgnął do kieszeni kurtki, wyjął mały przedmiot i rzucił chłopakowi.
- Znalazłem przy trupie - wyjaśnił, widząc zdezorientowaną minę czarnoskórego. Chłopak otworzył metalową zapalniczkę a płomień odbił mu się w oczach.
- Poszukajmy czegoś, co można podpalić - nakazał Newt i wszyscy poza Winstonem ruszyli się ze swoich miejsc. W gruzach odnaleźli kilka desek, nawet kawałki ubrań. Zrzucili część na kupkę. Victoria polała brudny bandaż odkażającym spirytusem, Patelniak podpalił, materiał zajął się ogniem, więc wrzucili go na stertę. Płomienie lizały suche drewno. Uderzające ciepło poprawiło im samopoczucie. Usiedli jak najbliżej ogniska, zmarznięci pozwolili, by gorąc muskał ich skórę.
- Prześpimy się a rano pójdziemy dalej. - Thomas chyba poczuł się w obowiązku przewodzenia, ale nikt nie miał zamiaru odbierać mu tej wątpliwej przyjemności.
- Dokąd tak naprawdę idziemy? - Clint skierował to pytanie do Victorii. Odsunęła dłoń od twarzy i uniosła na niego swój wzrok.
- Podsłuchaliśmy rozmowę Paige z Jansonem i Gregory'm. Istnieje ruch oporu, "Prawe Ramię", który efektywnie niszczy plany Dreszczu - wyjaśniła słabym głosem. Odchrząknęła. - Ostatnio działali na północy, są gdzieś niedaleko, mówiła, że depczą im po piętach.
- Idziemy w dobrym kierunku, patrząc na położenie słońca - dodał Aris.
Chłopcy usiłowali przetrawić to co usłyszeli. Zapadła cisza, niepokojąca i męcząca.
- Dreszcz będzie nas szukać - odezwał się Hal. - Chcieli wszczepić mi nadajnik długodystansowy, to znaczy, że jeśli teraz mamy jakiekolwiek, to działają na krótkie odległości. Dopóki nie będą w pobliżu, nie znajdą nas, ale to nie znaczy, że nie mają innych sposób, by nas dorwać i uśpić jak zwierzęta.
- Będziemy chować się w ruinach, pozostałościach miast. Trzeba tylko uważać na takie ciemne nory jak tamta - Thomas wskazał za swoje plecy, mając na myśli galerię.
- Odpoczniemy, a w nocy będziemy brać warty. Nie jesteśmy doskonale ukryci, tak będzie bezpieczniej.
- Biorę pierwszą - odezwała się Victoria.
Minho prychnął.
- Zwariowałaś? Słaniałaś się na nogach, głowa na piasek i jazda w kimono.
- Ja z nią zostanę. We dwoje nie pozwolimy sobie zasnąć. - Newt skończył kłótnię, nim Victoria zdążyła wziąć wdech, by ją w ogóle zacząć.
Azjata, wciąż niepewnie patrząc na dziewczynę, skinął głową. Znowu nastała cisza.
- Ci na dole, w tej galerii - zaczął niepewnie Hal. - Byli ludźmi, prawda?
- Byli. Ale wygląda na to, że bardzo dawno temu - odpowiedział mu Thomas.
- Są chorzy. Pożoga niszczy komórki nerwowe, dlatego tak się trzęśli i zachowywali jak psychopaci. - Aris ośmielił się odezwać i tym razem otrzymał nieco mniej niemiłych spojrzeń niż wcześniej.
- Okropne - wyszeptał Patelniak. Wpatrywał się w ogniki. - Wyobrażacie sobie? Stracić rozum, być jak wściekłe zwierzę...
- Nam to nie grozi, jesteśmy odporni - wystękał Winston, zmieniając pozycję z siedzącej na leżącą.
- Nie jesteśmy.
Wszystkie oczy spoczęły na Victorii, gdy tylko to zdanie opuściło jej usta. Poczuła ciężar, jakby coś ciężkiego usiadło jej na klatce piersiowej.
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanfictionŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...