26.

491 32 4
                                    

- Znalazłem w piwnicy jakieś konserwy - oznajmił Minho, wchodząc po schodach na parter. - Chyba nie są przeterminowane. - Obejrzał je sceptycznie, zmarszczył brwi i nos. - Ale w sumie to nie wiem, bo nie wiem jaki mamy rok.

Wszyscy przerwali dotychczasowe czynności i wpadli w śmiech.

- Mamy rok dwa tysiące trzysta sześćdziesiąty - wtrąciła Teresa, a jej głos spowodował, że Victoria natychmiast przestała się śmiać.

- Skąd wiesz? - zwróciła się do niej. Głos miała ostry, zimny.

- Zanim tu dotarłam minęłam wiele mrocznych miejsc z jeszcze mroczniejszymi mieszkańcami. Część z nich całkiem zdziczała, ale niektórzy mieli radia i wciąż ich słuchali. - Wszystkie oczy skupiły się na niej. Wzięła głęboki wdech, jej serce przyspieszyło, z niewiadomych przyczyn czuła taki stres, jakby była w niebezpieczeństwie. - Stacje należące do Dreszczu nadają programy informacyjne. O dziennej liczbie zakażonych, temperaturze w różnych miejscach kraju i innych bzdetach. A na początku zawsze podają dokładną datę swoich audycji. Jestem raczej pewna, że od ostatniej podsłuchanej przeze mnie nie minął cały rok, więc mamy dwa tysiące trzysta sześćdziesiąty.

Wszyscy pokiwali głowami, uznając to wytłumaczenie za rozsądne, Victoria tylko mruknęła coś niezrozumiałego.

- Na puszce jest napisane, żeby spożyć przed trzecim lutego dwa tysiące trzysta pięćdziesiątego drugiego. - Podniósł wzrok na przyjaciół. Wyszczerzył się. - Trochę po terminie, ale może ujdzie.

- Otwórz i jak zawartość zacznie uciekać to ją goń - prychnął Hal, klepiąc przyjaciela po plecach.

Trochę się ponaśmiewali, ale koniec końców otworzyli puszki i ochotnicy - nie do końca tacy ochoczy - spróbowali ich zawartości. Zatopili znalezione widelce w czymś, co docelowo miało być gulaszem angielskim. Z odrobiną niepokoju włożyli do ust, ale byli już tak głodni, że przeżuwali bardzo szybko.

- I jak? - Clint spojrzał na nich sceptycznie.

- Niedobre, nie jedz. - Minho nabił kolejny kawałek na widelec. Otoczył puszkę ręką, tak, by inni nie mogli jej sięgnąć i zajadał się ze smakiem. - Ohyda, zjem to dla was, żebyście nie musieli nawet na to patrzeć.

Pozostali w tym czasie chwycili za pozostałe opakowania i zaczęli je otwierać.

- Nie obraź się Patelniak, ale ta ponad ośmioletnia pucha jest smaczniejsza niż twoje wtorkowe specjały w Strefie. - Newt oblizał widelec. Czarnoskóry wzruszył ramionami, włożył sobie kawałek do ust i uśmiechnął się błogo.

- Po takiej wędrówce to by nam nawet piach smakował. - Victoria przyczaiła się za ramieniem Minho i podkradła mu trochę mięsa. Burknął oburzony. - Nic ci nie będzie jak zjesz trochę mniej. Nawet ci przysłuży, tłuścioszku.

Wytknął do niej język, a kiedy nabiła na widelec kolejny kawałek i już kierowała go do swoich ust, Minho złapał ją za nadgarstek i przyciągnął jedzenie do swoich.

- Hej! - Wyrwała rękę z jego uścisku i wzięła oddech, by go zwymyślać. Chłopak w zamian za kradzież nabrał trochę jedzenia na swój sztuciec i ją nakarmił, by nie mogła na niego nakrzyczeć.

Teresa przyglądała im się z rezerwą, siedząc w kącie i skubiąc kawałek gulaszu angielskiego. Obcy wciąż ją trochę przerażali, szczególnie dziewczyna. Miała bystre oczy, z których albo biło ciepło, gdy patrzyła na przyjaciół, albo przeraźliwy chłód, gdy spoglądała na nią. Zwinna i niebezpieczna - Teresa wiedziała, że to jej powinna bać się najbardziej, a jednak nie mogła odpuścić łechtania własnego ego po tym, jak udało jej się podejść dziewczynę i prawie udusić ją kawałkiem szalika. Znała siebie i swoją siłę, nie znała jeszcze jej możliwości, więc tym bardziej czuła się nad wyraz pewnie. Rozsądek kazał jej być ostrożną i raczej nie wchodzić Victorii w drogę a jednak nieposkromiona duma nie pozwalała jej całkowicie podkulić ogona. Wiedziała, że dziewczyna jest z tych, którzy szybko nie zapominają, już czuła dystans, jaki blondynka ustaliła. Była nawet z niego zadowolona, dawało jej to pewną swobodę, którą uwielbiała.

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz