Kobieta nie odzywała się przez całą drogę. Przedstawiła się jedynie jako doktor Zoe i to uznała za wystarczającą porcję informacji. Nie żeby Victoria miała coś przeciwko, w ciszy mogła skuteczniej przyjrzeć się korytarzom, bez rozpraszania odnajdywać jakieś ciekawe elementy.
Skrzydło szpitalne, lśniące bielą i nowoczesne, bardzo kontrastowało z resztą budynku. Szerokie korytarze wypełniał zapach płynu do dezynfekcji, bandaży i środka wybielającego. Nie było duże, już wcześniej doszła do wniosku, że istniało wyłącznie ze względu konieczności opiekowania się chorymi, nie po to, by na nich eksperymentować.
Od podziwiania widoków jej uwagę odwróciło dwóch lekarzy, którzy wieźli kogoś na łóżku szpitalnym. Zignorowała ich, ale chwilę potem w jej głowie przeskoczyły wszystkie trybiki i zrozumiała, że przecież zna tę burzę jasnych włosów.
- Hal? Hal!
Natychmiast zawróciła, dopadając się łóżka. Mężczyźni stanęli jak wryci, podobnie Zoe.
- Co mu zrobiliście?! - poklepała go po policzku, ale nie otworzył oczu. - Dlaczego jest nieprzytomny?!
- Panienko, nic mu nie jest. Chcemy...
Nie dała mu dokończyć. Chwyciła kołnierz jego fartucha i przyparła do ściany.
- Nie pitol bzdur, tylko gadaj! - warknęła przez zęby opluwając mu twarz. - Co mu zrobiliście?!
Drugi z lekarzy złapał ją za ramiona, usiłując odciągnąć od kolegi, któremu zabrakło powietrza. Victoria uderzyła go łokciem w szczękę, aż zatoczył się w tył. Stała nieugięta, z nienawiścią wpatrując się w mężczyznę.
- Gadaj, albo cię uduszę! - przycisnęła kciukami jego krtań, jako ostrzeżenie, a potem puściła. Facet wciągnął powietrze ze świstem, z wybałuszonymi oczami przyglądał się twarzy dziewczyny poruszając bezgłośnie ustami. - Języka ci zabrakło?! - Uderzyła nim o ścianę. - MÓW!
- Victoria, dziecko! - Gregory wyłonił się zza zakrętu, jak zawsze w porę. Razem z drugim lekarzem oderwali dziewczynę od mężczyzny, a ten osunął się po ścianie, złapał za szyję i zaczął dyszeć.
Szarpała się i krzyczała.
- Co mu jest?! Greg! Greg, co mu zrobiliście?!
- Uspokój się, nic mu nie jest! - odwrócił jej twarz w swoją stronę. - Trzeba było przeprowadzić bolesny zabieg, potrzebował narkozy! - wziął dwa wdechy, wyprostował się.
- Dlaczego jeszcze się nie wybudził? - wyszarpnęła ramiona z rąk faceta w kitlu. Już nie wrzeszczała, ale wciąż była wściekła.
- Bo panowie dopiero zabrali go z sali operacyjnej - położył dłonie na biodrach. Pokręcił głową. - Musimy poważnie porozmawiać. Sam na sam. Dobrze?
Pokiwała głową, spuszczając wzrok.
- Nic mu nie będzie? - dopytała nieprzyjemnym tonem.
- Poza delikatnym bólem po zabiegu, nic - powiedział łagodnie. - Chodź - położył dłoń na jej ramieniu. Zignorowała przerażony wzrok, którym obdarzyła ją Zoe. Obejrzała się jeszcze przez ramię, by upewnić się, że Hal nie zniknął i bez sprzeciwu szła krok w krok za mężczyzną.
°°°
Krążył po pokoju, pocierając brodę opruszoną dwutygodniowym zarostem. Śledziła go oczyma. W końcu usiadł na krześle naprzeciw niej.
- Victoria, muszę wiedzieć czy jesteś po naszej stronie - zaczął.
- Jestem - kiwnęła głową. - Tak długo, jak jesteście po mojej - dodała.
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanfictionŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...