Wróciła do pokoju w gorszym nastroju. Hal nie dołączył do nich na kolacji, co oznaczało, że wciąż był w skrzydle szpitalnym i bardzo jej się to nie podobało. Gregory chyba naprawdę nie wierzył, że jest zdolna do wszystkiego.
Była zdenerwowana, bo nie mogła nawet pójść do chłopaków, sprawdzić czy Hal wrócił, czy ma się dobrze.
A może mogła?
Podeszła do biurka, rzuciła okiem na zegarek. Nie nosiła go na ręce, przeszkadzał i ograniczał ruchy nadgarstka. Wskazówki na tarczy pokazywały godzinę dziewiętnastą piętnaście.
Trzeba spróbować.
Napchała pod kołdrę swoich ubrań na wypadek, gdyby Greg lub ktokolwiek inny zajrzał do pokoju. Ułożyła je tak, że choć w minimalnym stopniu przypominały ciało. W ciemności nikt się nie skapnie. Przynajmniej taką miała nadzieję.
Założyła na biodra swój pasek, noże mogły się przydać. Zgasiła mocną jarzeniówkę, która rozświetlała pokój. Podważyła klapę, delikatnie ją odsunęła. Tunel był okropnie ciemny, ale dostrzegła jakąś drobną smugę światła na końcu. Pewnie wpadała przez kraty w wentylacji innego pokoju. Na czworaka wślizgnęła się do środka. Musiała odetchnąć kilka razy, ciasne pomieszczenia nie kojarzyły jej się najlepiej. Powoli przesuwała się po omacku licząc, że konstrukcja wytrzyma pod jej ciężarem. Szyb wydawał się być wykonany z solidnych materiałów.
Od jego ścianek odbijały się dźwięki. Wyłapywała nawet pojedyncze słowa, słyszała i rozróżniała różne głosy. Czasem były to śmiechy dziewcząt, czasem chłopców. W ciemności, gdy prawie niczego nie widziała, jej słuch się wyostrzał. Wybierając kolejne rozwidlenia kierowała się dźwiękami albo podążała w kierunku świetlnych smug.
Zamarła, kiedy przez odgłosy ludzi przebił się stukot, jakby coś uderzało w metalową blachę. Skojarzyła dźwięk z tym, który słyszała, nim wyszła na kolację.
- Boże, tylko nie szczury - wyszeptała.
Im dalej, tym głosy były wyraźniejsze i głośniejsze. Szyb ciągle skręcał, czasem opadał tworząc bardzo krótkie i niezbyt strome zjeżdżalnie. W absolutnej ciemności nie zauważyła jednej i prawie rozbiła sobie głowę, gdy się z niej niekontrolowanie zsunęła. Obiecała sobie, że jakoś wyłudzi od Grega latarkę.
Kiedy szyb nareszcie wydawał się iść tylko prosto, odetchnęła z ulgą. Na jednym z rozgałęzień skręciła w prawo, w korytarz, który rozjaśniło światło. Zobaczyła kratę szybu wentylacyjnego i wstrzymała oddech. Nasłuchiwała.- Zapytałeś ją chociaż o imię? - Jej uszu doszedł męski głos, którego nie rozpoznała. Zdawał się wyrażać załamanie.
- A ty byś to zrobił? - Odpowiedział mu drugi z wyrzutem.
- No pewnie. Dziewczyny nie są takie znowu groźne, nie zjedzą cię - zarechotał, a inni mu zawtórowali.
Pokręciła głową, z uśmiechem na ustach. Dopiero wyciągnęli ich z zabójczego bagna, a oni myśleli tylko o tym jak zagadać do dziewczyny. Może wszystko wraca do normalności?
Pełzła dalej, mijając kolejne kraty. Z wielu nie sączyło się światło, może mieszkańcy pokoi już spali. Za tymi, przez które się przebijało nie słyszała głosów, na których jej zależało. Myślała, że udało jej się dotrzeć na ich piętro.
Była zmęczona ciągłym wytężaniem wzroku i przemieszczaniem się w kociej pozycji. Postanowiła, że sprawdzi jeszcze te dwie, które rzucały blask. Jeśli nie trafi, wraca z powrotem do pokoju.Po cichutku przysunęła się do pierwszej. Nikt w pokoju się nie odzywał.
- Puuurwwaaa, ile im to jeszcze zajmie?
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanfictionŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...