32.

434 29 2
                                    

Długo nie miała tak mocnego snu. Zmęczenie i emocje wzięły nad nią górę, a ulga, jaką odczuła po rozmowie z Newtem sprawiła, że tym razem nie obudziły ją żadne koszmary.

Nie senne, to na pewno.

W półśnie usłyszała szepty. Jej mózg stwierdził, że śniła, więc nie zamierzał wybudzać się z pięknego stanu. Szepty jednak nasilały się, były dziwne. Chrapliwe, niezbyt zrozumiałe i przerywane, zupełnie jakby mówiący brał co jakiś czas głębokie wdechy, by zastanowić się nad tym co powiedzieć dalej. Umysł przekształcił jej to w sen, w którym zobaczyła starego niedźwiedzia idącego drogą. Miał oczy jak postać z kreskówki, opierał się o laskę i mamrotał coś do misiowego wnuka, który nie wyglądał na chętnego, by słuchać jego narzekania. Szurał stopami o ziemię, powłóczył nogami i robił przy tym trochę hałasu, który zakłócał wiatr.

Sielanka trwałaby nadal, gdyby misiek nagle nie wrzasnął z przerażenia.

Jak na rozkaz otworzyła oczy. Poderwała głowę do góry, by zetknąć wzrok z przerażającym widokiem. Nad Teresą zawisnął czarny cień, który, gdy odwrócił twarz w stronę ogniska, okazał się Poparzeńcem.

Dziewczyna siłowała się z potworem. Spała z dala od wszystkich, nawet Thomas po zejściu z pierwszej warty ułożył się kilka kroków od niej. Krzyczała ze strachu, szarpała się próbując nie dopuścić, by wariat, który ciągle próbował chwycić jej szyję, ostatecznie ją udusił. Warczał jak zwierzę, swoimi brudnymi paznokciami podrapał jej dłonie i policzek. Szczękał zębami, jakby nie mógł się zdecydować, czy ugryźć ją teraz, czy może poczekać z zatopieniem w niej zębów, gdy już zdoła pozbawić ją przytomności.

Chłopcy zaczynali się budzić, ale nim którykolwiek zdążył poderwać się do góry, Victoria już ruszyła w kierunku brunetki.

Rzuciła się na Poparzeńca strącając go z Teresy. Przeturlała się z nim w uścisku parę metrów dalej. Rozwścieczyła go udaremnieniem ataku, dlatego jeszcze zajadlej burczał i próbował rozszarpać jej tętnice swoimi zębami. Raz zrzucała go ze swojego ciała, górując nad nim tylko po to, by za moment zostać obaloną i przygwożdżoną do ziemi. Traciła siły, twarz potwora niemal stykała się z jej czołem a obrzydliwa, czarna ślina skapywała mu z ust wprost na jej szyję. Nagle cały ciężar spadł z jej klatki piersiowej. Newt złapał monstrum za frak i z impetem zrzucił je z Victorii. Zdawało się jednak niewzruszone, jakby wcale nie czuło bólu, tym bardziej zmęczenia. Złapało chłopaka za kostkę, gdy ten schylał się, by podnieść przyjaciółkę i zwaliło z impetem na ziemię. Poparzeniec podczołgał się wciąż trzymając chorą nogę Newta. Chłopak próbował się wyrwać, ale napastnik trzymał go kurczowo. Victoria zarejestrowała tylko moment, jak otwierał usta wypełnione czarną śliną eksponując potworne zęby żądne krwi.

- Nie!

W ułamku sekundy chwyciła za nóż, rzuciła się w stronę Poparzeńca i wbiła go prosto w jego podniebienie, nim ugryzł Newta. Odepchnęła go do chłopaka, wyjęła ostrze i zadała kolejny cios w głowę i kolejny, i kolejny, aż z czaszki nie zostało nic poza krwawą papką.

- Vicki, już wystarczy. Już nie żyje. - Newt chwycił ją pod pachami i odciągnął od marnej resztki człowieka.

- Nie ugryzł cię? Jesteś cały? Nic ci nie jest? Nie ugryzł cię, prawda? - Dotknęła jego twarzy. Jej oczy jak szalone skanowały chłopaka w poszukiwaniu ewentualnych ran.

- Nie zdążył. Wszystko ze mną dobrze. - Założył jej włosy za ucho. - Oddychaj. Cała się trzęsiesz.

Zaczął wykonywać głębokie wdechy, które naśladowała. Ciśnienie wracało do normy, przestała tak spinać mięśnie. Odwróciła głowę w stronę ogniska. Thomas zjawił się u boku Teresy. Dziewczyna była przerażona, wciąż miała bladą skórę i drżała na całym ciele. Victoria ponownie spojrzała na martwego Poparzeńca. Wzdrygnęła się.

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz