49.

217 17 3
                                    

Na widok Paige ją zemdliło, Szczurowaty wywołał dreszcze na jej plecach, za to Gregory rozpalił w jej sercu solidne ognisko rozgoryczenia.
Te uczucia nie mogły się jednak równać z tym, co wybuchło w niej chwilę później. Barczysty mężczyzna prowadził Thomasa kurczowo trzymając jego ramię. Brunet miał rozciętą wargę, a kilka siniaków już odmalowywało się na jego twarzy. Podobnie jak resztę, zmusił go do opadnięcia kolanami na ziemię. Za nimi jednak wyłoniły się dwie inne postacie. Teresa, w przeciwieństwie do przyjaciela Victorii, kroczyła z innym strażnikiem ramię w ramię, swobodnie, bez jakichkolwiek oznak bojaźni. Śledziła każdy jej ruch, a gdy podeszła do Paige, która objęła ją ramieniem, Victoria sapnęła z zaskoczenia i gniewu.
Natychmiast uniosła się z klęczek, ale strażnik, trwający za jej plecami, szybko sprowadził ją do parteru.

- Ty suko! - Dziewczyna ponownie spróbowała swoich sił i zerwała się na równe nogi. - Zdrajczyni, ty ich tu sprowadziłaś! To twoja wina!

Mężczyzna zdołał złapać ją za ramię i z całej siły uderzył w twarz, tak, że nie upadła już na kolana a runęła całym ciałem na ziemię. Newt, Hal i Minho natychmiast zerwali się z miejsc wrzeszcząc, ale mobilizacja pozostałych strażników skutecznie uniemożliwiła im odpłacenie się gnojkowi pięknym za nadobne.

- Collins, co ty wyprawiasz?! Nie było rozkazu interwencji, nie masz prawa bić tych dzieci! - warknął Gregory, zbliżając się do wspomnianego mężczyzny, ale Janson go zatrzymał. Roześmiał się.

- Greg, gdybyś nie był moim bratem, dawno ubiegałbym się o zwolnienie cię z tej fuchy. - Pokręcił głową z rozbawieniem.

Wszystkich z pewnością zamurowało, włącznie z Victorią, która jednak nie miała chwili, by dłużej roztrząsać podobną wiadomość. Podnosząc się po uderzeniu poczuła silną rękę, która jej w tym pomogła. Janson pociągnął ją w górę, ale nie puścił pół jej kurtki. Odwrócił się tak, by wszyscy dobrze ich widzieli.

- Tak umiera rebelia, mój drogi. - Zwrócił się do Vince'a. - Ją i resztę znowu zamkniemy w laboratoriach, a ciebie i twoich nieodpornych znajomych wykorzystamy jako próby kontrolne.

- Pożal się Boże pani kanclerz i jej przydupas? Masz za małe jaja, Janson! - warknęła Mary. - Jesteście tu przez przypadek, jak dotąd nawet wasze najlepsze oddziały nie zdołały nas odnaleźć.

Mężczyzna zwrócił całą swoją uwagę na nią. Uśmiechał się, jakby niezwykle go rozbawiła, ale kurczowy uścisk jego dłoni na materiale kurtki zdradzał przed Victorią jego wściekłość. Nawet jej buntownicza i momentami lekkomyślna natura zamilkła, oczekując z dozą strachu kolejnych wydarzeń.

- Muszę oddać wam talent do chowania się po kątach jak robactwo. Co do działania przypadku, pozwól, że wyprowadzę cię z błędu. - Wyszczerzył się. Odwrócił się bokiem do kobiety, a z nim, mimo woli, także Victoria. - Teresa jest naszą wierną pracownicą. Skrupulatnie dopilnowałem, byś nigdy nie natknęła się na nią w ośrodku, ponieważ zawsze miałem do ciebie wątpliwości. Sama zobacz, jak często mam rację.

Roześmiał się. Teresa, choć wyprostowana, oczy miała wlepione w ziemię. Victoria zastanawiała się, czy bardziej unika jej wzroku, czy może wzroku Thomasa, z którego biło tyle bólu co rozczarowania.

- Otrzymała zadanie poszukiwania oznak rebelii wśród miast, ale została zaatakowana i straciliśmy z nią kontakt. Na ratunek, całe szczęście, przybyła brygada uciekinierów. - Potrząsnął blondynką, a ta zacisnęła boleśnie zęby. - Naprawdę, Victoria, to wam zawdzięczamy to przeurocze spotkanie.

Z trudem przełknęła ślinę. Świadomość, że Janson ma rację i przyłożyła cegiełkę do ich porażki odbierała jej oddech. Jak mogła zaufać tej podstępnej dziewczynie?

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz