Jedynym pocieszeniem był fakt, że Dreszcz ich tam nie znajdzie.
Victoria w końcu zrozumiała sens piosenki - gdy tylko melodia dobiegła końca, całym budynkiem zatrzęsło. Magnus nie zdążył nawet zatrzasnąć za sobą klapy, bo wyręczyły go w tym cegły i tynk, które posypały się wraz z murami. Bomba Latynosa pogrzebała ich w tunelu. Na samą myśl zabrakło jej tchu.
Chłód owiał ich gorące od biegu ciała. Victoria wydobyła z plecaka latarkę i zapaliła ją, by choć trochę ulżyć oczom zagubionym w absolutnej ciemności.
- Zdążyli ich wyprowadzić? - wyszeptała, przyglądając się obślizgłym ścianom. Reszta także uruchomiła swoje źródła światła.
- Jorge i Connor? - prychnął chłopak. - Nie pierwszy raz uciekają przed Dreszczem. Nie z takich opresji wychodzili zwycięsko.
- Connor miał kiedyś pod opieką trójkę dzieci i jak wiesz, wszystkie zdołał zgubić. - Uśmiechnęła się sarkastycznie. Brenda dała im znak, by w końcu się ruszyli i podążali za nią.
- Nie było cię przy tym, jak porwali Jannet. Nie wiesz nawet, co tam się działo - burknął. Najeżył się.
- Byłam za to przy śmierci moich rodziców i porwaniu brata. Żadnego z nich nie potrafił obronić - warknęła w jego stronę. - Więc nie traktuj go jak bóstwa, bo nie jest bez wad.
- Zamknąć się! Oboje jesteście siebie warci, przysięgam. Jakby sklonowali Gusa i przez przypadek wyszła im dziewczyna. - Brenda odwróciła się do nich gwałtownie. - Ale opanujcie nabyty idiotyzm i utkajcie jadaczki, jeśli mamy wyjść stąd żywi.
Oboje natychmiast zamknęli usta, spojrzeli na siebie gniewnie, ale już nie śmieli się odezwać. Brenda pokiwała głową zadowolona i ruszyła z miejsca. Victoria chciała dotrzymać jej kroku, więc nie ociągała się. Szli w milczeniu i napięciu, bojąc się, że za moment coś wyskoczy na nich z ciemności.
- Victoria? - Drgnęła na dźwięk swojego imienia. Oderwała oczy od ścian przed nią i przeniosła wzrok na Brendę.
- Tak? - spytała zdziwiona.
- Dlaczego oni niczego nie pamiętają? - Ściągnęła brwi jakby się nad czymś intensywnie zastanawiała. - I czemu ty tak? W końcu wszyscy byliście w labiryncie, nie?
- Dreszcz wymazał wspomnienia nam wszystkim, zostawił wyłącznie imiona. Nie wiem tylko, dlaczego moje wracają, a oni wciąż nic nie pamiętają - odpowiedziała szczerze. - I nie rozumiem, czemu Nicholas myślał, że ma na imię Hal. - Wyraziła tą myśl na głos, ale kierowała ją bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego.
- Pewnie oni mu to zakodowali. - Brenda wzruszyła ramionami. - Skoro potrafili wymazać wspomnienia całego dotychczasowego życia, to zmiana imienia nie mogła stanowić dużego problemu. - Odwróciła od niej wzrok i wlepiła oczy przed siebie. - Pytanie brzmi: dlaczego ty od początku znasz swoje prawdziwe?
Zaległa nieprzyjemna cisza. Victoria była niezwykle zdumiona faktem, że Magnus jeszcze nie znalazł sposobu by ją zdenerwować. Szedł jak zaklęty, spięty i gotowy na ewentualny atak.
- Wyprowadzisz nas stąd? - wyszeptała do Brendy. Brunetka spojrzała na nią zaskoczona.
- Mam szczerą nadzieję - odpowiedziała równie cicho.
- Byłaś tu już kiedyś?
- Raz. - Przełknęła ślinę. - Ale wtedy szłam od drugiej strony.
Pokiwała głową. Postanowiła skupić się na drodze, nie chciała, żeby coś na nich napadło i wydłubało im oczy. W jednej dłoni trzymała latarkę, w drugiej kurczowo zaciskała palce na rękojeści noża. Magnus widział jej zdenerwowanie, skupił się na niej, jakby była największym okazem w zoo. Dawno nie spotkał nikogo takiego. Nikogo, kto byłby w stanie mu dorównać, równie upartego i sprytnego. Noże zwisające z jej bioder nie różniły się wiele od jego własnych - wiedział, że dostała je od Connora, tak samo jak on. Mężczyzna kilka razy opowiadał mu, że posiadał dokładnie dwa zestawy tej przedziwnej broni. Jego ulubiony otrzymała dziewczynka, a raczej dziewczyna, którą uczył i kochał jak córkę. Drugi, jego własny, który przez wiele lat towarzyszył mu na ćwiczeniach, a potem został upchany na samo dno plecaka, otrzymał chłopak. Chłopak, który potrzebował pomocy i kogoś na wzór ojca.
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanfictionŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...